piątek, 26 czerwca 2015

Paryskie taksówki - początki końca monopolu

Gdy przyjechałam po raz pierwszy do Paryża, nie miałam żadnych pieniędzy, byłam biedna jak mysz kościelna, i tylko agencyjne kieszonkowe, pozwalało mi na utrzymanie się w tej cholernie drogiej stolicy. W Lodzi, też nie należałam do osób majętnych, a szczytem moich wydatków było wyjście na Colę (nie będę pisać na piwo, bo nie wypada J ) z koleżankami, ewentualnie wypad do kina. Tak, więc w moim rodzinnym mieście, korzystałam z tramwajów i autobusów, a będąc w Paryżu, poruszałam się po stolicy metrem. Pierwsze doświadczenia z taksówkami, nabyłam w stolicy Francji, gdy nareszcie zaczęłam zarabiać jakieś konkretne pieniądze, i mogłam pozwolić sobie na wieczorny powrót do domu, jako pasażer na tylnym siedzeniu. I tu zaczęła się walka o byt…
Paryski taksówkarz to ktoś! On ma samochód, więc i on decyduje. Sam dobiera swoich klientów, sam decyduje się, jaką trasą ich zawiezie do wybranego celu, i sam określi ile zapłacisz. Paryski taksówkarz XXI wieku, może być śmiało porównywany, to polskiego, zapyziałego taksiarza z czasów PRL.



Gdy pewnego razu, Paryżem zawładnął kolejny strajk metra, pociągów i autobusów, miasto zostało całkowicie sparaliżowane. Mieliśmy wtedy z Martinem, zarezerwowany już od wielu miesięcy kurs sommelierski, i nie chcieliśmy absolutnie go przegapić. Jako mieszkanka Montmartre, dzielnie udałam się na dworzec Saint Lazare, miłym i spokojnym spacerkiem, trwającym około godziny, aby następnie skorzystać z przywilejów elektrycznego metra, bez kierowcy, czyli bez strajku, które miało mnie zawieźć na zajęcia. Z Martinem i znajomymi, spotkaliśmy się na miejscu, i wspaniale spędziliśmy wieczór, na degustacji win i serów francuskich. Późną nocą, ruszyliśmy metrem w przeciwnym kierunku, pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoją stronę. Po drodze, trzy wolne taksówki, zatrzymały się, jednak gdy podawaliśmy adres, kierowcy mówili że nie jest to im po drodze, i z tupetem zamykali szyby. Był listopad, padał deszcz i hulał wiatr, dwa dni później lekarz postawił diagnozę, zapalenie oskrzeli. Jeśli myślicie, że taksówkarze zachowali się w ten sposób, ponieważ miasto pogrążone było w strajku to jesteście w błędzie. To typowe zachowanie tutejszych taksówkarzy.

Machając ręką na paryskie taxi nie wiecie, czy uda się Wam je zatrzymać czy nie. Po pierwsze taksówkarze zatrzymują się tylko i wyłącznie, jeśli Wasz wygląd, przypadnie im do gustu. A nawet, jeśli, uda się Wam zatrzymać kierowcę, to dopiero połowa sukcesu. Nie wsiądziecie do samochodu, lecz kierowca powoli opuści szybę i rzuci  „Dokąd?” Jeśli adres podany przez Was, mu nie odpowiada, to powie, że mu nie po drodze, i odjedzie bez żadnych skrupułów. Jeśli jesteście w czwórkę, to żaden taksówkarz Was nie zabierze, gdyż pasażerowie nie mają prawa, siadać na przednim siedzeniu. Reguła ta oczywiście zostało „ustanowiona” przez samych zainteresowanych, zmuszając klientów na zwerbowanie dwóch taksówek. Po moim wieczorze panieńskim, wraz z siostrą i dwoma koleżankami, które nocowały u mnie w domu, szukałyśmy taksówki ponad godzinę. Za każdym razem, gdy kierowca widział, że jesteśmy w czwórkę, odjeżdżał z piskiem opon. Nie interesowało go, że cztery młode, samotne dziewczyny, w środku nocy na Champs Elysée stanowią smakowity kąsek, dla tutejszej łobuzerki. W końcu, jeden z portierów pięciogwiazdkowego hotelu „Four Season” zlitował się nad nami, i znalazł nam taksówkę. Takie historie, mogę opowiadać Wam godzinami. O tym jak taksówkarze wykorzystywali fakt, że jestem obcokrajowcem, wioząc mnie na około, dopóki nie upomniałam się o swoje. O tym, że nigdy nie mają reszty, aby wydać z banknotu. O tym, że ich terminale nigdy nie działają i dlatego nie mogą przyjąć kart płatniczych. O tym, że mimo iż licznik powinni włączać dopiero gdy ruszają, to często mają nabitą na nim gigantyczną kwotę. O tym, że dyskretnie włączają inną strefę, aby podbić rachunek. O tym, że doliczają sobie w cały świat za bagaż, kota, psa, baaa a nawet wózek dziecięcy. O tym, że wystawiając mi walizki na lotnisku, zamiast położyć je na wózek bagażowy, który podsunęłam, kładą je na ziemi, nie zwracając absolutnie uwagi, że mam dziecko w nosidełku. O tym, że za każdym razem wloką się przez miasto, tak, aby złapać wszystkie czerwone światła. O tym, że są antypatyczni, nieuprzejmi, opryskliwi, aby nie powiedzieć chamscy. Paryscy taksówkarze chyba się po prostu zapomnieli.

