sobota, 14 lutego 2015

Walentynkowy wieczór we dwoje w Payżu

Dziś już Walentynki, i mimo, iż większość z nas zawsze mówi, że Walentynek, nie obchodzi, to jednak zawsze oczekujemy od swojej drugiej połówki, drobnego upominku.
Jeśli jednak zamiast rzeczy materialnych, preferujecie spędzić romantyczne chwile we dwoje, a nadal nie macie pomysłu, to oto kilka propozycji:

1 Kolacja w restauracji z widokiem. Proponuje ją np. restauracje „Jules Verne” i „Le 58” znajdujące się na Wieży Eiffela, czy „Le ciel de Paris”, która zajmuje ostatnie piętro Tour Montparnasse, jednak istnieje również kilka innych, i zdecydowanie bardziej przystępnych lokali. Osobiście polecam „Kong” z widokiem na okolice Chatelet, również restauracja „Cafe Marly” z pięknym widokiem na Luwr, lub restauracja „Georges” znajdująca się w centrum Pompidou.

Le ciel de Paris

Kong
Jules Verne


2. Kolacja na wodzie, to również świetny pomysł, na spędzenie walentynkowego wieczoru. Możecie wybrać spływ barką po Sekwanie i konsumpcje w jednym. Polecam więc „ Capitane Fracasse”, „Bateau Mouche” czy  „Le Pavillon Seine” Możecie również wynająć jacht i kolację, aby podbić serce ukochanej/ukochanego „Yachts de Paris” Jeśli preferujecie kolacje przycumowani do brzegu, to „O Restaurant” lub „ La Plage” będą idealne.


La Plage


3. A może kabaret? „Moulin Rouge” czy „Lido” to dwa najbardziej popularne, ale przecież istnieje ich cała masa. „Le Paradis Latin” „Crazy Horse” „Mugler Follies” lub „Cesar Palace” sprawią, że spędzicie miły i rozrywkowy wieczór.

Mugler Follies


Paradis Latin

4. Jakiś pomysł na oryginalne wyjście. Paryskie akwarium, proponuje Wam prywatną wizytę z przewodnikiem, i oczywiście romantyczną kolacje we dwoje. Jeśli lubicie szalone lata dwudzieste i styl Art. Deco, to La Coupole będzie dla Was idealnym miejscem, na spędzenie miłego wieczoru. Możecie również wybrać się na seans filmowy, do najpiękniejszego i niedawno otworzonego na nowo kina „Luxor”, które samo w sobie, jest dziełem sztuki. Fani muzyki, mogą się udać na wieczór operowy połączony z kolacją, do paryskiej Opery Garnier. A dla fanów podziemi i katakumb, restauracja znajdująca się pod mostem Alexandra III, "Faust" proponuje specjalne menu walentynkowe


Opera

La Coupole




5. Jeśli nie macie pomysłów, a i z finansami stoicie na bakier to zawsze można wybrać się na wieczorny spacer, w mieście świateł. Zawiesić kłódkę na Pont des Arts (podobno już nie wolno) pocałować się pod murem „Je t’aime” , przejść po krętych uliczkach Saint Germain, i pospacerować wzdłuż Sekwany…..

Mur Je t'aime

Udanych Walentynek Wam życzę!

czwartek, 12 lutego 2015

Walentynkowe słodkości prosto z Paryża

Już za moment, już za chwilę… Walentynki
My z Martinem, Walentynek nie obchodzimy w lokalach, od czasu pamiętnej kolacji, która miała miejsce kilka lat temu. Byliśmy jeszcze wtedy narzeczeństwem, a może nawet i nie… Martin zarezerwował bardzo wykwintną restaurację, właśnie na walentynkowy Wieczór. Niestety oboje byliśmy rozczarowani, gdyż menu, było narzucone, a szampan serwowany do posiłku był średniej jakości. I jeszcze za wszystko trzeba było słono zapłacić. Dlatego, to było nasze pierwsze i ostatnie wyjście z okazji Walentynek. Od tego dnia, jemy zawsze kolację, we dwoje w domu. Ale, aby wieczór był wyjątkowy, zamawiamy u tutejszego poissonier, ogromny talerz owoc;ow morza. I w tym roku, również sprawimy sobie przyjemność. W sobotę, mamy do odbioru, ostrygi, krewetki, langusty, kraby i homara… aż ślinka cieknie. Do tego kupimy jakiś świetny świeży ser, najlepiej kozi, i uraczymy się wytrawnym szampanem. A deser, tradycyjnie, zamówimy w jednej z tutejszych wspaniałych cukierni. Moim faworytem jest Fauchon , i jego cudowne eklerki ze słonym karamelem, lub budyniowe mille – feuille.


A oto kilka propozycji, prezentowanych w tym roku przez największych cukierników w stolicy!


