czwartek, 31 stycznia 2013

Seksmodelki w Newsweeku

Po dzisiejszym lunchu z Ania w super tajskiej knajpce na Saint Germain, i wypadzie na szybki shopping do Baby Gapa w poszukiwaniu prezentów urodzinowych dla mojego siostrzenca ( Adasiu, ciocia zaszalala!) zajrzalam do Polskiej Księgarni w Paryżu, w której jestem częstym gościem od kilku miesięcy. Zaopatruje się w niej w Newsweeka i Wprost, i tak tez zrobiłam dzisiaj. Płacąc za gazety, zaintrygowala mnie okładka jednego z pism. Nie mogłam się więc doczekać wieczoru, kiedy po pracy wsiade do kolejki i zacznę czytać artykuł o barwnym tytule "Seksmodelki, miedzy modelka a prostytutka - czy łatwo pokonać te granice" Wow! Jak mnie, byłej modelki, mogłoby to nie zainteresować!!!  Wiem na temat modelingu chyba prawie wszystko, a przynajmniej tak mnie się wydaje. Na temat prostytucji mam zdecydowanie mniej informacji, ale wyobrażałam sobie o czym i o kim może być artykuł ; seks, grube pieniądze, narkotyki i młode (nie zawsze naiwne)dziewczyny Przyznam się Wam, ze nie słyszałam wcześniej o całej tej aferze w związku z pseudo agencjami i pseudo scoutami, więc z zafascynowaniem chlonelam kolejne strony.... I przykro mi to mówić (pisać) ale ja w te bajki opisane w gazecie przez te "niewinne modelki" po prostu nie wierze!

W artykule napisano,ze modelki wyjezdzajace do Cannes, na Majorke, do Saint Tropez lub do Courchevel nie zawsze wiedziały na co się decydują. Jasne! Przecież jeżeli one naprawdę interesowały się moda, to powinny wiedzieć, ze żadne z powyżej wymienionych miast do stolic światowej mody nie należy! Powinny rownież wiedzieć ze w wieku 25 lat to przechodzi się bardziej na modelingowa emeryturę, niż rozpoczyna karierę. Ze aby pracować na zachodzie jako modelka, należy spełniać ogromne wymagania nie tylko fizyczne. Ale najbardziej powinny wiedzieć ze pieniędzy w modelingu nie zarabia się na nic nie robieniu i chodzeniu po imprezach. Pieniądze w modelingu zarabia się ciężka praca, samodyscyplina, wytrwaloscia i niejednokrotnie poświęceniem. I myśle, ze potwierdzi to każda moja koleżanka modelka....

Wyjechałam po raz pierwszy do Paryża w czerwcu 1998 roku, chwile po urodzinach mojej siostry. Miałam wtedy jeszcze nie skończone 16 lat. Zaczęłam w znanej agencji M, gdzie moja kompozytka leżała na półce obok kompozytu L.  znanej już wtedy światowej modelki. Pierwsze dni, a nawet tygodnie należały do bardzo ciężkich. Ogromna ilośc castingow i pracy, jako mlodziutka i chudziutka dziewczynka, byłam ideałem kanonu urody i sylwetki w tamtym okresie. Był to rownież moment gdy poznałam mojego męża Martina, i wiele bliskich mi do dziś przyjaciółek jak Tamaryn czy Pavla. Naprawdę swietnie wspominam tamten okres, nazwałbym go "końcem niewinności" Zachlystnelam się Paryżem, zalal mnie wielka fala ale nigdy nie utopił.....  Mieszkałam wtedy z Tam,  Pavla, Katia i Julie w tzw "models apartament" Martin i jego koledzy bywali u nas w każdy weekend. W ciagu dnia pokazywali nam uroki miasta, a w nocy uroki klubów ;) Któregoś dnia V, właściciel agencji, tzn Pan i Wladca wszystkich pracujących u niego osób, wziął mnie na rozmowę, i powiedział ze załatwił mi na weekend sesje zdjęciową typu test z bardzo znanym fotografem M. Radość moja była ogromna, dopóki nie dowiedziałam się reszty. Test miał się odbyć w Saint Tropez na południu Francji. Miałam lecieć tam razem z V i Jedna moja wspolokatorka jego prywatnym jettem. Na miejscu czekała na nas już wynajeta willa...  i znany fotograf M. W poniedziałek mieliśmy wrócić do Paryża..... Miałam wtedy tylko 16 lat a nie 25, modeling w Polsce dopiero raczkowal a nie był fabryka jak dziś. Nie miałam dostępu do internetu, komorki i innych wynalazków. Miałam tylko siebie i swój rozum, i doskonale wiedziałam o co chodzi. Powiedziałam V, ze nigdzie się nie wybieram. Na co on wpadł w szał, a ja uciekalam ;) Wróciłam do mieszkania gdzie okazało się, ze już zdążył zaproponować to dwóm innym dziewczynom. I zawsze znajdzie się taka co się zgodzi. 
Wieczorem przyjechał po mnie Martin, zabrał mnie i dwie inne koleżanki do swoich rodziców. Istne "Uprowadzenie Agaty"  W poniedziałek, dziewczynę która pojechała na Lazurowe Wybrzeże spotkałam w agencji, na pytanie jak minął weekend na wyjeździe i sesja, odpowiedziała tylko "dobrze" i odwróciła wzrok. Kilka tygodni pózniej była na okładce Elle, Marie Claire, Cosmo i zrobiła kampanie światowa marki G.
Więc nie dajcie sobie wcisnąć, ze te "modelki" nie wiedziały gdzie jadą i po co! I napewno wiedziały za ile, tak jak ja i moje wspolokatorki. Tylko, ze to od nas samych zależy jaka podejmiemy decyzje i jakim kosztem osiągniemy sukces. Dla nich widocznie łatwe i nie tak wielkie pieniądze były warte tego rodzaju zachowań. Dla mnie okładka Elle i światowa kariera nie była teo warta. Ale cóż, każdy ma swój przelicznik wartości.......