I nagle pojawił się Uber, amerykański pomysł i koncept, polegający na korzystaniu z usług przewozowych nieprofesjonalistów. Najpierw wersja VTC, czyli samochody z szoferem, często luksusowe Berliny, z których usług korzystali goście hotelowi. Kierowcy VTC, mili, uśmiechnięci, eleganccy. W samochodzie czeka na klienta butelka wody, miętowe cukierki, świeża prasa. Kilkakrotnie korzystałam, zawsze zadowolona, nie tylko, z jakości obsługi, ale również ceny, wyjątkowo konkurencyjnej, w porównaniu z taksówką. Kolejnym etapem, były samochody, zwykłych ludzi. Chcesz sobie dorobić po pracy? Zapisz się do Uber, jako kierowca. Swoim własnym autem, będziesz mógł przewozić ludzi, mając stałe, wyznaczone ceny (bardzo konkurencyjne) i odprowadzając prowizję platformie Uber. Oczywiście, nie muszę wspominać, że całokształt usług, sterowany jest przez internet, aplikacje w telefonie, posiada serwis geolokalizacji, i co do minuty wylicza czas oczekiwania.

W ubiegłą sobotę, po zakończonej kolacji, kolega zamówił transport via Uber, na samochód czekał dokładnie trzy minuty! Koszt jego przejazdu z naszego domu, do jego mieszkania, wyniósł 32 euro. Kilka miesięcy wcześniej, ten sam kolega, również w sobotni wieczór zadzwonił po taksówkę, nie dość że czekał ponad pół godziny to jeszcze zapłacił ponad 50 euro. Gdy moi rodzice z siostrą i jej dziećmi jechali na lotnisko, a ja z powodu choroby, nie mogłam ich zawieść, podstawiona taksówka, miała nabite na liczniku dokładnie 24 euro, a na koniec kursu, pan skrupulatnie policzył dodatkowe pieniążki, za każda torbę.

Paryscy taksówkarze, przez lata mieli monopol na transport prywatny, zresztą dotyczy to również taksówkarzy z innych miejscowości. I teraz, gdy ten monopol się kończy, no cóż, klienci, przerzucają się na inne, lepsze, sprawniejsze środki transportu. Oczywiście, taksówkarze płaczą, że ich licencja jest droga i kosztuje między 200 a 300 tysięcy euro, ale to również ich wina! Sami, swoją zachłannością, wywindowali tą cenę. Państwo udziela licencji gratis, owszem, zgadzam się, że ich ilość jest zdecydowanie za mała, jednak są one całkowicie nieodpłatne, i co roku, ustawiają się po nie kolejki chętnych. Okres oczekiwania, może być nawet do pięciu lat. Dlatego też, często aspiranci taksówkarze, odkupują licencję od swoich emerytowanych kolegów, a Ci, no cóż, co roku podbijają cenę. W samym Paryżu, licencja wzrosła prawie 40 razy, od połowy lat siedemdziesiątych. Jeszcze na początku lat pięćdziesiątych, taksówkarze, przechodzący na emeryturę musieli zwrócić licencję prefekturze policji, która następnie wydawała ją, kolejnemu pokoleniu. Jednak taksówkarze, i związki zawodowe, wywalczyli sobie prawo dożywotnie licencji, która z czasem stała się towarem wartościowym, i zabezpieczeniem na przyszłość na równi z mieszkaniem, czy akcjami bankowymi. Taksówkarze, sami sobie zgotowali ten los.

