czwartek, 21 listopada 2013

Paryscy kelnerzy.....

Dzisiejszy dzien byl bardzo pochmurny i zimny. Jedynym milym punktem w moim grafiku, byl lunch z kolezanka, ktora chcialaby zlozyc kandydature do firmy w ktorej pracuje. Wybralysmy sie wiec na lunch do popularnej paryskiej sieciowki "Le Pain Quotidien" znanej z wielkich drewnianych stolow przy ktorych wspolnie biesiaduja zupelnie obcy sobie ludzie, oraz zdrowego jedzenia z naklejana etykietka BIO. Ogolnie koncept bardzo ciekawy, a posilki serwowane smaczne i lekkostrawne. Lokal ktory wybralysmy na konsumpcje naszego obiadu znajduje sie w przyjemnej i popularnej dzielnicy Montorgeuil. I wszystko byloby po prostu super....... 

zrodlo internet

Wchodzac do knajpki, przywital nas stojacy za kontuarem naburmoszony mlody czlowiek, niechetnie machnal reka w strone sali, abysmy znalazly sobie stolik. Gdy juz wygodnie sie usadzilysmy w kaciku, zaczelysmy rozmowe dotyczaca firmy. Po okolo 10 minutach oczekiwania, nikt, ale to absolutnie nikt nie zainteresowal sie nami. Zaczelysmy wiec nawolywac kelnerke, i dopiero po 5 minutach machania rekami otrzymalysmy menu. Kelnerka wreczajac je nam, jednoczesnie postanowila stac nad naszymi glowami, i czekac az okreslimy sie w kwestii posilku. Tak wiec po 15 minutach oczekiwania na kogos z obslugi, dostalysmy raptem 30 sekund na wybor dania. Szybko wiec zamowilysmy nasze tartinki, zielona salate, wode gazowana i herbaty. Po uplywie kilkunastu minut otzymalysmy wode i jedzenie. O herbaty prosilysmy jeszcze dwukrotnie, i gdy w koncu dostalysmy nasz dlugooczekiwany napoj, okazalo sie ze nie jest to absolutnie zielona jasminowa, tylko zielona mietowa, ktorej absolutnie nie lubie. Musze jednak dodac, ze skladjac zamowienie, prawie trzykrotnie informowalam Pania kelnerke, ze ma byc wlasnie jasminowa. Po zjedzeniu obiadu, otrzymalysmy karte deserow, i zamowilysmy po ciastku i kawie latte, proszac aby jenoczesnie podano nam rachunek. Kolejne minuty mijaly, lecz ani ciastek, ani kawy nie bylo widac na horyzoncie. O godzinie 14h moja kolezanka musiala opuscic restauracje, zostawila mi wiec "ticket restaurant" i pobiegla do pracy na kolejne spotkanie. Kelnerka widzac ja opuszczajaca lokal w ciagu kilku sekund podala mi rachunek, oczywiscie z nabitymi ciastkami i kawami. Poprosilam ja na slowko, i najuprzejmiej jak potrafie poinformowalam, ze za ciastka i jedna kawe, to ja juz podziekuje, bo kolezanka niestety nie doczekala! Po chwili dostalam moja latte, a Pani zabrala pieniadze ze stolika. Przynoszac mi reszte, postanowila posprzatac po naszym posilku, tak wiec zabierajac talerze, szklanki itp, zwinela mi sprzed nosa rowniez kawe, ktora zdazylam tylko skosztowac. Nie mialam nawet sily protestowac, po prostu wstalam od stolika, ubralam sie i podazylam w kierunku toalety, znajdujacej sie przy wejsciu. Przy schodach prowadzych w dol, gdzie znajduje sie wlasnie toaleta, wpadlam na tego samego naburmuszonego mlodego mezczyzne, ktory "przywital" mnie przy wejsciu. Chlopak zmierzyl mnie groznym wzrokiem i warkna " Toalety sa tylko dla klientow lokalu, Mademoiselle!!"

8 komentarzy:

  1. Czyli tam nigdy nie zajrze! Ja ostatnio trafilam na gorszy dzien kelnera w jednej z moich ulubionych kawiarni w 9tce. Do tego stopnia nie mial on humoru ze odmowil przyniesienia mi drugiej kawy, a na pytanie mojej kolezanki o toalete prychnal jej w odpowiedzi w twarz i... nic nie powiedzial. A po nieumyslnym oblaniu karafka wody mezczyzny przy stoliku obok po prostu rzucil taca o chodnik i przeklal siarczyscie caly swiat. I sobie poszedl :)

    OdpowiedzUsuń
  2. co za lokal... zupelnie nie w paryskim stylu:) paryzanie kojarza mi sie z usmiechnietymi zyczliwymi ludzmi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaaa, to standardzik w paryzu - pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. A myślałam ,że w Paryżu coś takiego się nie zdarzy. No cóż, brak kultury obserwuje się we wszystkich społeczeństwach. Tylko co na to manager sali lub właściciel ?

    OdpowiedzUsuń
  5. :) a mam pytanie: w jakim jezyku rozmawialyscie?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też myślałam, że w Paryżu takie zachowanie kelnerów się nie zdarza.A jednak. pozdrawiam - Milena

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj chyba ta obsluga nie chcialaby trafic na mnie... ;) ogolnie mam straszna alergie na nieuprzejmych ludzi!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń