wtorek, 30 września 2014

Egoistka czy Matka Polka, czyli troche przemyslen o karmieniu butelka

W zwiazku z moim dzisiejszym postem, zostane prawdopodobnie « zjedzona zywcem » przez znaczna czesc moich czytelniczek, a juz napewno dobiora sie do mnie wszelkiego rodzaju internetowe trole. Ale trudno, niech bedzie co ma byc.



Moje dziecko jest karmione butelka…….

Gdy oczekiwalam przez dlugie miesiace, przyjscia na swiat Lilianki, bylam calkowice przekonana, ze po porodzie, bede karmila coreczke piersia. Gdy jednak podczas akcji porodowej w szpitalu, polozna wypelniajac moje dokumenty spytala sie mnie o sposob karmienia, zdecydowalam sie na butelke. Sama nie wiem dlaczego. Przez wiele miesiecy bralam ziola i homeopatie, ktore maly mi pomoc w laktacji, zapisalam sie na kurs karmienia piersia, i nawet zalatwilam laktator. A tu nagle, w ostatniej sekundzie, postanowilam karmic coreczke mlekiem modyfikowanym. Polozna, przyjela wiadomosc ze spokojem, informujac o tym w mojej karcie. Nikt w szpitalu nie robil mi z tego prwodu problemow czy wyrzutow. Dostalam kolejne leki homeopatyczne, olejki i oklady z alg na zaprzestanie laktacji, a pielegniarki pomagaly mi w bandazowaniu piersi, aby nie zrobilo sie zapalenie.

Bledem jest myslenie, ze kobiety we Francji, regularnie rezygnuja z karmienia piersia na kozysc mleka modyfikowanego. Bardzo duzy procent tutejszych kobiet decyduje sie na karmienie naturalne. Panstwo wspiera je, oplacajac kursy karmienia, interwencje poloznych, czy wypozyczenie z apteki laktatora najlepszej firmy na rynku. Jednak te, ktore preferuja karmienie butelka nie sa pietnowane przez spoleczenstwo, tak jak ma to miejsce w Polsce.

Po przyjedzie do domu rodzicow, z trzymiesieczna Lilianka, zaczely sie wizyty u rodziny, przyjaciol i znajomych. Prawie kazda z bliskich mi osob, otwierala szeroko oczy, widzac jak mieszam mleko w proszku dla Lilianki. Pierwsze pytanie jaki zazwyczaj padalo to « Nie karmisz bo nie masz mleka ? » Nie, nie karmie bo nie chce. Nie mam wewnetrznej potrzeby i nie sprawia mi to przyjemnosci….. Gdy na poczatku mialam chwilowe wyrzuty sumienia, polozna ktora przygotowywala mnie do porodu, i ktora prowadzila kurs, uspokoila mnie, mowiac, ze nic na sile. Powiedziala, ze lepiej karmic butelka, i robic to z miloscia, checia i zapalem, niz zmuszac sie do karmienia piersia i robic to z niesmakiem. Dziecko podobno czuje, czy matka akceptuje karmienie naturalne, i jesli takiej akceptacji nie ma to noworodek czesto odmawia piersi, lub ma problem z sanniem. Moje obawy i wyrzuty sumienia natychmiast sie rozwialy. I stalam sie szczesliwa mama, karmiaca swoje dziecko butelka.

Dzis, gdy na swiecie poawila sie moja druga coreczka, nawet nie zastanawialam sie przez chwile czy bede karmic naturalnie. Z gory wiedzialam, ze bede podawac malej butelke. Martin, popieral moja decyzje, poniewaz przy pierwszej coreczce bral czynny udzial w karmieniu. Ja rowniez widzialam w tym wiele plusow, po pierwsze, mogl mnie odciazyc w weekendy i w nocy. Po drugie, nie musialam pilnowac tego co jem i co pije. Po trzecie obie coreczki karmione butelka, jadly « ksiazkowo » czyli dokladnie tyle ile powinny, a ja zawsze wiedzialam ile zjadlo dziecko i czy jego placz jest oznaka glodu. I niech mi nikt nie wmawia, ze matka ktora nie karmi piersia odmawia dzieciom bliskosci i czulosci, poniewaz jest to absolutna bzdura ! Karmiac mlekiem modyfikowanym, rowniez mozna nawiazac wspaniala wiez z dzieckiem. Dzisiejsze mleko modyfikowane dostepne na rynku, jest rownie wartosciowe jak mleko matki. Zawiera tyle samo mikro i makro elementow, czasami nawet posiada probiotyki. Jedyna roznica miedzy mlekiem natualnym, a modyfikowanym sa przeciwciala. Dziecko, ktore pije mleko matki, dostaje rowniez jej przeciwciala, majace je chronic przed infekcjami i chorobami. Ale i to jest rowniez indywidualna kwestia noworodkow. Znam dzieci karmione do roku piersia, ktore non stop chorowaly i nadal choruja, i znam dzieci butelkowe, ktore sa juz doroslymi ludzmi, i ktorym nigdy nic nie dolega. Kazdy ma swoj system immunologiczny. Ja osobiscie bylam karmiona piersia przez moja mame, ktora poswiecala sie sciagajac swoj pokarm do butelki, poniewaz nie chcialam pic z piersi. Jako dorosla kobieta, jestem wiecznie chora, ale mam swietny kontakt z mama. Moj maz wychowal sie na mleku modyfikowanym, i nigdy nie choruje. Nie ma zalu do swojej mamy, ze nie karmila go naturalnie, bardzo ja kocha i ma z nia rowniez swietny kontakt.

Dlaczego pisze ten post ? Poniewaz szukajac w internecie porad dla mojej karmiacej siostry, natknelam sie na wiele artykulow, krytykujacych karmienie butelka. Poczytalam rowniez fora internetowe na ktorych te « prawdziwe Matki Polki » mowily innym matkom (takim jak ja) jak maja zyc. Poczytalam , jak my matki egoistki, myslace tylko o swoim jedrnym biuscie, odmawiamy dzieciom tego co najlepsze. Dowiedzialam sie, ze my matki karmiace butelka, nie potrafimy poswiecac sie dla swoich dzieci, i odmawiac sobie, aby dac im.

Chcialam wiec wyrazic swoja opinie, a mam taka mozliwosc jako autorka bloga. Dla mnie maciezynstwo to nie jest poswiecenie, ani swojego ciala ani swojej duszy. Dla mnie maciezynstwo, to ma byc przyjemnosc i radosc, zarowno z karmienia jak i przewijania pupy. Tak wiec Matki Polki, pocalujcie mnie w nos ! Wasze opinie mam serdecznie gdzies ! Preferuje nakarmic dziecko butelka, niz w « imie idealnego maciezynstwa » zmuszac sie do czegos na co nie mam ochoty. Czy my matki butelkowe jestesmy gorsze ? Nie nie jestesmy, robimy mnostwo innych super rzeczy. Ja naprzyklad nigdy nie podawalam Liliance sloiczkow. Wszystkie zupki i przeciery gotowalam sama. Moje dziecko do tej pory nie je fast foodow, i mysli ze coca cola to lekarstwo. Razem z coreczka maluje, rysuje, kleje z plasteliny i buduje zamki z piasku. Chodzimy do muzemu, kina i teatru…. Bo moim zdaniem bycie dobra mama nie sprowadza sie tylko do karmienia piersia……

poniedziałek, 29 września 2014

"Barbecue" - francuska komedia o smaku lata!

W niedzielny wieczor, po badzo udanym lecz niezwykle intensywnym towarzysko weekendzie, postanowilismy skorzystac z okzji iz dziewczynki poszly wczesnie spac, i obejrzec jakas fajna komedie. Nasz wybor padl na film „Barbecue” w rezyserii Erica Lavaine.