Angelina



Dalloyau

Gastel

Ladurée

L'éclaire de Génie

Arnaud Larher

Michalak

Kayser

Lenotre

Roussel



Francuzi oprócz dobrego jedzenia i  alkoholu, kochają wyśmienite słodkości. Mimo iż najpopularniejsze i za najlepsze na świecie, uznawane są czekolady belgijskie i szwajcarskie, to jednak tym francuskim, naprawdę niczego nie brakuje. Wyrafinowane i szlachetne w smaku, zadowolą nawet najbardziej kapryśne podniebienia. Ciasta i ciasteczka, to również stały element tutejszej gastronomii. Paryscy cukiernicy, stawiani są na równi z największymi szefami kuchni. Do najlepszych cukierni w mieście, ustawiają się kolejki chętnych skosztowania tych niebiańskich przysmaków. Dodać należy, że oprócz smaku, bardzo ważny jest również wygląd. Francuskie specjały na słodko, pochodzące z najlepszych cukierni w mieście, to miniaturowe dzieła sztuki. Niezwykle delikatne i wykwintne.

Samych słodkości z okazji zbliżających się Walentynek.

Zapraszam na jutrzejszy post, dotyczący romantycznych Walentynek w Paryżu.





czwartek, 5 lutego 2015

Taka jaka jestem...

Powiedzcie mi, jak to jest, że człowiek, a zwłaszcza kobieta, nigdy, ale to po prostu nigdy nie jest w pełni usatysfakcjonowana i zadowolona ? Czy kiedyś, któregoś poranka, patrząc na siebie w lustrze, stwierdzimy, ale ze mnie laska, mam jędrny tyłek, płaski brzuch, sterczące piersi i cerę jak u niemowlaka. Nie, my na siebie patrzymy, i co widzimy? Grube uda, fałdy na brzuchu, obwisłą skórę na ramionach. Idąc do pracy, stawiamy sobie cel, założenie, że dzisiaj zrobimy to, i to, i tamto. Później się okazuje, że oczywiście postawiliśmy poprzeczkę bardzo wysoko, i udało na m się wykonać tylko 80%, zamierzonego celu. Tylko czy aż? No właśnie, szklanka znowu do polowy pusta. Wracając do domu metrem, autobusem, czy tramwajem, patrzysz na kobiety, które Cię otaczają i stwierdzasz, że jedna ma fajniejsze buty, druga wystrzałowy płaszcz, a trzecia czapkę z pomponem z lisa, tak bardzo modną w tym sezonie. A Ty? Co z tego, że twoja najnowsza kurtka, którą masz na sobie, to ostatni krzyk, mody, prezentowany w każdym kobiecym czasopiśmie. Gdy już jesteś w domu, to okazuje się, że naczynia leżą w zlewie, zabawki są rozniesione po całym domu, a na podłodze strasznie nasypane. No tak, u Twojej przyjaciółki, to jest tak czyściutko i posprzątane, że aż lśni! A u Ciebie, prawdziwy Woodstock! I gdy po raz kolejny, przypalisz warzywa na patelni, albo rozgotujesz makaron, to znów pomyślisz jak bardzo dobrze gotuje Twoja sąsiadka, której się to nigdy nie zdarza…
Czy, zastanawialiście się kiedyś, jak to jest, że wszyscy otaczający Was dokoła ludzie wszystko robią lepiej, potrafią lepiej, wyglądają lepiej, po prostu są lepsi???  A Wy, jesteście takimi wielkimi nieudacznikami? A może, po prostu, tak jak ja nie potraficie dostrzec tego, co macie? Nie potraficie docenić własnych sukcesów i osiągnięć? Nie potraficie cieszyć się sobą. Nie widzicie, jak piękne jest Wasze życie. Czy tak jak ja, gnacie ciągle do przodu, starając się być „człowiekiem doskonałym”? Tylko, nawet, jeśli osiągnięcie, zamierzone cele w 100%, to i tak znajdzie się coś, z czego nie będziecie zadowoleni…


