środa, 6 marca 2013

Swiat przez "rozowe okulary" - czyli moje zycie w bance i czekoladowe eklerki

   Czy zauwazyliscie juz kiedys, ze im mniej rzeczy mamy do zrobienia, tym mniej jestesmy zorganizowani?
Lilka jest na feriach zimowych u dziadkow juz od ponad tygodnia, co dziennie po pracy wracam do domu i tak naprawde sama nie wiem co mam robic, nie ma komu szykowac kolacji, nie ma kogo kapac ani utulac do snu. Wieczory takie jakies puste, niezorganizowane. Na poczatku bylo super, szybki wypad do kina, wyjscie do teatru, ksiazka przeczytana w dwa dni. Ale z czasem, zaczelam sie rozlepiac, tak jak wczoraj. Po powrocie do domu o 19, zamiast wskoczyc pod przysznic i w pizame, poklikac na blogu,a nastepnie wyciagnac sie z ksiazka i kanapkami na sofie w salonie, krecilam sie w ta i z powrotem. Poszlam spac o 23 i tak naprawde nie zrobilam absolutnie NIC! Nie przeczytalam ani jednej strony, nie obejrzalam zadnego programu w telewizji ani filmu na DVD. Nawet nie moge powiedzeic, ze wisialam na telefonie, bo to nieprawda. Nie zrobilam po prostu NIC. Surfowalam po necie, przegladalam kilka blogow i  facebooka, przerzucalam niedbale strony w plotkarskich magazynach, i przeczytalam kilka bardziej ambitnych artykulow w ostatnim "Wprost". Trafilam tam na perelke, napisana przez jedna z moich ulubionych prezenterek i publicystek Karoline Korwin Piotrowska. Artykul porusza temat blogerek w naszym kraju, i modowych blogow, ktore calkowicie zalaly internet. A dzis we Francuskiej telewizji, wzmainaka w wiadomosciach, o blogerach, ktorzy stali sie celebrytami w kraju wina i bagietki.

   Przyznam sie Wam, ze nawet nie zdawalam sobie sprawy, ze jestem trendy :) Trafilam dokladnie na moment, gdy pisanie bloga jest modne i popularne. Co do tematyki, to chyba nie byl to strzal w dziesiatke, aby byc "znanym, lubianym i sponsorowanym" :) ale dla mnie nie ma to absolutnie znaczenia. Pisze bo lubie to robic, i w pewnym sensie jestem chyba ekshibicjonistka emocjonalna i socjalna :) Niedawno, otrzymalam wiadomasc, od pewnej czytelniczki, ktora zarzucila mi, ze wszystko o czym pisze jest takie bajkowe, ze zyje w mydlanej bance. Wszystko takie idealne,ze az nieprawdziwe.... Moje wpisy, ukazuja moj punkt widzenia na moje zycie. Pomimo przejsciowych "depresji i zalaman jesienno - zimowych"jestem z natury optymistka, i wychodze z zalozenia, ze to my sami prowokujemy szczescie. Uwazam rowniez, ze powinnismy sie cieszyc z tego co mamy i co osiagnelismy, nawet jesli w porownaniu do innych nasze osiagniecia wydaja sie marne :)
Jasne, ze piszac ubarwiam i koloryzuje, na tym wlascie polega pisanie, staram sie byc na tyle kreatywna na ile potrafie, choc nie zawsze mi to dobrze wychodzi. Nie chce pisac o rzeczach dla mnie trudnych i ciezkich, gdyz wystarczy otworzyc gazete, posluchac radia, lub obejrzec wiadomosci i popasc w stan depresji. Nie musze pisac o mojej tesciowej ktora od kilkunastu lat walczy z ciezka bialaczka, a ni o mojejej zagrozonej ciazy i prawie dwukrotnym poronieniu. Nie mam ochoty pisac, ze czasami mam wrazenie ze wszystko co robie jest zle, i ze sie do niczego nie nadaje, i mam wrazenie ze nic w zyciu nie osiagnelam.... Tak jak kazdy, mam lepsze i gorsze dni. Tak jaj kazdy mam problemy, ktore mnie wydaja sie ogromne. Mimo wszystko staram sie patrzec na swoje zycie przez rozowe okulary, i pamietac tylko to mile chwile. Wlasnie w taki sposob przedstawiam Wam moja rzeczywistosc, na rozowo. Chce, aby ten blog i zawarte w nim posty byly pozytywne, radosne, czasami glupiutkie i lekkie. Chce, aby po przeczytaniu moich wpisow, pozostala w Was korzystna enargia, bo to wlasnie jej potrzebujemy najbardziej. Aby naladowac moje emocjonalne baterie po mrozniej zimie, udalam sie dzisiaj do jednej z najlepszych cukierni w Paryzu "Fauchon" i na pocieszenie moich "psich smutkow" zjadlam dwa eklerki! A dla Was zrobilam apetyczne zdjecia :)




6 komentarzy:

  1. Mniam mniam :) Ah te Paryskie specjały!

    OdpowiedzUsuń
  2. Już niedługo będę też to jadła

    OdpowiedzUsuń
  3. I tak właśnie powinno być, że po przeczytaniu posta człowiek uśmiecha się dam do siebie, w dzisiejszym świecie potrzeba takich energetycznych historyjek. Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Prowadzac bloga, musisz sie przygotowac na takie reakcje ludzi. Mam nadzieje, ze nie bedziesz sie nimi przejmowac i nie przestaniesz pisac. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jestem jak najbardziej za pokazywaniem pozytywów życia, marudy powodują, że sami zaczynamy marudzić, z optymizmem chyba już jest trochę gorzej, dlatego powinniśmy się nim otaczać na wszystkie strony :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podpisuję się obiema łapkami:) Każdy ma lepsze i gorsze chwile, ale skupienie się na tych dobrych, docenienie ich, jest najważniejsze...Jak to mówi mój mąż(Francuz;), szczęście to stan umysłu i wewnętrzna praca:) Gdzieś przeczytałam, że tylko 10% szczęścia zależy od "czynników zewnętrznych", więc aż 90% szans na to, czy jesteśmy szczęsliwi zależy tylko od nas samych:)

    OdpowiedzUsuń