Antoine, glowny bohater filmu (Lambert Wilson) z okazji swoich 50 urodzin, otrzymuje bardzo nietypowy prezent..... jest to zawal serca, ktory spada na niego jak grom z jasnego nieba. Od tej pory, Antoine musi zyc zgodnie z zaleceniami lekarzy i bardzo na siebie uwazac. Problem polega jednak na tym, ze Antoine, cale swoje zycie uwazal na wszystko co robil, zdrowo sie odzywial, nie pil i nie palil, uprawial sporty. To wlasnie po zawale zdecydowal sie na istotne zmiany....... postanowil czerpac z zycia same przyjemnosci. Jednak zmieniajac swoj tryb zycia, zmienil rowniez swoje zachowanie, co ma oczywiscie bezposredni wplyw na jego najblizsze otoczenie. Wyjezdzajac na wakacje z zona i z przyjaciolmi, na malownicze poludnie Francji, Antoine staje sie zupelnie innym czlowiekiem. Przyjaciele, ktorzy znaja sie jeszcze z czasow szkolnych, pod wplywem Antoina, rowniez sie zmieniaja. Po wielu latach, najaw wychodza zatajone historie, i prawdy dotyczace ich zycia. Okazuje sie ze pod maskami usmiechow, skrywaja sie uczucia zlosci, nudy, czy niecheci. Ich przyjazn zostaje wystawiona na probe.

„Barbecue” to bardzo lekka i przyjemna komedia, w ktorej udzial wziela plejada francuskich gwiazd; Florence Foresti i Franck Dubosc w roli rozwiedzionego malzenstwa czy Guillaume de Tonquedec, ktory powiela swoja swietna kreacje z filmu „Le prenom”  „Barbecue” to film, ktory mozna by nazwac teatralnym, z  dowcipnymi lecz czasami przerysowanymi dialogami. Plynna, zwrotna i dynamiczna akcja oraz wyjatkowo barwne postacie, to mocny punkt filmu. Piekne zdjecia plenerowe, ukazuja cudownie skapane w sloncu zakatki poludnia Francji (region Cévennes). Polecam obejrzec film w chlodny jesenny wieczor, aby byl on naszym ostatnim westchnieniem lata.


Wszystkim fanom francuskiego kina, zycze smacznego filmu „Barbecue”


środa, 24 września 2014

Co za dzien.... a jutro kolejny...........

Nareszcie dzien dobiegl konca, jest juz 22h a ja wygodnie leze sobie w lozku z moim nowutenkim laptopem na kolanach. Komputer dostalam w sobote od Martina w prezencie, z okazji narodzin Ofelci. To kolekjny tutejszy zwyczaj, ktory bardzo mi przypadl do gustu. teraz bede mogla lepiej i czesciej pisac, a nie tylko meczac sie przy biurku.

À le nie o tym chcialam Wam dzis opowiedziec....



Moj dzien rozpoczal sie juz o godzinie 04.15 gdy Ofelcia obudzila mnie donosnym krzykiem, domagajac sie jedzenia. Szybciutko przygotowalam jej butelke, oczywiscie po ciemku, aby nie mieszac jej por dnia i nie budzic Martina, ktory juz pewnie i tak nie spal. Mala wypila mleczko w ekspresowym tepie 15 minut, tak wiec gdy o 04.30 zadowolona chcialam ja odlozyc do kosza (wiklinowego dla noworodkow!) moj maly skarb zdecydowal inaczej.Ofelcia zaczela sie naprezac, szykujac mi mila niespodzianke w pieluszce. W koncu o godzinie piatej rano udalo mi sie ponownie zasnac, aby juz po chwili o 06.30 slyszec dzwiek budzika. Martin juz gotowy wychodzil do pracy, gdy ja wojowalam ze swoja twarza i wlosami w lazience. O siodmiej poszlam obudzic Lilianke, a gdy skonczylam ja budzic, ubierac , myc i czesac, zajelam sie Ofelcia. Gdy oporzadzilam obie dziewczynki byla juz prawie osma rano i zeszlysmy do kuchni, podczas gdy Lilianka jadla sniadanie, Ofelcia pila mleczko, ja jedynie patrzylam z pozadaniem na stojacy naprzeciwko ekspres do kawy. Gdy dwadziescia minut pozniej, zakladalam wszystkim kurtki, pakowalam toby, butelki, zeszyty korespondencji, i sadzalam na toalete bo oczywiscie w drzwiach moje dziecko zawolalao siku, pot sie juz ze mnie lal strumieniami. Pedem ze wszystkimi torbami, wozkiem, fotelikiem i dziewczynkami dopadlam do samochodu, i gdy juz obie siedzialy zapiete w fotelikach, ja samotnie mocowalam sie z wozkiem. To chyba bezmyslni i msciwi faceci wymyslili ten sprzet, przeciez aby zlozyc i rozlozyc wozek, trzeba miec wolne rece (ktore jako matka dwojki dzieci mam wiecznie zajete) i dyplom ukonczenia conajmniej Harvardu. Podjezdzajac pod przedszkole, juz tradycyjnie nie mialam gdzie zaparkowac, przed skanerem do kart stal tlum rodzicow, w wejsciu do klasy  koejny tlum, a zegar w holu wskazywal 08.40. Pedem wybieglam z przedszkola i szybko pojechlam na parking merostwa. Dzis na 9 mialam umowione spotkanie w celu zlozenia dokumentow o paszport i dowod Ofelki. Jednak wczesniej w pobliskim tabaku, musalam kupic znaczki fiskalne wysokosci 17 euro, ktore sa oplata za paszport. Oczywiscie w tabaku do ktorego sie udalam znaczkow juz nie bylo! o zgrozo! Dlaczego nie zalatwilam tego wczesniej? Bo zapomnialam!!!! Uprzejmy chinczyk, wlascicel tabaku pokierowal mnie do innego, ktory znajdowal sie w zupelnie przeciwnym kierunku niz merostwo Gdy wpadlam do drugiego tabaku bylo juz po dziewiatej. Zdyszana poprosilam o znaczek i wyjelam karte, na co pani ekspedientka mnie poinformowala ze karty nie przyjmie... powiedzialam zeby wiec dorzucila dwie paczki papierosow, to wtedy bede mogla zaplacic (czasami karty sa honorowano tylko przy zakupach powyzej 15 lub 20 euro) A ona z usmiechem odpowiada, ze zle zrozumialam, ze do oplacenia znaczkow potrzebna jest gotowka!!! Takie jest prawo. Zajrzalam wiec do mojego portfela i wyszukalam lekko ponad 6 euro, zapytalam sie wiec gdzie jest dystrybutor, a ona ze niedaleko poczty czyli........... dokladnie naprzeciwko pierwszego tabaku!!!! Tik, tak, tik, tak, czas plynal nieublagalnie... zaczelam tlumaczyc ze spotkanie w merostwie, ze drugi juz tabak, ze jestem spozniona, ze dziecko chce jesc.... W koncu pojawil sie wlasciciel, kolejny Chinczyk (wiekszosc tabakow w Paryzu nalezy juz do Chinczykow, zreszta jak wiekszosc Swiata :) Spojrzal na mnie , spojrzal na Ofelcie, i machnal reka na znak zebym placila. Ze znaczkami w zebach bieglam do merostwa, i gdy juz wpadlam naspotkanie byla 09.20. Jednak mila Pani, ktora mnie przyjmowala, widzac moja mine nie odezwala sie slowem w kwestii mojego spoznienia. Zaczelam wiec wyjmowac wszystkie potrzebne dokumentu, o ktore prosila , az do momentu gdy poproila o dokument "francuskiego rodzica" Eeeee.... A moj nie wystarczy?!? Okazalo sie ze jednak nie, potrzebujemy dowod Martina lub jego paszport. Dzis juz nic nie zalatwimy....Dodam tylko, ze termin oczekiwania na spotkanie, aby zlozyc wniosek paszportowy, aktualnie jest to okolo 3 do 4 tygodni.... Kolejne dwa na wydanie dokumentu.... Jest koniec wrzesnia, a my juz mamy bilety na wyjazd do Polski za miesiac.... Sojrzalam na uprzejma urzedniczke, zaczerpnelam gleboko powietrza i......... wybuchnelam placzem.............. Przemeczenie, brak snu, stres, i hormony sprawily ze peklam jak banka mydlana. Pani spojrzala na mnie z politowaniem i podala chusteczke, a nastepnie powiedziala, ze przyjmuje interesantow dzis do 12 wiec zebym spokojnie pojechala po paszport meza do domu i z nim wocila, a ona przyjmie mnie bez kolejki..... Godzine pozniej wychodzilam juz z urzedu z usmiechem na twarzy i zlozonym podaniem....... Jednak dostaniemy dokumenty potrzebne do podrozy na czas!!!!
 