Bo tak na prawdę, wczoraj doszłam do wniosku, że nikt nie jest doskonały. W związku z tym, ja również doskonałą nie będę, choćbym nie wiem jak bardzo się starała.
Dlatego od dzisiaj zaczęłam (a przynajmniej staram się) w pełni akceptować siebie, taką, jaką jestem. Za sprawą mojego trenera, wyrzuciłam wagę przez okno (w realu zniosłam do piwnicy) Zjadłam normalny! obiad, w którego skład wchodziło mięso, a nie zupę warzywną. Jeansy, które były przyciasne przed drugą ciążą schowałam na dno szafy, a jeansy, w które się bez problemu wbijałam przed pierwszą ciążą spakowałam na wydanie. Umówiłam się do dermatologa, fryzjerki i kosmetyczki, aby zaradzić cos z moją cerą i włosami. A dziś rano poszłam do sklepu, i bezczelnie kupiłam trzy obcisłe sukienki i bluzkę. Projekt, nad którym pracuje, i który pożera mi cały czas wolny, i który nie pozwala spać po nocach, poszedł dziś w odstawkę, bo przecież nic, na siłę. I nie ma fizycznej możliwości, abym wykonała go w terminie, który wymyśliłam. Dziś wieczorem, gdy położę spać dziewczynki, zamiast wstawić kolejne pranie i suszenie, i zająć się porządkowaniem domu, po moim trzyletnim tornadzie, i sześciomiesięcznej wichurze, po prostu…. Naleje wody do wanny, włączę muzykę, wypiję wino i będę najzwyczajniej w świecie akceptować siebie, taką, jaka jestem. W związku z tym, na kolacje są kanapki!


Niezapomnijcie, że do 10 lutego, trwa głosowanie, w konkursie Blog Roku.
Dlatego, jeśli lubicie czytać moje herezje wypisywane na blogu, to zapraszam do głosowania, na mnie i mojego bloga, w kategorii Tekst Roku. Sms do wysłania są tylko z polskich numerów, a wiem, że znaczna część z Was mieszka za granicą. Więc jeśli chcecie oddać głos na mojego bloga, nie pozostaje Wam nic innego niż przekonać rodzinę w Polsce :) Wszystkim Wam bardzo dziękuje!!!



Sms kosztuje 1,23 zł, a pieniądze z głosowania, przeznaczone są na wsparcie


Konkurs Blog Roku 2014!



I ponownie ruszyła maszyna konkursowa. Kilka dni temu zgłosiłam swojego bloga w kategorii tekst roku, i miałam również zgłosić w kategorii "życie i społeczeństwo" , ale niestety jakoś mi to nie wyszło. A to dla tego, że Ofelcia miała "gastro" czyli jelitówkę, i zamiast wklepać dane do konkursu, po raz setny w ciągu dnia, myłam i przebierałam małą. A później jak każda, zabiegana kobieta XXI wieku, po prostu.... zapomniałam. Dzięki temu nie będę robić konkurencji, innym blogerkom, które regularnie czytam, i których blogi polecam. Czytajcie i głosujcie na: Bożenę, Zuzannę, Marię i Justynę, ponieważ prowadzą wartościowe blogi, na których piszą bardzo ciekawe posty!

http://awglowieparyz.blog.pl kategoria życie i społeczeństwo
http://mariavaria.blogspot.fr/ kategoria życie i społeczeństwo
http://francuski-przez-skype.blogspot.fr/ kategoria specjalistyczne i firmowe


No dobrze, cieszę się, że będziecie głosować na moje blogowe koleżanki, ale nie zapomnijcie oddać głosu na mojego bloga! Szanse, na dostanie się, do trzeciego etapu mam tak samo wielkie, jak na zdobycie oskara, na tegorocznej gali, ale przecież nie o wygraną tutaj tylko chodzi. W ubiegłym roku, konkurs, pomógł mi powiększyć grono czytelników, i wielu z Was, trafiło do mnie, właśnie dzięki plebiscytowi. 

Więc jeśli lubicie moje teksty, i podoba się Wam mój styl pisania, a tematy, które poruszam są dla Was interesujące, to serdecznie zapraszam na oddanie głosu na moje twórstwo. Pamiętajcie, że głosować mozna tylko z polskich numerów, niestety. Pieniążki z smsów, zostaną przeznaczone dla fundacji charytatywnej Dzieci Niczyje, pomagającej dzieciakom, dla których życie nie zawsze było różowe. 


Tak więc, zapraszam do wspólnej zabawy!
Wszystkim bardzo dziękuje, za oddane głosy!!!!

poniedziałek, 2 lutego 2015

Francuskie kolacje i przepisy kulinarne



Francuzi, bardzo lubią zapraszać goci w weekendowe wieczory. W tygodniu, paryżanie, nieczęsto się spotykają na wspólnych kolacjach, wynika to przede wszystkim z całkowitego braku czasu. Przeciętny mieszkaniec stolicy waraca do domu około godziny 19.00 lub chwilkę wcześniej. Jeśli pary są bezdzietne, to zawsze znajdą chwilę na wspólnego drinka z przyjaciółmi. Jednak jeśli, w życiu pojawiają sie maluchy, to sprawa tygodniowych wyjść sie po prostu komplikuje. Znaczna część mieszkańców miasta, kończy prace zdecydowanie, po godzinie siódmej wieczorem. Mój mąż, wraca do domu, około godziny 21. Nie wynika to z faktu, że lubią pracować, czy są mało wydajni, lecz z tego iż mają najwięcej dni wolnego w roku, w całej Europie, więc później trzeba nadrabiać stracony czas.