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Ufff, udalo sie!!! Otworzylam bloga!

Hello wszystkim, po wielich trudach i znojach zwiazanych prawdopodobnie z moim kolorem wlosow (ostatnie je rozjasnilam, i wrocilam do naturalnego koloru tzn platyny:) udalo mi sie otworzyc bloga! Youpi! Wstawienie  fotki zajelo mi ponad 20 minut, i przez pomylke, otworzylam konto na google+ chat.... no comment. To chyba z tego przemeczenia. No, ale w koncu jestem!

Za namowa mojej siostry Marty czynnej blogerki od kilkunastu dni, zdecydowalam sie rowniez na pisanie o roznych perypetiach, moich, Martina i Lilianki. A jest co pisac, bo mala niezle daje nam ostatnio popalic.... 

Coz za chwile bedzie miala dwa latka, i wlasnie weszla w faze NIE! Czyli wszystko, ale to dokladnie wszystko jest NIE!!! No chyba ze zaproponuje jej mandarynke, to wtedy mowi TAAAAA (literka K nie jest aktualnie wymawiana) Przed kapiela dzis wieczorem krzyczala ze nie chce sie kapac, po czym nie bylam wstanie jej wyjac z wanny bo chciala sie jeszcze pluskac. Na koniec latala po pokoju w samym body, podczas gdy ja latalam za nia z pieluszka i zrobila siku centralnie na srodku swojej sypialni.... Powiedziala " Uuuuuuu" i paluszkiem pokazala na podloge mowiac  "Niu niu!" 

Jutro dzien probny nowej niani, pokladam w niej wielkie nadzieje, gdyz ostatnia okazala sie niewypalem (dla niewtajemniczonych - alkoholikiem) Tak, tak moi drodzy, to nie tylko w telewizji sa takie przypadki, zdazaja sie niestety na codzien. Poprzednia niania bardzo mnie zawiodla i rozczarowala. Przezylam ogromny szok, jak chyba kazda mama, ktora by sie dowiedziala, ze zostawila dziecko pod opieka osoby tego pokroju.... Coz, dluga historia, szkoda moich nerwow, zdrowia i energii, ktora pochlonely "castingi" w ubieglym tygodniu. Mam nadzieje , ze tym razem bedzie ok, bo niestety oprocz mojej psychiki to ucierpiala na tym bardzo moja praca. Wiec teraz, zamias kleic glupa przed kompem i piszac te pierdoly powinnam tak na prawde klepac emaile do klijentow.... :-) 

A tu dopiero poniedzialek...... byle do weekendu!!!

PS Ciekawe czy wpadne na to jak dzielic sie moimi postami bloga na fejsie.... pewnie zajmie mi to kolejne 30 min, coz w koncu nie jestem informatykiem!!!