niedziela, 17 marca 2013

10 dni na odwyku bloga, "pracowity" i twórczy tydzień przede mną !

Uffff, ostatnie dziesięć dni było jak na wariackich papierach! Lilka wróciła z wakacji w Polsce do domu, i przywiozła ze sobą babcie i ciocię.Tak więc wieczory miałam bardzo zajęte w większości długimi konwersacjami i degustacją wina w tym doborowym towarzystwie.... A w ciagu dnia, niestety jak każdy człowiek musiałam chodzić do pracy. Tak wiec bylam na "przymusowym" odwyku od bloga ;) Chociaż przyznam sie Wam, ze we wtorek i środę do pracy sie nie udałam ze względu na trudne warunki meteorologiczne ;) W połowie Marca, spadł w Paryżu śnieg! Było to naprawdę coś nieprawdopodobnego! W ciagu doby w Paryżu i okolicach spadło około 10 do 15 cm śniegu. Wiał bardzo silny wiatr, który powodował ogromne zaspy, miedzy innymi na torach podmiejskich kolejek. Tak więc zostaliśmy zmuszeni Martin, moja mama, jej koleżanka, Lilka i ja spędzić całe dwa dni w domu. Zlobek był zamknięty, gdyż opiekunki nie odjechały na miejsce. Kolejki z mojej miejscowości nie odjeżdżaly, a z miasteczka obok, jeździły co godzinę. W środę rano, podczas odsniezania podjazdu, spotkałam sie z nasza sąsiadka, sypiaca sól przed domem. Powiedziała mi, ze jej mąż nie wrócił na noc do domu z wtorku na środę, gdyż nie jezdzily absolutnie żadne pociągi, a taksówki odmawiały kursu! Inna koleżanka przyznała sie, ze kończąc prace o 21 we wtorek, dotarła do domu po prawie trzech godzinach, gdzie normalnie o tej porze pokonuje trasę w około 20 minut! Cóż, Paryzanie nie są przyzwyczajeni do śniegu i mrozu. Nie posiadają opon zimowych, a już na pewno nie maja łańcuchów. I niestety nie potrafią jeździć w tego typu warunkach, przez co na trasach dochodzi do natychmiastowych wypadków i kolizji, powodujących gigantyczne korki ;) Tak więc preferowalam pozostać w domu, i załatwiać sprawy z klientami telefonicznie, problem polegał na tym, ze tak naprawdę, to nikt nie dotarł do biura, więc dzwonienie było całkowicie bez sensu ;) Więc we wtorek, zdecydowałam sie na nic nierobienie ;) Czasami dobrze jest po prostu zostać w domu, i spedzicz czas na zwykłym obijaniu sie bez celu ;)
Dziękuje Wam za mile wiadomości. Odpowiadam wiec Wam, ze nie porzucilam bloga na pastwe losu i obiecuje ze w tym tygodniu nadrobie zaległości w pisaniu ;)
A teraz idę spać bo jest już 23h, a ja jestem jak zwykle wykończona po weekendzie, a przede mną całe
pięć dni pracy......

2 komentarze:

  1. Ufffffff :-) odetchnęłam, bo już się bałam, że przestałaś pisać :-) Zuza

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, we Włoszech gdy popada troszkę śniegu klimat zagrożenia i ogólnego alarmu jest podobny (lub większy;)). Jestem strasznie dumna z Polek, które przez parę miesięcy w roku, brną przez zaspy umalowane, uśmiechnięte o 7 rano, nie narzekając na swój los są pięknymi i silnymi kobietami:)

    OdpowiedzUsuń