piątek, 14 czerwca 2013

Les Parisiennes... - prawdziwe paryzanki

Jestem Polka, jestem Lodzianka, i aktualnie jestem rowniez Paryzanka...... na emigracji. Oposcilam  Paryz prawie trzy lata temu, majac smialosc i cywilna odwage wyprowadzic sie na "banlieue" czyli przedmiescia. Po prawie dziesieciu latach mieszkania w centum mojego ukochanego miasta, zgrzeszylam i jednoczesnie zdradzilam sama siebie. Wyprowadzilam sie po za  "periferique" czyli paryskia obwodnice... Jesli w Twoim adresie domowym, kod pocztowy nie zaczyna sie na 75, to poprostu przepadlas. Stalas sie kolejna Paryzanka na emigracji...

Paryzanka mozna sie urodzic, ale tak naprawde paryzanka sie staje z czasem. Sa to dlugie lata nauki zwiazanej ze zdobywaniem doswiadczen. Nie tak latwo paryzanie akceptuja obcych. Mnie sie udalo, i teraz jestem jak jedna z nich. Laleczka wyjeta z tej samej paryskiej matrycy....


Paryzanki maja ciezkie zycie.... Po pierwsze, zyja w ciglym strachu, ze kiedys beda musialy wyprowadzic sie na przedmiescia, tak jak ja to uczynilam. Obawiaja sie tego, ze gdy taka zaistnieje sytuacja inni (paryzanie) beda je uwazac za dziewczyny z prowincji, a co za tym idzie zmieni sie ich status spoleczny.
Paryzanki zyja w wiecznym stresie. Zaczyna sie to juz rano, przy doborze stroju, bo przeciez moze sie okazac ze kolezanka z biura zalozy rowniez czerwona bluzke z Zary, kupiona na ostatnich wyprzedazach. Paryzanki, martwia sie ciaglymi strajkami/wypadkam/zamieszaniami zwiazanymi z paryskim metrem. Nie ma dnia, aby na ktorejs z lini nie doszlo do jakiegos incydentu. Co za tym idzie, Paryzanka spozni sie do pracy, a przez to cale zamieszanie, o zgrozo, braknie jej czasu na"cafe creme" w pobliskiej kawiarni. A wiadomo, dzien bez kawy, dniem straconym. Paryzanka juz od poniedzialku, przezywa stres zwiazany z nadchodzacym (za piec dni) weekendem. Przeciez spedzenie samotnie w kinie sobotniego wieczoru, jest porownywalne z katastrofa nuklearna. Tak wiec juz w porze lunchu ( paryzanka byla w stresie czy znajdzie miejsce na tarasie, bo dzis piekna pogoda i wszystkie stoliki sa zajete) zaczyna telefoniczny i smsowy maraton, obdzwaniajac wszystkie blizsze i dalsze przyjaciolki. Gdy we wtorek po poludniu, okazuje sie ze weekendowy grafik paryzanki jest bardziej napiety niz prezydenta Obamy, ta przezywa stres zwiazany z wyborem lokali na zblizajace sie dni. Tak wiec rozpoczyna poszukiwania ciekawych miejsc, dokonujac oczywiscie rezerwacji. Do srody wszystko powinno byc zalatwione, gdyz paryzanka nie moze sobie pozwolic na stres zwiazany z brakiem miejsc w wybranym przez nia lokalu. Gdy wszystko jest juz zabookowane, dochodzi czwartek wieczor. Od piatku zaczyna sie juz weekend, typowy "casual friday". Przerwa na lunch trwa prawie trzy godziny, a o 17 Paryzanka spotyka sie na aperitif w gronie rownie paryskich przyjaciol. Paryzanka wychodzac w piatkowa, lub sobotnia noc, jest zestresowana kilkoma podstawowymi rzeczami. Po pierwsze, prawdziwi paryzanie, bywaja w prawdziwych "paryskich miejscach", wiec prawdopodobienstwo, ze natknie sie na swojego eksia, jest rownie wysokie jak to ze jutro bedzie padac (w Paryzu, aktualnie pada non stop od prawie trzech miesiecy) Kolejna stresujaca sytuacja jest powrot do domu. Jesli paryzanka, zdecyduje sie na wczesniejsze opuszczenie imprezy, bedzie wracala metrem, jesli to jej oczywiscie nie ucieknie sprzed nosa. Jesli zdecyduje sie na powrot taksowka, to znajac tutejszych taksowkarzy prawdopodobnie bedzie pedalowac na velibie do domu. Ale jesli po kilku drinkach zdecyduje sie na ten srodek transportu, i zostanie zatrzymana przez paryska policje to konsekwencje moga byc calkiem ostre.......Gdy zestresowana Paryzanka, powroci juz samotnie do domu, i otrzyma sms od paryzskiej przyjaciolki, ze ta wlasnie wychodzi z klubu z kopia Brada Pita pod reka, przezyje koncowe i stresujace zalamanie.....
Paryzanka musi jednak pamietac, ze w kazdej z wyzej wymienionych sytuacji, musi wygladac swietnie, modnie, i nosic sie z luzna elegancja....Chodzic na wyprzedaze do Sandro lub Maje, kupowac buty w Colisee de Sacha, ewentualnie Jonaku. Powinna byc koniecznie szczupla, ale nie wolno sie jej glodzic.....Powinna rowniez uprawiac sport, ale lepiej sie do tego nie przyznawac bo to takie malo intelektualne zajecie. Paryzanka natomiast powinna koniecznie chodzic na paryskie wystawy sztuki, czesto wychodzic do teatru, a jesli do kina to tylko na cos ambitnego... Jesli przypadkiem Paryzanka pozna Paryzanina to, powinien on pracowac w garniturze, a jego firma musi sie koniecznie znajdowac w tzw "zlotym trojkacie" w osmej dzielnicy. Jej paryski wybraniec, powinien do pracy jezdzic na skuterze, i jadac lunch w biegu w "salade bars". W weekend, obowiazkowo zakladac polowki od Ralpha z postawionym kolniezykiem, nosic Ray Bany i waskie spodnie. Jesli Paryzanka zdecyduje sie na paryskie dziecko, to powinna pamietac, aby w 3 tygodniu ciazy juz zapisac je do zlobka, najlepiej dwujezycznego. Musi sobie zalatwic znizki do sklepow typu Beaba i Bebecomfort, i poszukac dobrej paryskiej niani...... No i zakupic leksykon imion, aby wynalezc cos oryginalnego typu Sixtine lub Zadig!