Dochodzi 23.00, juz leze w lozku i tak naprawde powinnam klasc sie spac, tylko jeszcze wstawie suszarke, powiesze pranie, spakuje torbe na jutro, wystawie zmywarke, naszykuje butelki i dam Ofelci jesc.... A jutro czeka mnie kolejny dzien, podczas ktorego "zgubie glowe" jak to mowia Francuzi......

wtorek, 23 września 2014

Powiadomienie o narodzinach czyli francuska tradycja "faire - part de naissance"



Francja od zawsze uznawana byla za kraj « savoir – vivre » , jezyk francuski byl jezykiem salonowym w calej Europie przez wiele wiekow, a francuska arystokracja kreowala mode, sztuke i kulture.  Wiele pieknych francuskich tradycji, niestety odeszlo w niepamiec, i ustapilo miejsca nowoczesnosci i mondializacji. Naszczescie jednak niektore z nich, przetrwaly do dzisiaj. Wiekowa tradycja „faire – part de naissance” czyli powiadomien o narodzinach nie poddala sie erze MMSow, Facebooka czy Twittera. Francuzi, nie tlko Ci z wyzszych sfer, do dzisiaj bardzo chetnie, wysylaja ten maly, kolorowy kartonik, aby poinformowac najblizszych o pojawieniu sie swojej pociechy.





Aby zapoznac sie z historia „Faire – part de naissance”  nalezy, cofnac sie az do XVIII wieku. W 1781 roku, bogaty, francuski arystokrata Gauthier de La Peyronnie z okazji narodzin swojego syna, wysyla pierwsze oficjalne faire – part. Cala francuska arystokracja, zauroczona tym pomyslem, postanawia wlasnie w ten sposob, informowac o przyjsciu na swiat swoich dzieci. Nelezy dodac, ze wczesciej, tylko potomkowie z rodu krolewskiego, dostepowali tego zaszczytu. To wlasnie w ten sposob informowano poddanych, o narodzinach ich przyszlego krola. Poczatkowo, obyczaj wysylania powiadomien zarezerwowany byl dla francuskiej burzuazji. Az do konca XIX wieku, na kartonikach pojawial sie tekst informujacy o dacie narodzin dziecka oraz jego plci, nigdy jednak nie podawonao jego imienia. W owczesnej Francji, panowala tradycja, iz imie dziecka bylo nadawane podzczas chrztu, a wyboru dokonywali chrzesni, a nie rodzice! Z czasem jednak, obyczaj ten ulegl zmianie, a wraz z nim faire – part. Na poczatku XX wieku, imie zaczelo pojawiac sie na kartonikach, gdyz wybierali je rodzice, a same fare – part, stawaly sie coraz bardziej barwne, kolorowe i zdobione ilustracjami. Kolor zalezal oczywiscie od plci dziecka, rozowy dla dziewczynek, niebieski dla chlopcow. Z pojawieniem sie pierwszych fotografii, faire – part ponownie ewoluowalo, w okresie miedzy wojennym i powojennym, kartoniki staly sie modne, wsrod klasy sredniej. I tak wlasnie pozstalo do dzis. Mimo telefonow, wiadomosci tekstowych czy emaili, ten piekny i arystokratyczny zwyczaj pozostal niezwykle popularny.




Faire – part de naissance, wysyla sie w ciagu trzech miesiecy od narodzin dziecka. Tekst wydrukowany na kartoniku, informuje nas dacie narodzin i imieniu maluszka. Czasami podawana jest rowniez waga i wzrost. Faire – part, rozsylany jest do rodziny, przyjacol i znajomych. Ja osobiscie uwazam, ze jest to bardzo sympatyczny zwyczaj, ktory oczywiscie natychmiast przejelam, drukujac kartoniki dla jednej i drugiej corki. Moja polska rodzina i przyjaciele, byli milo zaskoczeni, gdy otrzymali wlasnie takie powiadomienie. Moze kiedys w Polsce, ten cieply zwyczaj rowniez sie przyjmie, a byloby warto!



Ophelia 07 09 2014



Liliana 25 05 2011

piątek, 19 września 2014

10 najlepszych komedii francuskich!

Zawsze lubilam francuskie kino, juz od dziecka ogladalam filmy z krzyczacym i robiacym dziwne miny Louis de Fines. Po przyjezdzie do Francji odkrylam, ze tutejsi aktorzy nie ograniczaja sie do Brigitte Bardot i Gerarde Depardieu, a francuskie kino to nie tylko seria o „Zandarmie z Saint Tropez”  Dzieki Martinowi i naszym wspolnym znajomym, odkrylam filmy lat 80 i 90, ktore pokochalam od „pierwszego obejrzenia”. Jednoczesnie od roku 2000 intensywnie sledzilam tutejsze nowinki kinematograficzne. Dzis, chcialabym zaprezentowac Wam dziesiec pozycji filmowych, ktore zaliczaja sie do moich faworytow. Jest to calkowicie subiektywna lista top ten, tutejszych filmow, ktore moim zdanie sa warte obejrzenia. Kolejnosc na liscie jest calkowicie przypadkowa.

1. „ La cité de la peur” 1994 rok,  Wyjatkowo popularna wsrod tutejszych trzydziesto i czterdziestolatkow komedia absurdu.  Doborowa obsada aktorska, z Alain Chabat, Dominique Farrugia i Gerard Darmon w rolach glownych.  Piosenka i taniec zatytulowany „La Carioca”, ktore pojawiaja sie w filmie, staly sie juz elementem kultowym. „La cité de la peur” to historia opowiadajaca o promocji filmu w Cannes, podczas ktorej dochodzi do morderstwa. Komedia przypadkow i pomylek, pelna dziwnych postaci.



2. „Intouchable” czyli „Nietykalni” to komediodramat z 2011 roku. W roli glownej Francois Cluzet i Omar Sy , ktory za role w filmie otrzymal Cezara. Wzruszajaca, pelna emocji, historia oparta na faktach, opowiadajaca o przyjazni sparalizowanego bialego mezczyzny, nalezacego do paryskiej burzuazji i ciemnoskorego chlopaka z biednych przedmiesc stolicy. Film zostal okrzykniety wydarzeniem kulturalnym, stajac sie drugim najbardziej kasowym filmem we Francji.

3. „Le fabuleux destin d’Amélie Poulain” – „Amelia” komedia romantyczna z 2001 roku, ktora z aktorki Audrey Tautou zrobila miedzynarodowa gwiazde. Jeden z najwiekszych miedzynarodowych sukcesow francuskiego kina. Naiwna historia, skromnej i subtelnej Amélie, mieszkajacej w paryskiej dzielnicy Montmartre. Film otrzymal wiele nagrod, w tym kilka prestizowych statuetek Cazara. Kawiarnia i sklepik pojawiajacy sie na ekranie, staly sie miejscami kultowymi, odwiedzanymi przez tysiace turystow z calego swiata.

4. „Les Bronzés” – „Opaleni” to francuske komedia nakrecona w 1978 roku, udowadniajace, ze francuzi potrafia sie smiac z siebie. To opowiesc o wakacjach w osrodku „ClubMed” w Senegalu, historia wczasowiczow (GM –gentille membre) i ich opiekonow/animatorow (GA – gentille animateur) Film spotkal sie z tak ogromnym sukcesem francuskiej publicznosci, iz wkrotce zostala nakrecona druga czesc „Les Bronzés font du ski” opowiadajaca o ich perypetiach podczas urlopu w gorach. Trzecia czesc, nakrecona w 2006 roku „Les Bronzés, les amiees pour toujours” niestety nie nalezy juz do udanych.


5. „Le Grand Bleu” -  czyli „Wielki Blekit” dramat obyczajowy w rezyseri Luca Bessona z 1988 roku, z Jean Reno w roli glownej. Historia opowiadajoca o nurkowaniu, wielkiej milosci do morza, i niesamowitej pasji z nim zwiazanej. Wspaniala muzyka, i niesamowite zdjecia, dopelniaja calosci.