W towarzystwie paryskim, w którym się obracam, praktycznie wszyscy zwracają uwagę na styl w jakim podejmują gości, o tym, że francuska kolacja toczy się zupełnie inaczej niż polska, pisałam już tutaj. Jednak różnic jest wiele innych. Naprzykład w kwestii dekoracji stołów. Ponieważ tutejszy posiłek to przystawka, danie, ser i deser, na stole znajduje się odpowiednia ilość talerzy. 



Każdy talerzyk, odpowiada konkretnej potrawie. Stół jest zawsze nakryty i udekorowany czekając na gośi. Przed samym posiłkiem,część talerzy odstawianych jest na bok, i podawane tylko zostają te na których znajduje się potrawa. W większości, potrawy serwowane są indywidualnie, i każdy gość dostaje swoją porcję. Na stole można znaleźć również różne sztućce, oraz kieliszki. Inny kielich na wino białe, inny na czerwone, jeszcze inny na wodę. Do kolacji nigdy nie pije sie ani napojów, ani soków ani nawet herbaty (serwowanej po) Francuzi spożywający tego typu trunki przy stole, podczas uroczystej kolacji, uznawani są za osoby bez manier, które smakowym napojem (!) zabijają kwintesencję smaku potrawy. (!!!)




Na sobotnią kolację, jako przystawkę przygotowałam  indywidualne verrinki dla moich gości.

Kawiar z bakłażanu z musem z ricotty i wiórkmi chorizo
Składniki na 8 osób

4 bakłażany
300 gr seru ricotta
24 plasterki chorizo (najlepiej pata negra - bardziej wyraziste w smaku)
8 dużych kaparów
szczypiorek, estragon, bazylia - świeże
zioła prowensalskie suszone
sól i pieprz
oliwa z oliwek (gorzka i ostra)

Bakłażany przekroić na pół, posypać ziołami prowensalskimi, i wstawić do rozgrzanego do 180C piekarnika na pół godziny. Odstawić do ostygniecia. W tym czasie posiekać bardzo drobno, bazylię i estragon. Ostudzone bakłażany wydrążyć, miąż przełożyć do miski i zmiksować dokładnie, do uzyskania homogennej papki. Skórkę bakłażana wyrzucić. Do zmiksowanego warzywa dodać zioła, sól i pieprz, oraz oliwę z oliwek, okolło 3-4 łyżek. Ostawić do lodówki. Ser rikota, delikatnie mieszać z solą i pieprzem. Odstawić do lodówki. Chorizo pokroić w drobniuteńkie paseczki. Szklaneczki przygotować maksymalnie piętnaście minut przed podaniem, aby składniki nie puściły wody, i się nie przebarwiły. Układać warstwowo, mus z bakłażana, posypać chorizo, mus z riccoty, posypać schorizo, i na konieć posypać posiekanym szczypiorkiem. Na czubku, udekorować kaparem. Podawać mocno schłodzone.




Główne danie to udka perliczki (może być przepiórka) marynowane w czosnku i imbirze. Jako dodatek zaproponowałam zapiekankę ziemniaczaną i kapustę czerwoną na pół słodko

Perliczka w imbirze.

8 udek
Tarty imbir (3 łyżki stołowe)
Kilka plastrów świerzego imbiru
4 eszalotki
kilka ząbków czosnku
świeże liście laurowe i świerzy rozmaryn
oliwa z oliwek

oliwe pomieszac z pieprzem, solą tartym imbirem. Dodać udka. Do marynaty dorzucić echalotki posiekane drobno, czosnek, oraz świeży imbir, rozmaryn i liście laurowe. Marynować przynajmniej trzy godziny. Wszystko przelać do brytwanny. Następnie piec przez okolo 45-60 minut, aż sie zarumienią.

Kapusta czerwona na pół słodko

poł głowki kapusty czerwonej
okolo 10 plasterków bekonu,
pół szklanki rodzynek, białych i brązowych
czerwona cebula, czosnek,
miód
sół, pieprz, oregano

Bekon, czrrwoną cebulę i czosnek drbno pokrojone usmażyć i odstawić. Rodzynki zalać wrzątkiem, aby namiękły. Kapustę, posiekać (najlepiej na tarce w robocie kuchennym) na bardzo drobno. Kapuszt,e na oliwie podsmarzać na wolnym ogniu, dodać moczące sie rodzynki razem z ich wodą. Podsmażać i mieśzać, aż zrobi sie al dente. Następnie dodać cebutle, beko, i czosnek. Doprawić do smaku oregano. Na końienc, polać miodem, w zależności jak słodkie preferujecie danie. Gotowac na wolnym ogniu