piątek, 20 listopada 2015

Terrorystyczny atak w Paryżu



Gdy na początku roku, po styczniowych atakach terrorystycznych , zabrałam głos w tamtej sprawie, publikując na moim blogu dwa posty, o tematyce społeczno – politycznej, spotkałam się z natychmiastową reakcją czytelników. Większość z Was, podzielała moje opinie i poglądy, zapewne dlatego również jesteście moimi czytelnikami. Jednak na moje konto emailowe, dostałam mniej miłe wiadomości. Przez niektórych, zostałam nazwana „lewactwem” o „lewackich” poglądach, mieszkającą w „lewackim” państwie, cokolwiek oznacza słowo „lewactwo” Moje liberalne stanowisko, oraz częsta chęć dzielenie się nim na blogu, zostały ostro skrytykowane. Moje "diabelskie opinie i niechlubne walory", zostały mi „wyplute” w twarz. Jakoś nieszczególnie uderzyło to w moje uczucia, a już na pewno nie zmieniło mojej opinii i poglądów. Niektórzy anonimowi komentatorzy, w swoich wypowiedziach, w pewien sposób tłumaczyli, styczniowych zamachowców. Przecież Ci pseudo artyści, dziennikarze, bezcześcili i upokorzyli wizerunek Boga, religii, czy pewnych wartości. A zakładnicy w supermarkecie? No cóż, wytłumaczeniem była nienawiść religijna, wycelowana w kierunku europejskich Żydów. A służby porządkowe? No przecież, to policja, do policji strzelają nawet włamywacze. Tak, więc Polak potrafi. Polak potrafi znaleźć wytłumaczenie, nawet dla zamachów terrorystycznych. Przecież Francuzi doprowadzili do tego, przyjmując na swoją ziemie, na swoje terytorium, pod swój dach, tylu imigrantów. A teraz niech ponoszą ciężkie konsekwencje, swojej dawnej polityki kolonizacyjno – imigracyjnej.


Zdjęcia z Placu Republiki, gdzie Francuzi oddają cześć, palą świeczki, i przynoszą kwiaty dla ofiar piątkowego ataku terrorystycznego

















Gilles Leclerc, przyszdł na koncert ze swoją dziewczyną Marianne.  Był młodym 32 letnim, brodatym mężczyzą, typowym paryskim hipsterem. Posiadał swoją kwiaciarnię. Marianne przeżyła, on nie.

Djamila Houd, to żona właściciela restauracji, na której tarasie odbyła się strzelanina. Djamila zmarła w wyniku poważnych obrażeń, spowodowanych kulami kałasznikowa, tak jak wielu klientów jej restauracji. Miała 41 lat, w chwili śmierci. Jej ośmioletnia córka, dziękuje Bogu, że przeżył jej tata.

Charlotte Maud lat 30 i Emilie Maud również lat 30, to siostry bliźniaczki, które w piątkowy wieczór, spędzały w towarzystwie przyjaciół, na tarasie restauracji La Carillon. Obie zmarły.

Ludovic Boumbas, to 40 letni inżynier, pochodzący z Kongo, lecz od wielu lat mieszkający w Paryżu. W piątkowy wieczór, zginął na miejscu, zasłaniając swoim ciałem, młodą kobietę, siedzącą przy stoliku obok. Ludowik zmarł oddając swoje życie, za inną, obcą mu osobę.

Lola Ozounian, paryżanka, Francuska, armeńskiego pochodzenia. Na piątkowy koncert wybrała się z przyjaciółmi. Była ostatnią ofiarą zidentyfikowaną po masakrze w Sali koncertowej. Miała 17 lat.

Mathias Dymarski miał 22 lata, jego dziewczyna Marie Lausch, miała lat 23. Mathias był fanem BMX, startował w międzynarodowych konkursach. Z Marie stanowili szczęśliwą parę od pięciu lat. Od września, zamieszkali wspólnie w Paryżu. Ich idylla trwała tylko dwa i pół miesiąca.

Anna i Marion Pétard, lat 27 i 24, jak w każdy piątkowy wieczór, udały się wspólnie, po jedzenie na wynos do pobliskiej kambodżańskiej knajpki. Nie wróciły do domu, tego wieczoru.

Minął tydzień, od największego ataku terrorystycznego, jaki kiedykolwiek miał miejsce we Francji. Ponad 300 rannych, i aż 129 osób zabitych, to wynik piątkowej masakry, która miała miejsce w Paryżu.