6.”L’auberge espagnole”„Smak zycia” Cedrica Klapischa z 2002 roku, sprawila iz miedzynarodowa wymiana Erasmus, stala sie niezwykle popularna, wsrod europejskich studentow, a Roman Duris, aktor odtwarzajacy role Xavier, jednym z faworytow tutejszej publicznosci. Kolejne czesci „ Les poupees russe” i niedawno prezentowana czesc trzecia „Casse tete chinois” czyli „Chinska ukladanka” so rownie udane co ich pierwowzor.

7. „La vérité si je mens! 1 & 2 ”  komedia z z 1997 i 2006 roku, opowiadajaca o francuskiej spolecznosci zydowskiej bling-bling, i ich „biznesie” pret à porter w paryskiej dzielnicy Sentier.  Trzecia czesc, niestety zdecydowanie mniej udana. W filmie mozemu zobaczyc, takie gwiazdy sceny francuskiej jak Jose Garcia,  Richard Anconina, Bruno Solo, czy niezwykle popularny komik Gad Elmaleh.

8. „La marche de l’empreur” Marsz pingwinow” przepiekny film dokumentalny Luca Jacqueta z 2005 roku, ukazujacy niezwykle trudny marsz pingwinow cesarskich przez Antarktyke.  Wspaniala i wzruszajaca historia, po ktorej kazdy z nas zechce miec pingwia w domu. Film zdobyl Oskara w 2005 roku, jako najlepszy obraz dokumentalny.



9. „Le diner de cons” „Kolacja dla palantow” francuska komedia z 1998 roku w rezyseri Francisa Vebera, oparta na sztuce teatralnej o tym samym tytule. W rolach glownych gwiazdy tutejszego kina Therry Lhermitte, i Jacques Villeret, ktory za swoja role w filmie otrzymal Cezara. Historia Francois Pignon, ksiegowego z Ministerstwa Finansow, ktory jest wyjatkowym pechowcem i nieudacznikiem, a ktory otrzymuje zaproszenie na bardzo nietypowa kolacje.

10.”Les garçons et Guillaume à table” -  rewelacja kinowa 2013 roku. W roli glownej, ale rowniez w roli scenazysty i rezysera, niepowtarzalny Guillaume Gallienne. Film oparty na prawdziwej histori zycia aktora, ktorego cala rodzina przez lata uwazala, za homoseksualiste. Az do momentu gdy... oglosl ze bierze slub z kobieta.  Film polecam ze wzgledow bardzo osobistych, Guillaume Gallienne to brat mojego przyjaciela Davida. Film moze sie Wam wydac zabawny, szokujacy, czasami smutny, ale jest on przede wszystkim prawdziwy. Postacie wystepujace, nie sa absolutnie przerysowane, zwlaszacza „Matka” wokol, ktorej toczy si opowiesc. Ona naprawde jest taka jak na ekranie!




Wszystkim fanom kina francuskiego zycze milego ogladania.
Przed Wami caly weekend.


A jesli chcecie poczytac kilka recenzji z ostatnich filmow ktore obejrzalam to zapraszam na ponizsze linki


środa, 17 września 2014

Mowimy po parysku - mieszkania

A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.” – powiedzial kiedys, wielki polski poeta, Mikolaj Rej (wiem wiem, nie porownywal nas do gesi, tylko jezyk lacinski do gegania, mniejsza o to)

Paryzanie, jak juz pisalam wielokrotnie, to bardzo specyficzna odmiana rodzaju ludzkiego. Niby sa francuzami, niby mieszkaja we Francji, a jednak bardzo roznia sie od reszty swoich rodakow.  Ogladaliscie kiedys film Akira Kurosawy, japonskiego rezysera, w wersji oryginalnej? No to jezyk paryzan, brzmi dla Francuzow i obcokrajowcow  bardzo podobnie.


ilustracja KIRAZ

Odkad pomieszkuje sobie w stolicy Francji, a bedzie to juz ponad czternascie lat, wielokrotnie zmienialam miejsce zamieszkania. W wiekszosci wynajmowalam, dopiero kilka lat temu „podpielam sie” pod mieszkanie Martina, a nastepnie kupilismy wspolnie dom. Jak juz pisalam w poprzednim poscie, ktory mozecie przeczytac tutaj, poszukiwanie mieszkania w Paryzu, to prawdziwa przygoda, wyzwanie dla dzielnych, odwaznych i cierpliwych. Zeby nie dac sie oszukac i nabarc na tutejsze oferty, proponowane na rynku nieruchomosci nalezy biegle „mowic po parysku” J

Wszystko zaczna sie juz od slowa „appartement” , ktore dla naszych uszu brzmi bardzo przyjaznie. Wyobrazamy sobie wiec, piekne, przestronne mieszkanie, z wielkimi oknamiwychodzacymi na znana paryska avenue, a to wszystko w dostojnym budynku z okresu haussemanskiego. No coz, „appartement” nie oznacza ekskluzywnego apartamentu, tylko najzwyklejsze, pospolite mieszkanie, ktore ma wiecej niz jedno pomieszczenie i  przekracza 25 m². Jesli „appartament” ma mniej niz 25m², to paryzanie nazywaja je „studio” Studio to w wiekszosci, to poprostu kawalerka, male, jednopokojowe mieszkanko, ktore posiada swoja kuchnie i lazienke z toaleta. Jednak w Paryzu istnieje rowniez „studette” wynalazek, absolutnie nie znany w pozostalej czesci kraju. Studette, to mieszkanie, ktore wielkosciowo raczej przypomina szafe niz lokal mieszkalny, i ktore moze osiagac czynsz nawet do 600 eur za 9 m². Mimo to nadal swiadczy o dobrym statusie spolecznym, gdyz posiada swoj prysznic i toalete wstawiona w rogu pokoju, oraz „kitchenette”, czyli kuchnie ktora wielkoscia przypomina wyposazenie domku dla lalek. Jesli jednak czynsz za studette, jest nadal za wysoki dla Was, to pozostaje Wam „chambre de bonne”, czyli pseudo mieszkanie wielkosci pudelka na buty, na ostatnim pietrze bez windy, ze wspolna lazienka i toaleta.....

Od dawna istnaily w Paryzu mieszkania, lub apartamenty jesli preferujecie tutejsze nazewnictwo, ktore nazywaja sie duplex. To dwupoziomowe lokale, o dobrym standingu, lecz mniej dobrej cenie. Jednak paryzanie, to osobnicy niezwykle kreatywni, i zmuszeni brakiem przestrzeni w mieszkaniach, ktore i tak juz maja wygorowana cene, wymyslili „souplexy” To bardzo modne i niezwykle mieszkanie, rowniez znajduje sie na dwoch poziomach, parterze i.... piwnicy! Zgadza sie! Piwnica zostaje przerobiona na sypialnie z lazienka, a na parterze powstaje kuchnia z salonem. Wiec zamiast 30 metrowego studia, powstaje 60 metrowy apartament nazywany „souplexem”

Jesli kiedys bedziecie przegladac „petites annonces” w tutejszej gazecie, w celu znalezienia wspanialego mieszkania miejcie sie na bacznosci. Slowa, ktore opisuja lokale maja w wiekszosci dwa znaczenia. To pierwsze, slownikowe i oficjalne i to drugie, domyslne, zrozumiale tylko dla wtajemniczonych. Czesto pojawia sie „à rafraichir” czyli do odswiezenia. Jesli myslicie, ze wystarczy machnac kilka razy pedzlem na scianach, aby staly sie czyste i nabraly blasku to jestescie w bledzie. „A refraichir” to tak naprawde gruntowny remont, malowanie scian, cyklinowanie parkietu, wymiana kranow, wanny i toalety . Jesli traficie na ‘à rénover” to juz wtedy na pewno potrzebujecie sciagnac ekipe z Polski. Tu juz nie bedzie trzeba odmalowywac scian, tu bedzie je trzeba stawiac od nowa! „à renover” oznacza „w stanie tragicznym”

Czesto rowniez w ogloszeniach podawane jest dla kogo mieszkanie moze byc idealne. A wiec mamy: „idéal profession libérale” co wcale nie oznacza, ze jest to cudowny lokal, idealny na gabinet lekarski, lecz, ze znajduje sie ono na parterze, bez ogrodka, ma slaba sonoryzacje i jest ciemne. „Idéal étudiant” czyli cudowny apartament dla studenta, jest niczym innym niz pomieszczeniem gospodarczym wielkosci 9m² „Idéal couple” to nie cudowne gniazdko dla zakochanych tylko mieszkanie, o tak wygorowanym czynszu, ze lepiej go placic we dwoje. A „idéal investisseur”, czyli lokal pod investycje, to poprostu, szczurza nora, malutenka, ze zlymi warunkami, i przewaznie usytuowana nad bardzo glosnym i ruchliwym bulwarem miasta.