Na początku lat trzydziestych XIX wieku, prawie 30 tysięcy taksówek, rozwoziło paryżan po okolicy. Dziś, niemal wiek później, mimo ogromnego przyrostu mieszkańców miasta, oraz milionów turystów odwiedzających miasto, w Paryżu funkcjonuję tylko 17 tysięcy taksówek. W 2010 roku, rozpoczęła się jednak liberalizacja rynku, który przez lata był okupowany prze taksówkarzy. Mimo sprzeciwu związków zawodowych, rząd wypuścił prawie 1000 nowych licencji na Paryż, zobowiązał taksówkarzy do stałych godzin pracy, a przede wszystkim do kursów w godzinach szczytu, i w nocy. Mimo to, według strony hotel.com, która przeprowadziła badania opiniotwórcze, prawie 40% klientów, nie jest nadal w stanie uzyskać taksówki. Turyści, ulokowali paryskie taksówki na 15, następnie 16, a w ubiegłym roku 17 miejscu, w rankingu światowych taksówek i serwisu. Biorąc pod uwagę aktualne wydarzenia, przyszłoroczny ranking, na pewno nie będzie dla nich pozytywny.
Podczas „operacji ślimak” oraz blokowania strategicznych punktów miasta, takich jak dworce i lotniska, taksówkarze ukazali się z bardzo ciemnej strony. Przejawy agresji wobec pasażerów Uber, VTC, ale i Autolib (samochody do wypożyczenia, na kartę kredytową, samochód miejski) i taksówkom motorowym, które stanowią również konkurencje, tego archaicznego i skorumpowanego gangu. Zarówno kierowcy, jak i pasażerowie, zostali pobici, doszło do poważnych uszkodzeń wielu pojazdów, niektóre nawet sataneły w płomieniach. Rząd potepił zachowanie taksówkarzy, jednak przychylnie rozpatrzył ich sprzeciw. Amerykański koncern Uber, w przyszłym tygodniu, ma spotkanie w ministerstwie, i prawdopodobnie, nie pozostawi sprawy na tym etapie. Wydaje się, że sytuacja zakończy się w Trybunale Europejskim, gdyż prawo konkurencji i wolnego rynku, jest ewidentnie łamane.

Tymczasem, my mieszkańcy Paryża i Francji, jesteśmy grupą najbardziej poszkodowaną w tych chaotycznych przepychankach. Spóźnieni na samoloty, spóźnieni na pociągi, spóćnieni na spotkania biznesowe, stojący w makabrycznych korkach, również postanowiliśmy zabrać głos. Bojkot francuskich taksówek już się zaczął, i jeśli jeszcze kilka dni temu, mieliśmy choć odrobinę współczucia i zrozumienia dla ich sprawy, o tyle dziś pokazujemy im z uśmiechem na twarzy środkowy palec, i wsiadamy do samochodu Ubera, głośno trzaskając drzwiami.


13 komentarzy:

  1. Dobry tekst. A w Polsce czasy kiedy taksowkarz był panem sytuacji juz na szczęście dawno minęły. Wcale mi ich nie jest żal. ( taksówkarzy oczhwiście )