Zdjęcia z miejsca dwóch strzelanin, Restauracji z azjatyckim jedzeniem Petite Camboge i restauracji Le Carillon















Nazywali się  Vincent, Céderic, Pierre, Elodie, Cécile i Anne. Ale nazywali się również Juan, Mohamed, Kheireddine, Elif, Haalima i Hodda. Mieli włosy brązowe, blond, farbowane, proste, kręcone, długie i postawione na żel. Nosili spodnie dresowe, koszule w kwiaty, garnitury z krawatem i podarte jeansy, wysokie szpilki, krótkie spódnice, i skórzane kurtki. Byli ateistami, muzułmanami, chrześcijanami, paryżanami, Europejczykami, kobietami i mężczyznami. Byli obywatelami Francji, obywatelami Europy, obywatelami świata….

To może teraz „mądre głowy” powiecie mi, co zrobili, aby „zasłużyć sobie” na śmierć. Nie wiecie? To ja Wam powiem.

Skakali w rytm muzyki na koncercie rokowym, rozlewając piwo trzymane w dłoni. Śpiewali piosenki, używając niecenzuralnych słów. Jedli romantyczną kolację i pili szampana w restauracji, w towarzystwie swojej drugiej połówki. Głośno krzyczeli i wiwatowali na cześć urodzin swoich przyjaciół, doprowadzając do szału sąsiadów mieszkających tuż nad barem. Dyskutowali o tym, jak okropnych mają polityków, o zbyt wysokich podatkach, i o finale The Voice. Kłócili się, między sobą, ponieważ mieli inne poglądy, a mimo to nadal się uśmiechali. Robili wiele hałasu, jazgotu i zadymy, jak w każdy piątkowy wieczór. Korzystali z życia, byli wolni…..
Bo terroryzm nie lubi wolności! Terroryzm nienawidzi wszystkiego, co sobą reprezentujemy, naszej niezależności, równości, indywidualizmu. Terroryzm nie akceptuje naszych liberalnych poglądów, naszych niewyparzonych języków, i prawa do dyskusji. Terroryzm nie może patrzeć, jak żyjemy w zgodzie, między sobą, bez względu na naszą rasę, religię czy preferencje seksualne. Terroryzm pragnie nam zabrać to, co jest dla nas najważniejsze, naszą wolność.

Dziś, tydzień po tych okropnych wydarzeniach, Paryż, nie jest już taki sam. Stolica cierpi, a wraz z nią, my, jej mieszkańcy. Nie mamy bomb, wyrzutni rakietowych, ani nawet pistoletów, i wcale tego nie potrzebujemy do walki z terroryzmem. Potrzebujemy jedności, wytrwałości i wiary w nas samych, bo czym jest grupa 10000 szaleńców, w porównaniu do 720 milionów mieszkańców Europy!

Tak więc jeśli odpowiedzią na zabójcze ataki, ma być nasza postawa, to zacznę już od jutra. W sobotę, wraz z przyjaciółmi wybieramy się do restauracji, a następnie zrobimy rundkę po tutejszych barach i knajpkach, nie dajmy się zastraszyć!

Jutro wieczorem zrobię wszystko, co lubię, a czego nienawidzi terroryzm. W imię mojej wolności, mimo strachu, w jakim żyję od tygodnia, ubiorę obcisłe spodnie, założę wysokie szpilki, rozpuszczę blond włosy, i z dumą i uśmiechem na twarzy usiądę w kawiarnianym ogródku. Będę dyskutować o polityce i skesie, pijąc czerwone, wytrawne wino, i paląc papierosa. Bo nie będzie mi dyktował szaleniec, co mam prawo robić, a czego nie!








 Dziś od godziny 21h20 , nawiązując do ubiegłotygodniowych ataków, w Paryżu odbędzie się „tarasowa akcja” która będzie trwała przez cały weekend, mająca pokazać, że mimo bólu i strachu, jesteśmy tutaj, i że nadal żyjemy według naszych upodobań.

Moje poprzednie posty, dla tych, którzy nie czytali:

http://mamawparyzu.blogspot.fr/2015/01/charlie-hebdo.html

http://mamawparyzu.blogspot.fr/2015/01/dlaczego-wszyscy-francuzi-sa-charlie.html

17 komentarzy:

  1. pięknie napisane...