Poszukujacym mieszkanie, zycze powodzenia. A jesli chcecie aby stal sie cud, to napiszcie do programu M6, a Stephan Plaza, tutejszy „Bog mieszkaniowy” na pewno Wam cos zalatwi J

środa, 10 września 2014

Homeopatia, ziola i olejki w ciazy, francuzi kochaja medycyne naturalna

Dzialanie lekow homeopatycznych, nadal nie zostalo naukowo udowodnione. Jednak te metody leczenia staja sie coraz bardziej popularne, dzieki zapewnieniom wielu pacjentow, ktorym w znaczny sposob pomogla. Ja osobiscie w homeopatie absolutnie nie wierzylam, jak to powiedzial moj szwagier, "po co wydawac pieniadze, lepiej napic sie wody" :) Jednak prawie cztery lata temu, bedac w ciazy z Lilianka, zapisalam sie do tutejszej szkoly rodzenia, prowadzonej przez polozna, homeo i naturopatke. Zastosowalam sie do wszystkich jej zalecen, i majac 29 lat urodzilam pierwsze dziecko w ciagu 5 godzin od pierwszego skurczu. Po porodzie rownie szybko doszlam do siebie (nie mowie tu o spadku wagi!), i nie mialam wiekszych problemow. Dlatego tez, bedac w ciazy z druga coreczka, rowniez zdecydowalam sie na uczeszczanie do tej samej szkoly rodzenia (o ktorej kiedys napisze) Dzielnie i skrupulentnie bralam wszystkie leki homeopatyczne, ziola i olejki wskazane przez polozna. Moj drugi porod trwal niecale 6 godzin, a ja czulam sie swietnie, i dziesiec dni po porodzie pojechalismy cala rodzinka na wakacje do Bretani. Tak wiec z absolutnego niedowiarka, stalam sie zwolenniczka leczenia i profilaktyki zdrowotnej metodami naturalnymi. We Francji, homeopatia, ziololecznictwo czy ogolne zastosowanie olejkow eterycznych w celu leczenia, jest niezwykle popoularne. Jesli granulki homeopatyczne kupuje sie z recepta od lekarza, to jest na nie nawet zwrot z tutejszej kasy chorych. Zdecydowalam sie na napisanie tego posta i podac Wam, produkty ktorych uzywalm przed, po i w trakcie porodu, ktore moim zdaniem bardzo mi pomogly, gdyz dostalam od Was wiele maili z prosba o wiecej szczegolow. Mam nadzieje, ze ten wpis bedzie dla Was przydatny




Nie kazda z nas uwaza, ze 9 miesiecy ciazy to najpiekniejszy okrej jej zycia. Niestety wiele kobiet cierpi na mnostwo problemow zwiazanych z ciaza. Oprocz zmeczenia czy stresu, moze to byc rowniez opuchlizna zwiazana z zatrzymaniem wody w organizmie, skorcze miesni czy silne bole sciegien.

 PRZED PORODEM

Zmeczenie:
Rozpoczynamy na poczatku 8 miesiaca 
CHINA 9CH - 3 granulki 1raz dziennie
OSTEOCYNESINE - 2 tabletki rano (pomaga rowniez przy odwapnieniu)
SILICEA 15CH - 12 granulek 1 raz w tygodniu

Bolesne skurcze miesni:
CUPRUM 9CH - 3 granulki 4 razy dziennie

Bole sciegien (silne bole podbrzusza, okolicy pepka, miesni brzucha)
ARNICA 9CH -3 granulki 4 razy dziennie
RUTA 9CH - 3 granulki 4 razy dziennie
Plyn do kapieli, firmy WELEDA "wyciag z kasztana indyjskiego" "Bain défatigant au Marron d'Inde"

Reflux:
NUX VOMICA 5CH - co 2 godziny

Bezsennosc:
Plyn do kapieli "WELEDA" 
TRANQUITAL (Phytoterapia - ziololecznictwo) 2 tabletki o 21 i dwie tabletki o 23
RESCUE NUIT (Fleur Bach) 4 krople przed snem

Zatrzymanie wody w organizmie/opuchlizna
Wywar z lisci pokrzywy (ziololecznictwo) - 1 litr dziennie, wywar z 4 lyzek na 1 litr, mozna oslodzic miodem, gdyz ma bardzo nieprzyjemny smak


Przygotowanie fizyczne do porodu:
Rozpoczynamy na poczatku 9 miesiaca
ACTEA RACEMOSA 9CH - pomoc w uregulowaniu i wzmocnieniu skurczy - 3 granulki raz dziennie
IGNATIA CH15 - wplywa na skurcze, redukuje stres i zmeczenie, pomaga rowniez w bezsznnosci
LISCIE MALIN - z 1 lyzki do zupy, przygotowac wywar, pazyc 10 minut. Nalezy pic 2 kubki dziennie, w celu ulatwienia porodu


PODCZAS PORODU

GELSEMIUM 15CH - 12 granulek przed wyjsciem z domu (mama i tata), jesli stres nie ustapi to nalezy brac co godzine
ACTAEA RACEMOSA 30CH - 12 granulek na poczatku akcji porodowej, w celu przyspieszenia i wzmocnienia skurczy. Jesli potrzeba, wznawiac co godzine
CAULOPHYLLUM 7CH - 12 granulek co godzine, w celu rozwarcia, zmiekczenia i skrocenia szyjki. Jesli potrzeba, wznawiac 3 granulki co 5 minut


PO PORODZIE

ARNICA 15CH - na zlagodzenie bolu brzucha - 3 granulki rano i wieczorem prze tydzien
CHINA 9CH - na zlagodzenie krwawienia  - 3 granulki rano i wieczorem prze tydzien
APIS MELLIFICA 9CH - na zatrzymanie wody w organizmie  - 3 granulki rano i wieczorem prze tydzien

W przypadku cesarskiego ciecia lub epizjotomi:
CHINA 9CH - 3 granulki, 3 razy dzinnie prze tydzien
ARNICA 9CH - 3 granulki, 3 razy dzinnie prze tydzien
APIS MELLIFICA 9CH - 3 granulki, 3 razy dzinnie prze tydzien 
BELLIS PERENNIS 9CH -zmeczenie, problem z chodzeniem - 3 granulki, 3 razy dzinnie prze tydzien

We Francji poleca sie noszenie tzw "wysokich majtek sciagajacych " po kazdej ciazy, a juz napewno po cesarskim cieciu. Taka seksowna bielizna, w kolorze cielistym jest do kupienia w kazdym wiekszym supermarkecie. Ma na celu lepsze wciaganie sie brzucha, jednak zbyt dlugie noszenie tego typu majtek, rowniez nie jest wskazane. Poleca sie zalozenie ich kilka dni po porodzie, i zdjecie paksymalnie miesiac po. Oczywiscie zakladamy ja na wlasna, bawelniana bielizne, z wiadomych nam kobietom powodow, :))))

Mam nadzieje, ze rady mojej poloznej Wam pomoga. Ja osobiscie uwierzylam, ze homeopatia w ciazy i podczas porodu, bardzo wiele zdzialala dobrego. A nawet jesli nie to sprobowac nie zaszkodzi.
W przyszlym tygodniu, podziele sie z Wami tytejszymi poradami na dzieciece kolki i baby blusa, jesli oczywiscie jestescie tym zainteresowane. 100% gwarancji, metody sprawdzilam na sobie i swoich coreczkach.