Paryzanka musi kochac prayski smog, brudne ulice, i zapchane metro... Paryzanka musi patrzec na Paryz przez rozowe okulary.... Jesli dostosujecie sie do tych wszystkich zalecen, i wielu wielu innych to staniecie sie prawdziwa Paryzanka.....


16 komentarzy:

  1. ha ha ha, dobre i prawdziwe, masz racje takie same klony i takie same problemy!!! ;) pozdrawiam z Paryza! MB

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahhh te Paryżanki! :)
    Co to jest ''złoty trójkąt''?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złoty trójkąt to cześć VIII dzielnicy, tak jak napisała czytelniczka pod spodem, piękne budynki i hotele, obejmuje Champs, George V , Montagne, czy Saint Honore ;) Tam znajdują sie luksusowe sklepy i siedziby bogatych firm consultingowych, adwokackich czy notarialnych ;)

      Usuń
  3. Dobre, dobre :-)podoba mi sie i to bardzo :-) - Paryzanka Dorota.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super być paryżanką ;) ;) ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Paryż moja miłość. A swoją drogą niezłą szkołę musiałaś przejść,żeby zostać paryżanką ;) wpis ekstra , gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
  6. to jest taki fragment Paryza z najpiekniejszymi budynkami w tym hotelami, tworzacy trojkat ( triangle d'or ), chyba obejmuje place vendome, hotel crillon..

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystko sie zgadza, a jeszcze te obrazki oddaja w 100% image Paryzanki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja bym chciała być paryżanką. :-) Paula

    OdpowiedzUsuń
  9. Paryz to jedyne miejsce na swiecie gdzie chciałabym mieszkac. Wyrwać się z tego polskiego marazmu. mamowparyzu zazdroszczę ci tego wszystkiego , w tym pozytywnym znaczeniu oczywiście.:) Mieszkam w malym miasteczku i to jest masakra. Nuda i stagnacja. Pozdrawiam cie serdecznie :) i z wielką sympatią czytam twojego bloga marząc o ciekawszym zyciu, a nie o sprzedawaniu gazet i papierosów w kiosku.- Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicja, nuda i stagnacja jest wszedzie, nawet tu w Paryzu, a zwlaszcza na przedmiesciach :) Male miasteczka moga byc bardzo ciekawe i zabawne, spojrz na Twoje otoczenie inaczej, z przymrozeniem oka. Czasami warto, bedziesz miala do smiechu!
      Rowniez pozdrawiam!!! I dziekuje!

      Usuń
  10. Swietnie napisany post.!!!!!! - Ewa

    OdpowiedzUsuń
  11. Swietny wpis i swietne te ilustracje, ktore zamiescilas.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja wymyśliłam,że Warszawaka jest przedmieściem (trochę dalszym) Paryża i mniej cierpię.

    OdpowiedzUsuń