Ach ten Wrzesień,
ukochany i znienawidzony, przez wielu paryżan. La rentrée, czyli dosłownie
wejście, oznacza w tym wypadku rozpoczęcie roku, nie tylko szkolnego! Francuzi,
a już na pewno Paryżanie, rozpoczynają rok dwukrotnie. Pierwszy raz w Styczniu,
jak reszta świata, i drugi raz właśnie we wrześniu.
źródło hipparis.com |
Wrzesień, to dla
Paryżan, powrót do stolicy, do miejskiego zgiełku, do przyjemności, wieczornych
wyjść, ulicznych koncertów, kawy pitej na tarasie, czerwonego wina (latem na
wakacjach piją różowe) zakupów w modnych butikach, ciekawych wystaw w wiecznie
przepełnionych muzeach, lecz również spraw przyziemnych, takich jak ….. praca!
Mieszkańcy Francji, jak pozostali Europejczycy, chętnie korzystają z letniego
urlopu. Niektórzy (emeryci, bezdzietni!) wyjeżdżają już w czerwcu, ewentualnie
na początku września. Przeciętny zjadacz bagietki, który posiada maluchy,
objęte obowiązkiem nauki, na wyjazd może sobie pozwolić, dopiero po zakończeniu
roku szkolnego (opuszczanie zajęć, już nawet w przedszkolu, jest źle widziane)
Tak więc, na początku lipca, francuskie dworce, lotniska i autostrady, stają się
niemiłosiernie przepełnione. Nie dotyczy to oczywiście Paryża, gdzie miejsca
te, zalane są turystami, nie tylko w sezonie wakacyjnym. Mieszkaniec kraju
czerwonego wina, zaczyna więc wojaże już w pierwszych dniach lipca. Jednak
prawdziwy Paryżanin, na urlop wybierze się dopiero w sierpniu. Bez względu na
to czy rozpocznie wakacje, w pierwszej czy w drugiej połowie miesiąca, pewne
jest, że zahaczy o datę 15 Sierpnia, symbol letnich wakacji. 15 Aôut, dla nas Polaków
i patriotów, to Święto Wojska Polskiego, dzień wolny od pracy. Dla Francuzów, to
dzień, w którym obchodzą Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny, i jak na
prawdziwy naród praktykująco i głęboko wierzących katolików przystało, również
ogłoszony wolnym od pracy!
Paryż w sierpniu, jest całkowicie,
absolutnie, niemiłosiernie wyludniony i pusty, wolny od swoich prawowitych
mieszkańców. W sierpniu, dyżurują nie tylko apteki, które zamykając swoje
oficyny, jedna po drugiej, informując na kartkach przyklejonych do szyby, gdzie
należy się udać, aby wykupić potrzebną receptę. W sierpniu dyżurują również,
lekarze (wizyta u specjalisty, łączy się z cudem!), dentyści, weterynarze,
doradcy bankowi, ubezpieczyciele, ale również pralnie chemiczne, rzeźnicy,
sklepy rybne, a nawet boulangerie, że o restauracjach, barach, pubach i innych
knajpkach nie wspomnę. W sierpniu Paryż zamiera, zastyga, wycisza się, dlatego
też jest to wspaniały miesiąc, aby
spędzić czas na jego zwiedzaniu, bez towarzystwa wiecznie śpieszących się
gdzieś, jego mieszkańców.
Powrót do
rzeczywistości, zawsze, ale to zawsze rozpoczyna się pełną parą 1 września.
Mimo iż tydzień wcześniej, niektóre sklepy, firmy usługowe i inne instytucje,
nieśmiało otwierają swoje drzwi, to prawdziwy harmider rozpoczyna się właśnie 1
września, bez względu na to, jaki jest to dzień tygodnia. W tym roku padło na
wtorek, wydawałoby się więc, że paryżanie ruszą dzielnie do swoich obowiązków
już w poniedziałek, w dniu rozpoczynającym tydzień. Nic bardziej mylnego!