Jesli macie jakies pytania dotyczace wpisu, lub chcialybyscie abym rozwinela ktorys z punktow, to smialo piszcie.








wtorek, 9 września 2014

"Babysitting" - genialna komedia z "przymruzeniem oka"

W ubiegly piatek, wydarzyla sie rzecz niesamowita. Po raz pierwszy od miesiaca (czytaj - narodzin Ofelki) udalo nam sie obejrzec film!!! Martin wrocil do domu wczesnie, dzieki czemu udalo nam sie zjesc kolacje, umyc i polozyc spac dziewczynki juz o 20.30! Gdy rozlalismy juz czerwone wino do kieliszkow, udsadowilismy sie wygodnie na kanapie, i wlaczylismy VOD w tutejszej kablowce, pozostalo nam tylko wybranie filmu.... Po dwudziestu minutach przegladania roznych propozycji i zwiastunow, wnikliwej dyskusji na temat tego kto, co i jak, zdecydowalismy sie na film "Babysitting" Mialo byc lekko, latwo i przyjemnie, choc przyznam, ze obawialismy sie iz film bedzie glupkowaty. Jak wielkie bylo nasze zdziwienie....


"Babysitting" to nietypowa francuska komedia, nakrecona dla mlodego pokolenia, ktore pasjonuje sie facebookiem, instagramem, twitterem i innymi. To "Very Bad Trip" i "Projet X" (ale zdecydowanie bardziej inteligentny!) à la française, bez wulgaryzmow, bez sexu, lecz z duza dawka humoru. Aktorzy grajacy glowne role, to mlodzi ludzie, ktorzy naleza do grupy artystow "La Bande à Fifi" odkrytej kilka lat temu w programie "Le Grand Journal" Canal+

Franck (Philippe Lacheau) jest mlodym artysta, od kilku lat pracuje w znanym wydawnictwie Schaudel,a jego marzeniem jest wydac swoj wlasny komiks.W celu zaprezentowania swoich rysunkow szefowi, umawia sie z nim na spotkanie. Jednak wlasciciel firmy, Marc Schaudel (Gérard Jugnot), nie jest absolutnie zainteresowany tworczoscia chlopaka, ma inne problemy, a jednym z nich jest chora opiekunka jego maloletniego syna. Schaudel proponuje wiec Franckowi, aby to wlasnie on zaopiekowal sie jego dzieckiem, w nadchodzacy weekend, w zamian obiecuje przyjzec sie dokladniej jego rysunkom. Franck, pomimo iz wlasnie w ten weekend wypadaja jego urodziny, decyduje sie zostac "niania"

Gdy w niedziele rano Marc Schaudel odbiera swoj telefon komorkowy, nie moze uwierzyc w to co slyszy. Komisarz policji informuje go, o incydencie, ktory mial miejsce w sobotnia noc. Jego dom jest calkowicie zdewastowany, a policjanci nadal poszukuja jego syna Remyego. Schaudel z zona, natychmiast wracaja do swojego domu i wraz z miejscowa policja, krok po kroku odkrywaja wydazenia z poprzedniej nocy.

Okazuje sie, ze dwaj przyjaciele Francka, Sam i Alex, zdecydowali sie na wyprawienie jego przyjecia urodzinowego, uspili Remyego srodkami nasennymi,i zaprosili mnostwo gosci. Franck, ktory sprzeciwial sie temu pomyslowi, ulegl gdy zobaczyl, ze wsrod bawiacych sie osob jest Sonia, dziewczyna w ktorej jest zakochany od bardzo dawna. 

"Babysitting" to pirwszy francuski film ktory laczy film tradycyjny z metoda found footage, co daje widzowi wrazenie, ze akcja dzieje sie naprawde. "Babysitting"nie nalezy do grona filmow ambitnych, nie jest to rowniez komedia romantyczna, ani typowa komedia francuska w stylu Dany Boon. Jest to film kompletnie zwariowany, zakrecony i nieprawdopodobny. Jednak posiada prawdziwa historie z moralem, pokazuje wartosci takie jak przyjazn, czy ojcostwo. Polecam do obejrzenia w piatkowy wieczor, w  celu oderwania sie od szarej rzeczywistosci. Jesli podejdziecie do tego filmu z "przymruzeniem oka" to napewno bedzie on dla Was swietna rozrywka.




piątek, 5 września 2014

historia rozowego sweterka...........

Lilianka wczoraj byla po raz drugi w "szkole" (oj nie przyzwyczaje sie chyba do tego nazewnictwa!) Rano zawiozl ja Martin, byla bardzo dumna gdyz podroz odbyla sie skuterem (tak, tak, ma swoj kask i nawet fotelik) podczas gdy ja karmilam i przewijalam malenstwo. Widzialam tylko w biegu, ze Lilka miala na sobie bezowa sukienke i rozowy sweterek. We wtorek, przez to cale zamieszanie zwiazane z rozpoczeciem roku szkolnego, zostawilysmy nowiutenki szary sweterek w szatni, o czym poinformowalam Martina. Przed wyjsciem krzyknelam rowniez, aby zalozyl malej jeszcze kurtke jeansowa, gdyz rano bylo dosyc chlodno. W porze obiadowej Martin zostawil mi wiadomosc, mowiaz ze kurtke i jeden sweterek zabral ze soba, a drugi sweterek zostawil w przedszkolu. Tak wiec gdy odebralam wczoraj po poludniu moja coreczke (ktora byla strasznie potargana, i napewno nikt jej nie uczesal od rana, ale co tu sie dziwic przy 30 dzieciakow), nie zdziwilo mnie ze miala na sobie rozowy sweterek. Dopiero w domu, zorientowalam sie, ze metka podpisana jest imieniem innej dziewczynki. A co najsmieszniejsze, ze sweterek byl tej samej firmy co nasz, rowniez w rozmiarze na 4 latka. Stwierdzilam wiec, ze nie ma problemu, i wymienie sie ubrankami z inna mama jutro. Gdy opowiedzialm Martinowi ta historie dzis wieczorem, on spojrzal sie na mnie zdziwiony i wyjal z torby.... rozowy sweterek Liliany! Tak wiec sweterek szary zaginal w akcji, a sweterek rozowy mamy w dwoch egzemplazach. Niestety inna dziewczynka o imieniu Camille, wrocila wczoraj do domu bez okrycia wierzchniego.....
O tego typu incydentach, slyszalam juz od wielu kolezanek. Podobno przedszkola we Francji, to studnia bez dna jesli chodzi o odziez. Wszystko ciagle ginie, i dzieci chodza w nieswoich ubraniach. Dlatego tez zamowilam juz wczoraj wieczorem trzydziesci etykietek do naklejenia na ciuszki Lilianki, z jej imieniem. Teraz bedzie juz wszystko jasne!

Gdy odebralam dzis po poludniu o 16.45, moja mala z przedszkola, juz w korytazu wolala jesc i pic. Okazalo sie ze jest bez podwieczorku! Przerwa na posilek, byla okolo poludnia, a moje biedne dziecko od tej pory nic nie jadlo, i chyba nic nie pilo, bo jednym duszkiem oproznila mala butelke wody. Martin mial to sprawdzic dzisiaj rano, i zapytac sie nauczycielki. P poludniu gdy odbieram coreczke, w zwiazku z nowa reforma, nie ma juz nauczycieli tylko animatorzy z merostwa, sa bardzo mili i sympatyczni, ale wiedz mniej wiecej tyle co ja :)))

Nawiazujac do pytan, pod poprzednim postem. Publiczne przedszkola i szkoly sa darmowe. Jedyna co nalezy oplacic to stolowka i swietlica. Jest ona proporcjonalna w stosunku do zarobkow i uwarunkowana od tego czy miasto dofinansowuje posilki czy nie. My z Martinem lapiemy sie w najwyzszej stawce (jak wszysy nasi znajomi, a uwierzcie mi, daleko nam do bogaczy ;)  Oto oficjalny cennik posilkow na naszej stolowce

Quotient familial compris entrePrix du repas
0 et 247 €1,50 €
247 et 299 €1,78 €
299 et 336 €2,12 €
336 et 406 €2,78 €
406 et 473 €3,34 €
473 et 541 €3,74 €
+ de 541 €3,79 €
dzieci z innych miejscowosci5,95 €

Quotient familial czyli "srednia rodzinna" to roczne zarobki rodzicow podzielone przez 12 (ilosc miesiecy w roku) plus wszystkie dodatki rodzinne i mieszkaniowe itp podzielone przez "czesci rodziny" Czesc rodziny to rodzic - 1 czesc, dziecko to 0,5 czesci, 2 dziecko to 0,5 czesci powyzej trzeciego to 1 czesc (dlatego we Francji popularne sa rodziny wielodzietne,  to sie po prostu oplaca!) Quotien familian stosowany jest do placenia zajec pozalekcyjnych (plastyka, muzyka itp) w Domach Kultury, ale rowniez do rozliczen podatkowych.