    OdpowiedzUsuń
  2. To wszystko jest przerażające. Nie bardzo wiem co to za Polacy tłumaczyli terrorystów, jeśli przynajmniej 70, 80 procent (jak można wyczytać w internecie) jest przeciwnych przyjmowaniu uchodźców i w głównej mierze właśnie ze względu na ukrycie między nimi takich szaleńców. To jest zupełnie inna kultura, ci ludzie nie nadają się do Europy, może brzmi to brutalnie, ale tak - nie chcę takich ludzi w Europie, bo im nie ufam. Francuzów mi żal, bo przez tę poprawność polityczną rządu, przestali być słuchani przez swoje władze, jakikolwiek sprzeciw i zaraz zarzuca się im nietolerancję. Według mnie jeśli ktoś przyjeżdża do innego kraju to powinien dostosować się do kultury i tradycji jaka tam panuje, a nie robić sobie państwo w państwie. To samo z zasiłkami - jeśli w pół roku nie znajdzie pracy to wraca do siebie, a nie potem obywatele danego kraju płacą na takiego darmozjada. Ach dużo można by pisać.
    Chcieliśmy jechać w maju do Paryża, ale raczej zmienimy kierunek na majówkę wiem, że nie należy się dać zastraszyć, ale co to za przyjemność mimo wszystko czuć niepokój. Bardzo Francuzom współczuję i mam nadzieję, że to się nie powtórzy. Zacznijcie może mieć gdzieś tę poprawność polityczną i mówcie czego nie chcecie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyno, rozwaliłaś mnie tym tekstem....

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeden z lepszych wpisów jakie czytałam na temat ostatnich wydarzeń. Pięknie napisane

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziekuje za mądrość z tych słów i dobro Twego serca :)

    OdpowiedzUsuń
  6. czytalam ze lzami w oczach....tez mieszkam we Francji i temat jest mi bliski....

    OdpowiedzUsuń
  7. Poplakalam sie ,dobrze napisane.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam i płaczę. jakie to mądre i prawdziwe. Podziwiam Panią i uwielbiam Pani teksty. Powodzenia. Proszę trzymać się cieplutko. Edyta T.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uważaj na siebie... jeden strzał... i nie ma Cię...bo szaleńcowi nie zależy na życiu nie tylko Twoim ale też swoim...

    OdpowiedzUsuń
  10. Uważaj na siebie...

    OdpowiedzUsuń
  11. Powiedziałaś wszystko, niczego już nie trzeba dodawać tylko usiąść na tarasie...

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże , tak bardzo jest mi żal tych ludzi i ich rodzin i tak bardzo boję się o przyszłość... naszą przyszłość. :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Myślę że Francja zapedzila siebie w kozi róg wieczna tolerancją i rownoscia. Przerażająca jest taka naiwność i ciemnota. Zasmuca mnie że w wywiadzie ojciec tłumaczy chłopcu że kwiatami obroni swoją rodzinę w obliczu takiego zła które wchodzi z butami do domu ludzi szczęśliwych i kochających się i swoimi radykalnymi poglądami wszystko rujnuje. Jak nie widzicie że terroryści to marionetki ręcznie sterowane to "ludzie " którym wyprano mózgi to ja nie mam słów. Póki nie będzie bardziej konserwatywnych zmian to nic Wam nie pomoże wychodzenie na ulice i manifestiwanie, niczym nie jesteście w stanie się obronić nie posiadacie broni tak jak oni. http://gosc.pl/doc/2828708.Francja-jest-glucha
    https://www.youtube.com/watch?v=P_3Ha4OLlaU
    Paula

    OdpowiedzUsuń
  14. http://niezlomni.com/?p=25547

    OdpowiedzUsuń
  15. Przy obecnych trendach demograficznych za kilkanaście lat powstanie Islamska Republika Francuska. Gdy muzułmanie staną się większością, być może Ty i twoje córeczki będziecie biegać w burkach. Nie chciałabym, żeby Polska od zachodu graniczyła z kalifatem, a powoli Francja, Niemcy, UK, Belgia, Dania, Kraje Skandynawii stają się krajami islamskimi. Nie wszystko wygra się miłością. Tu przyda się inne słowo: Deportacja.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ależ to naiwne...

    OdpowiedzUsuń