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja osobiście problem z taksówką miałam tylko raz: facet miał nabite 15€ za sam dojazd do mojego domu i oczywiście łapał wszystkie światła i korki, mimo iż wiedział, że śpieszę się na pociąg. Tak to wszystko było ok. Raz nawet kierowca policzył mi 20€ mniej za kurs na lotnisko w Beauvais, bo doskonale wiedział, że gdyby nie strajk TER Picardie to nigdy bym nie zamówiła taksówki.
    Niemniej jednak jestem zszokowana zachowaniem taksówkarzy. Szczególnie agresją i blokowaniem lotnisk czy dworców. To tak jakby teatr, w którym pracuję, ogłosił strajk, bo teatr po drugiej stronie ulicy ma więcej klientów. Totalnie bezsensu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że taksówkarza sami doprowadzili do takiej sytuacji ....więc teraz powinni zaakceptować wolny rynek... z drugiej strony rozumiem jednak, dlaczego wyszli na ulice (oczywiście nic nie usprawiedliwia rzucania kamieniami w samochody, w których są ludzie, często dzieci, etc.) - taksówkarz z licencją na usłudze, która kosztuje 20 euro zarabia 5 euro, a osoba, która sobie dorabia jako taksówkarz 16 euro. Dysproporcja jest ogromna. Też bym się zdenerwowała...

    OdpowiedzUsuń
  4. W jaki wiec sposob polecasz poruszac sie po Paryzu? Jak uniknac taksowkarzy-oszustow?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedys czytalam juz Twoj wpis i pisalas, ze metra nie naleza do najbezpieczniejszych i latwo pasc ofiara kieszonkowcow:/ W Tuluzie sa dwie linie metra, wiec w upalne dni, biorac pod uwage przykre zapachy, wszyscy chetnie siegaja po veliby czyli rowery miejskie:)

      W Paryzu bylam cztery razy i za kazdym razem korzystalam z taksowek, natomiast zawsze byly one placone przez firme i zawsze bylam w towarzystwie osob z delegacji, wiec prywatnie niewiele wiem.
      Anita

      Usuń
  5. Prawda, prawda i tylko prawda! Po ostatnich strajkach nie moge wyjsc ze zdumienia i oburzenia, do czego sa zdolni i jak sa agresywni ludzie, ktorzy woza nas, nasze rodziny, dzieci, turystow....Nie znajduje i znajde dla takiego zachowania zadnego wytlumaczenia. Zyjemy z XXI wieku, a nie w dzungli na drzewach! Swietny tekst i warto pisac o takich sprawach i sytuacjach, ktore tu -na cywilizowanym ponoc Zachodzie - maja miejsce... Popieram i podrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Raz w życiu udało mi sie wybłagac taksówkę na czterech osób. Akurat byłam jedyna dziewczyna a taksówkarz chyba nie miał nic przeciwko mojej krótkiej sukience, w której bez pytania ulokowałam sie z przodu, żeby tylko nie zdążył zaprotestować :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Według TripAdvisor najlepsze taksówki na świecie są w Tokio, gdzie Uber nie działa (nominalnie działa ale tylko w oparciu o... taksówki), więc regulacja rynku taksówek sama z siebie nie powoduje spadku jakości i drożyzny. Warto zastanowić się dlaczego w Tokio regulacje zdają egzamin a w Paryżu nie za bardzo.
    Warto też zastanowić się, dlaczego per saldo wolisz żyć i narzekać w Paryżu niż poszukać szczęścia w Tokio :)
    Lud tylko wtedy ma prawa, gdy potrafi o nie walczyć - pamiętasz kto i kiedy to powiedział, Paryżanko? :) - może to dzięki agresywnie walczącym o swe prawa Francuzom biedna Polka może dziś wygodnie żyć w Paryżu, zamiast w "wolnorynkowej" Polsce gdzie z wiadomym skutkiem każde obce korpo robi co chce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj czytelniku, chyba jesteś jednorazowym gościem, gdybyś zajrzał dokładniej na bloga, zobaczył byś fascynację i ogromną miłośc jaką darzę Paryż, i kulture francuską, a nie wywody malkontentki :) Cóż, Danton miał rację, jednak "prawdziwy lud" ma już dosyć monopolu...

      Usuń
  8. Jak sytuacja obecnie wygląda w Paryżu? Uber dalej działa, czy jednak taksówkarze wygrali?

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak obecnie sytuacja wygląda w Paryżu? Uber nadal działa czy jednak taksówkarze wygrali?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uber Pop zosta zamkni€ty, uber X nadal funkcjouje. Uber Pop, kierowc mogl byc kady kto posiada samochod, uber X kierowcy to profesjonalici.

      Usuń