Przyklad 4 osobowej rodziny
Jesli rodzna zarabia 36000 eur rocznie to miesiecznie wychodzi 3000 eur ( uwiezcie prosze, ze nie sa to astronomiczne kwoty, na paryskie warunki) , nalezy im sie minimum gwarantowane na dziecko 90 eur (pewnie jeszcze jakies inne tez)  dzieli to na 3 czesci (2 czesci za rodzicow i 1 za dwojke dzieci) to :

(3000+180) : 3 = 1060

czyli plasuje sie w najwyzszej sredniej rodzinnej. Ten sam system jest stosowany do oplat zwiazanych nie tylko ze stolowka, ale rowniez ze zlobkiem czy swietlica. 

Miejsca w przedszkolach sa gwarantowane przez Panstwo. Merostwo musi stworzyc ich wystarczajaca ilosc, tak aby wszystkie dzieci mogly z nich skorzystac. Jest to ogromnym plusem systemu edukacji, gdyz rodzic nie musi sie martwic co zrobi z dzieckiem po zakonczeniu urlopu wychowawczego. Niestety jesli chodzi o zlobki, nie jest juz tak latwo. Wielkie metorpolie Francji, maja ten sam problem co w Polsce. Miejsc w zlobkach, po prostu brakuje. Ale i tytaj panstwo pomaga obywatelom, proponujac im nianie, z ktorymi ma podpisane umowy i dofinansowuje ich oplacanie. Ale o tym nalezy napisac osobny post, gdyz jest to rowniez bardzo zawily i skomplikowany system :)

Co do zasilkow i roznego rodzaju zapomog, to niestety nie orientuje sie absolutnie, gdyz ani ja, ani nikt z moich znajomych i przyjaciol nie pobiera tego typu dodatkow. Wiem jednak, ze sa one bardzo duze i dotycza wszystkiego od dzieci, po mieszkanie i jego stale oplaty wlacznie.

Przedszkola, zlobki i szkoly sa calkowicie laickie, jak cala Francja. Uczeszczaja do nich dzieci roznych wyznan, z czterech katow swiata. Katechezy odbywaja sie na terenie Parafii. W salach rowniez nie wisi krzyz, ani zaden inny symbol religijny. Dla dzieci wyznania muzlumanskiego ktore nie spozywaja wieprzowiny, gotowane sa osobne dania zastepcze, niestety nie robi sie juz tego dla dzieci ktor maja alergie pokarmowe.

Jesli chodzi o place nauczycieli, to zapytalam sie mojej kolezanki Oceane, ktora uczy w tutejszym gimnazjum. tutejsze zarobki, podobnie jak w Polsce, sa zwiazane z poziomem wyksztalcenia, i stazem pracy. Wachaja sie miedzy 1700 euro net (na poczatak) a koncza w granicach 3000 ( po pokolo 30 latach pracy) Tutejsi nauczyciele, maja rowniez wczesniejsze emerytury

No dobra, to juz chyba na tyle w temacie przedszkola. A ja musze konczyc bo za chwile ide po Lilianke.

Milego weekendu!!!

środa, 3 września 2014

Pierwszy dzien w przedszkolu, czyli zrozumiec francuski system szkolnictwa!!!


« La seule chose vraiment nécessaire pour la tranquillité du monde,
Est que chaque enfant puisse grandir heureux »

Francja to jednak dziwny kraj….. Wczoraj, 2 Wrzesnia, Lilianka poszla do tutejszego przedszkola. Juz od kilku miesiecy, wszyscy bardzo to przezywali, zastanawiajac  sie jak to bedzie. Ja osobiscie nie bylam i nadal nie jestem w stanie zrozumiec tego calego zamieszania, przeciez pojscie do przedszkola, nie jest zwiazane z pisaniem doktoratu na jego zakonczenie! Biorac pod uwage,ze Lilka i tak chodzi juz do zlobka od ponad dwoch lat, wiec jest przyzwyczajona do „zycia w grupie”, nie widze powodu do stresu. Ale Francuzi potrafia zrobic z tego faktu, wydazenie rangi narodowej!!! Po pierwsze tutejsze przedszkole, nazywa sie „école maternelle” czyli w doslownym tlumaczeniu „szkola matczyna”, dlatego  w mowie potocznej trzylatka wysyla sie do szkoly! Czyli konczy sie jego beztroskie dziecinstwo, a zaczyna szykowanie do doroslosci, bo przeciez ku temu sluzy szkola. Rok szkolny rozpoczyna sie 1 Wrzesnia, ale tylko dla nauczycieli, uczniowie szkol i przedszkoli rozpoczynaja zajecia dopiero 2 Wrzesnia, i to tez nie wszyscy... Francuski system jest moim zdaniem baaaardzo skomplikowany i absolutnie niepraktyczny dla rodzicow.



Zacznijmy wiec od poczatku. Jeszcze do ubieglego roku przedszkola i szkoly podstawowe ( o reszcie nie wiem, mam male dzieci J )byly czynne tylko cztery dni w tygodniu. Aby nie obciazac maluchow, system francuski przewidywal, ze srody beda wolne, aby dzieci mogly odpoczac. Co moim zdaniem, nie mialo absolutnie sensu, gdyz rodzice nie maja wolnej srody w celu odpoczynku od szefa i wspolpracownikow J Rodzice musza wstac rano i udac sie do biura/zakladu pracy. Budza wiec malucha i odprowadzaja go do tzw centrum opiekunczego, za ktore musza dodatkowo placic (proporcjonalnie do swoich dochodow – w koncu Francja to kraj socjalistyczny sic!) Ale Francuz potrafi! Kilka lat temu zostal wprowadzony 35 godzinny tydzien pracy (najkrotszy w Europie) Jednak ze wzgledow organizacyjnych pracownicy zostali przy starym systemie 39 godzinnym, i co dwa tygodnie nalezy sie im jeden dzien wolnego tzw RTT. Tak wiec wiekszosc francuskich kobiet i mezczyzn, po prostu bierze wolna srode.  Od tego roku, sytuacja nareszcie ulegla zmianie, co bardzo zbulwersowalo francuskie spoleczenstwo. Zajecia w szkolach podstawowych i przedszkolach beda sie odbywac (o zgrozo!) w srody rano! Wywolalo to fale protestow ze strony nauczycieli i calej masy innych funkcjonariuszy. Rodzice kiwali z niezadowoleniem  glowami, i ponad 70% spoleczenstwa okazalo sie przeciwne nowej reformie szkolnictwa. Chyba tylko ja uwazam ze pieciodniowy system nauki, a co za tym idzie pracy (!) jest jak najbardziej normalny.

Tak wiec wczoraj moja coreczka poszla po raz pierwszy do tutejszego przedszkola... A dzis juz nie poszla, gdyz jej klase podzielono na pol, pierwsza czesc miala dzien integracyjny wczoraj, a druga dzisiaj. Inne przedszkola, np prywatne do ktorego chodzi syn moich sasiadow, podzielilo klasy na trzy grupy integracyjne. Pierwsza grupa rozpoczela rok szkolny we wtorek,druga w czwartek, a  trzecia w piatek. W srode zajec w przedszkolach i szkolach prywatnych nie ma, gdyz nie musialy one przyjac reformy szkolnictwa w tym roku! Tak wiec moja sasiadka, ktorej syn znalazl sie w piatkowej grupie, musiala w tym tygodniu wziac cztery dni urlopu, aby zajac sie dzieckiem...
Podzial na grupy w celach integracyjnych, wzial sie z prblemu przeludnienia klas. W grupie Liliany, jest 30 dzieciakow, co mnie bardzo zaskoczylo. Jeszcze wieksze bylo moje zdziwienie, gdy dowiedzialam sie ze Cameron (syn sasiadow) i Line (corka przyjacio) rowniez maja 30 osobowe klasy, pomimo, ze sa w przedszkolach prywatnych!!!

 Powiedzcie mi jeszcze kiedys, ze polski system jest popaprany i ma problemy!