Niektórzy, zdecydowali się na powrót 31 sierpnia, jednak większość zajęła
stanowiska pracy dopiero dzień później, o czym natychmiast poinformowały
wszystkie poranne audycje radiowe, opisując jak bardzo zakorkowane stało się
miasto, jego obwodnica, i dojazdowe autostrady. Przy automatach służących do
zakupów Carte Orange (bilet na miejski transport) ustawiły się kolejki, niczym
w najgorszych czasach PRLu. Metro i autobusy, natychmiast się przepełniły, a na
ścieżkach rowerowych, pojawiły niekończące sznury velibów (rower miejski) Paryż
na nowo zatętnił życiem
źródło hipparis.com |
Również, tutejsze
dzieci, powróciły do szkolnych ławek. W przypadku moich córeczek, to nazwałabym
je raczej przedszkolno-żłobkowymi. Wczoraj więc, odprowadziłam dziewczynki na
ich rozpoczęcie roku szkolnego. I pomimo iż premierowe rozpoczęcie miało
miejsce w ubiegłym roku szkolnym, gdyż to wtedy Lilianka udała się po raz
pierwszy do tutejszego przedszkola, to jednak wczorajsze było równie
zaskakujące. Po pierwsze, okazało się, że córeczka ma nową wychowawczyni, po
drugie, ku mojemu i jej zaskoczeniu, wyszło na jaw , że ubiegłoroczne, dwie
grupy średniaków, zostały całkowicie wymieszane, sprawiając, iż mała, znalazła
się w klasie, z całkowicie nowymi i nieznanymi jej dzieciakami? O ile, córeczka
dość dobrze przyjęła ten fakt, o tyle, nie można powiedzieć tego o innych
dzieciach, które płakały i nie rozumiały, dlaczego nie mogą być z swoimi
koleżankami kolegami. W rozmowie z nową nauczycielką, otrzymałam wyjaśnienie,
że tutejszy system edukacji, preferuje tego typu rozwiązania, gdyż mają one
ułatwić nawiązywanie nowych znajomości, i sprawić, aby dzieci chętniej
socjalizowały się z innymi. Jak dla mnie, to raczej utwierdza je w przekonaniu,
że nie warto zawierać przyjaźni, gdyż zostaną one i tak rozbite, rok później.
Ale nie mnie to oceniać, nie pracuję ani w ministerstwie, a już na pewno nie
jestem psychologiem dziecięcym.
U Ofelci w
żłobku, rozpoczęcie roku wyglądało dokładnie tak samo, ja w roku poprzednim, i
jak w ciągu ostatnich lat u Lilianki. Te same dzieciaki, te same panie
nauczycielki, tylko grupa uległa zmianie, i pojawiły się w niej całkiem nowe
zabawki, dla średniaków żłobkowych, co nie umknęło uwadze mojej córeczki, która
zamiast płakać w ramionach mamusi, poczworaczkowała do plastikowej kuchenki i
zajęła się gotowaniem.
źródło hipparis.com |
Pracownicy
instytucji społeczno socjalnych, i nie tylko również rozpoczęli rok pełni werwy
i energii. Tutejszym zwyczajem, już pały pierwsze zapowiedzi strajków.
Spodziewamy się więc w najbliższych tygodniach (ewentualnie miesiącach)
tradycyjnego już strajku nauczycieli, w których ślad pójdą pracownicy Air
France. Taksówkarze, zapowiadają, że nadal będą walczyć o swoje (link)
Komunikacja pociągowa i metro, nie pozostaną w tyle, a jutro do Paryża przyjadą
francuscy rolnicy, którzy będą blokować stolicę.
Dlatego też, rok
dopiero się rozpoczął, a Paryżanie, już marzą o kolejnych wakacjach, na piaszczystej
plaży, pod palmami…..
Ostatnie badania
wykazały, że Paryżanie mają już dość „paryskiej zadymy” i pragną gdzieś uciec,
wyprowadzić się, aby żyło i mieszkało się lepiej. W rankingu na najbardziej
atrakcyjne dla Paryżan miasto do zamieszkania, na samym szczycie uplasowało się
……….. Bordeaux!
Bonne rentrée!!!!
Ciekawy post jak zwykle)Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńU nas tez "la rentrée"! Niestety nie obylo sie bez lez i wolania mamy, ale jestem dobrej mysli i wiem, ze poczatki zawsze sa trudne. A Paryzanom wcale sie nie dziwie, ze maja dosyc paryskiego balaganu. Sama kilka lat temu ucieklam z Paryza. I choc Bordeaux absolutnie mnie zachwycilo, to zamieszkalam w Tuluzie miejmy nadzieje na zawsze! Bisous, Paulina L
OdpowiedzUsuńbardzo mi sie podoba ten wpis oj bardzo ... a najbardziej ze w koncu skonczyly sie wakacje i trza zabrac sie za robotę hihihihhihi
OdpowiedzUsuńa ty będziesz mogla ze spokojem w koncu wypic kawe :)
m.
Cóż, dziś czwartek, a ja dopiero zaczęłam odpoczywać po wakacjach, a od jutra już weekend....
OdpowiedzUsuń