Przedszkola i szkoly otwieraja drzwi o jednej konkretnej godzine ( w zaleznosci od placowki) i mamy okolo 10 minut na odprowadzenie dziecka. Po uplywie tego czasu, brama zostaje zamknieta, a ty jak sie spoznisz to pocalujesz klamke. Moje przedszkole przyjmuje maluchy od 8.30 do 8.40..... aby wypuscic je o 11.45 na obiad do domu!!!! Jesli zdecydujecie sie, aby dziecko w przerwie obiadowej pozostalo w przedszkolu, musicie to wczesniej uzgodnic z dyrekcja. Podczas prawie dwugodz innej przerwy na lunch, opieke nad dziecmi sprawuja funkcjonariusze merostwa (czyli tutejszych urzedow miejskich) Nauczyciele i pomoce wychowawcze maja przerwe. Przedszkole ponownie rozpoczyna swoja prace okolo godziny 13.30, wtedy maluszki maja lezakowanie, a starszaki zajecia. Popoludniami jest mala ilosc zajec dydaktycznych, wiecej ruchowych, ewentualnie czas na zabawe. Poniewaz od tego roku zajcia odbywaja sie rowniez w srody, zwiazki zawodowe nauczycieli, wywalczyly, skrocenie czasu pracy w pozostale dni tygodnia. Tak wiec nauczyciele, koncza prace okolo 16.00, ( i wtedy mozemy odbierac dzieci z przedszkola) zamiast 16.30 lub 16.45 w zaleznosci od osrodka. Jednak rzad pozalowal rodzicow, ktorzy pracuja, i zmusil merostwa na zorganizowanie dzieciom i oplacenie, brakujacych 45 minut w grafiku. Tak wiec od 16.00 do 16.45 opieke nad maluchami przejmuja ponownie funkcjonariusze urzadu miasta. Nazywamy ten przedzial czasowy Temps d’Activité Périscolaire (TAP) W przypadku przedszkola Liliany, proponowana jest rytmika, taniec, zajecia plastyczne. Jesli jednak nie mozecie odebrac dziecka o tej porze to pozostaje Wam swietlica (platna w zaleznosci od Waszych dochodow) ktora funkcjonuje miedzy 07.30 a 08.30 rano i 16.30 a 19.00 (godziny ustala placowka) i wtedy pozostaje Wam ostatnia mozliwosc odebrania dziecka z przedszkola
Jesli nie zrozumieliscie, w jaki sposob funkcjonuje tutejszy system, to nie martwcie sie, ja tez na poczatku myslalam, ze mowia do mnie po chinsku. Z czasem, i po glebszej analizie sytuacji, dalam rade ogrnac ten caly balagan.

Wczoraj, odbierajac Lilke z przedszkola o 16.00 czyli po zajeciach ale przed TAPem J Pani nauczycielka, dala mi zeszyt, mowiac ze to „cahier de liaison” czyli tzw lacznik, miedzy nauczecielami, a rodzicam, cos typu naszych dawnych dzienniczkow. Dowiedzialam sie z niego, ze w przyszly piatek mamy zebranie z rodzicami (super Martin jest w Monachium na caly tydzien, a ja sama z dziewczynkami) Przeczytalam, ze mam rowniez podpisac sie pod informacja, i potwierdzic moja obecnosc, oraz oddac zeszyt najpozniej do jutrzejszego czwartku J Pewnie na zebraniu dowiem sie tysiaca innych intrygujacych i nieprawdopodobnych rzeczy, dotyczacych tutejszego szkolnictwa.
Acha, jeszcze tylko Wam powiem, ze Francuzi kochaja wakacje, dlatego w systemie edukacji narodowej, dzieciaki maja wolne srednio co dwa miesiace. I nie jest to kilka dni, lecz cale dwa tygodnie. Tak wiec w pazdzierniku, Lilka ma pierwsze ferie, trwajace czternascie dni. Kolejna dwutygodniowa przerwe na Swieta Bozego Narodzienia, nastepna jest w lutym, a pozniej w kwietniu, aby rozpoczac wakacje letnie pod koniec czerwca. Przedszkola, podstawowki, gimnazja i licea sa w tym terminie zamkniete, a ty radz sobie ze swoja pociecha J Pozostaja dziadkowie, lub platne swietlice....

Wcale sie niedziwie, ze Francja tonie w tak wielkim kryzysie, i ma jedna z najmniejszych produktywnosci w Europie, jesli juz jako trzylatka, uczy sie dziecko ze przerwa na lunch trwa dwie godziny, tydzien pracy cztery dni, a w ciagu roku nalezy mu  sie 16 tygodni wakacji!!!


Rozpoczecie Roku Szkolnego 2014/2015 uwazam za udane!!!

poniedziałek, 1 września 2014

Rozpoczecie Roku Szkolnego...

Coz......... bardzo dawno nie pisalam. Oczywiscie domyslacie sie dlaczego :) Ale dzis jest 1 Wrzesien, czas na powrot do szkoly, i czas na powrot do pisania bloga :)

Koncowka mojej ciazy przebiagla po prostu " swietnie", prawie codziennie plakalam i mialam juz serdecznie dosc! W Paryzu dopadly nas ogromne upaly, ktore byly dokuczliwe chyba dla kazdego, ze juz nie wspomne o mnie i moim wielkim brzuchu. Od poczatku ciazy, kazano mi uwazac i sie oszczedzac, poniewaz wszystko wskazywalo na to, ze urodze przed terminem. Podczas wizyty w szpitalu, w 35 tygodniu, polozna praktycznie zmusila mnie do lezenia, gdyz byla przekonana, ze nie donosze do 37 tygodnia. Tak wiec lezalam sobie, niezadowolona z obrotu sprawy, ae coz, nie mialam wyjscia. Gdy w 37 tygodniu dostalam pozwolenie na powrot do normalnosc, spodziewalam sie z urodze juz za chwile. Chwila sie jednak przedluzyla i moje malenstwo przyszlo na swiat pod koniec 41 tygodnia... Tata przyjechal na narodziny wnuczki, posiedzial dwa tygodnie i wrocil do pracy. Wnuczki sie niedoczekal. Mama przyjechala na trzy tygdnie, miala wiecej szczescia. Moja coreczka urodzila sie dwa dni przed jej wyjazdem. Ach ta natura, ponownie pokazala, ze lekarze sobie, a ona sobie :)

Ophelia przyszla na swiat 7 Sierpnia, z kilkudniowym opoznieniem. Coz, widocznie w moim brzuchu bylo jej wygodnie. Lekarze i polozne przewidywali, ze bedzie malutkim dzieckiem, wazacym maksymalnie 3 kg, i tu rowniez moja gwiazda nas wszystkich zakoczyla, bo jej waga urodzeniowa to ponad 3700 kg :)

Sam porod przebiegl swietnie, i wszystkim Wam zycze wlasnie takiego porodu. W niecale 6 godzin od pierwszego porannego skurczu, moja coreczka znalazla sie w moich ramionach. ( dzieki cudownej homeopati, w ktorej dzialanie nigdy nie wierzylam!) Co prawda, prawie urodzilabym bez znieczulenia (przedostalo sie do krwi i trzebabylo wszystko odlaczac) i bole porodowe mnie powalily, ale wszystko inne przebieglo sprawnie i bezproblemowo. Gdy polozna podala mi moja coreczke, a ja spojrzalam na to cudne malenstwo, kompletnie zapomnialam o ostatnich 7 miesiacach, podczas ktorych przechodzilam katusze, a moje cialo odmawilo mi posluszenstwa. Wiedziala, ze bylo warto...

Oczywiscie zycie rodzinne uleglo zmianie, ale jak najbardziej pozytywnej. Lilianka przyjela siostre z otwartymi ramionami (mnie troszke mniej, ale o tym bedzie osobny post) Potrzebowalismy czasu, aby sie w tym wszystki odnalezc, i aby kazdy z czlonkow naszej rodziny poznal swoje miejsce. Mimo to, zdecydowalismy sie na wakacyjny wyjazd. Tak wiec Martin, Lilka, Ja i dziesieciodniowa Ofelcia pojechalismy do Carnac w Bretani. Ach coz to byl za wyjazd!!!

A teraz juz, koncze gdyz jedna wola jesc, a druga jeczy ze chce bajki ;)
Do jutra!