Muzyka cichutko
brzęczy z głośników, gorąca kawa latte już w kubku, Lilianka w przedszkolu,
Ofelcia w żłobku, zakupy w Carrefourze zrobione (czekam tylko na dowóz), więc
nareszcie w spokoju mogę odpalić komputer i zabrać się do pisania…. Ach, jak
strasznie mi tego brakowało!!!
Pierwszy
Września, magiczna data, dzieci wracają do przedszkoli, żłobków i szkół, a my
rodzice, chcąc nie chcąc do pracy.
Lilianka, wystrojona w sukienkę w motylki i różowy sweterek, szczęśliwa
pobiegła do przedszkola, aby spotkać się po wakacjach z koleżankami i kolegami.
Ofelcia, uradowana, uciekała na czworaka po całej sali zabaw w żłobku, nie
chcąc mi nawet dać buziaka na pożegnanie. Cóż, ja dziś w porze lunchu, mam
spotkanie z moim szefem, aby…. No właśnie, aby uporządkować srawy związane z
moją aktualną pracą, i urlopem wychowawczym, który właśnie dobiegł końca. Mam
nadzieję, że zarówno ta rozmowa, jak i kolejne dyskusje z HR mojej firmy,
zakończą się pomyślnie, i będę mogła poświęcić więcej czasu na pisanie mojego
bloga, i kto wie, może nawet czegoś więcej…..Jednak jakoś nie wykazuje wielkiej
radości i energii, jak moje córeczki…
Ostatnie miesiące
minęły błyskawicznie, i tak naprawdę wszystko toczyło się wokół wakacyjnych
podróży, dzieciaków, i oczywiście mojej książki. Zasypujecie mnie emailami, na
które niestety nie miałam czasu odpowiedzieć, ale obiecuję, że się poprawię, i
w tym tygodniu, każdy z Was otrzyma odpowiedź.
Wielu z Was, przesyła mi fantastyczne
wiadomości, które sprawiają, że robi mi się ciepło, powiedziałabym nawet gorąco
na sercu. Jestem bardzo Wam wdzięczna, za tak miłe emaile, dotyczące mnie i
mojej „twórczości” Każda taka wiadomość, jest dowodem na to, że warto było
napisać „Mój Paryż, moja miłość”
Pytacie się
również, jak czuje się w roli autorki. Przyznam się szczerze, że chyba nadal
nie zdałam sobie sprawy z tego, że to właśnie ja napisałam książkę.
Zrealizowało się moje marzenie, które gdzieś tam w głębi mojej duszy,
przeleżało kilka lat, i cichutko kiełkowało. Gdy książka, ukazała się w
stacjonarnych księgarniach, ja już byłam w Paryżu, więc niestety nie miałam
okazji, ujrzeć jej na sklepowej półce. Może, podczas mojego kolejnego,
grudniowego pobytu w kraju, będę miała taką szansę.
Jestem bardzo
zadowolona, z reakcji czytelników, gdyż przyznam się szczerze, już po
napisaniu, miałam ogromne obawy, i byłam przerażona publikacją. Mój strach
przed krytyką był całkowicie uzasadniony, gdyż, jako absolutna nowicjuszka, w
tej dziedzinie, nie znam się absolutnie, na pisaniu książek. Jednak czytając
przychylne recenzje, na licznych blogach i portalach internetowych, strach
prysł jak, bańka mydlana. Bardzo, więc dziękuje, za komplementy autorom wszystkich
recenzji i komentarzy. A pozostałych czytelników, zachęcam do publikowania
swoich opinii, gdyż jest to najlepsza metoda na promocję mojej książki.
(hihihihi)
Blog, zaczął się
cieszyć coraz większym sukcesem, książka się spodobała, a ja otrzymałam kilka
propozycji współpracy, jako autorka, z portalami internetowymi! Yupi! Bardzo się,
więc cieszę, i już niedługo dowiecie, się gdzie jeszcze można mnie poczytać.
Jestem również,
bardzo zainteresowana, Waszymi opiniami, dotyczącymi bloga, więc, aby mi pomóc
poproszę Was, abyście pomogli mi, i podpowiedzieli, o czym powinnam pisać,
jakie tematy najbardziej Was interesują. Moi stali czytelnicy, wiedzą już, że
nazwa bloga Mama w Paryżu, nie oznacza, iż jest to blog parentingowy, ani
podróżniczy, lecz blog w którym poruszane jest sto tysięcy różnych tematów.
Francuscy przyjaciele, podpowiadają, aby umieszczała dla Was więcej tutejszych
adresów, i zalała, Was masą zdjęć. Co Wy na to?
Tymczasem,
skoncentruje się, na tematach najbliższych postów, życzę Wam miłego Rozoczęcia
Roku Szkolnego, i przyjemnego powrotu do pracy (jeśli jest to oczywiście
możliwe po wakacjach!!!)
Do jutra! I liczę
na Was i Waszą pomoc!!!!
Pisz więcej, więcej, więcej :) Więcej wszystkiego paryskiego, francuskiego. Ja najbardziej lubię teksty o stylu życia, bycia, a z przyczyn czysto praktycznych chłonę wszystko, co dotyczy dzieci. Gdzie z nimi chodzisz, gdzie warto, co należy zobaczyć, z jakich atrakcji korzystać. Czekam na drugą część wpisu, (miała być ;) ) co robić z dzieckiem w Paryżu. I na relację z Disneylandu :)
OdpowiedzUsuńEwa
Cieszę się , ze wróciłaś i zaczniesz znów pisać :)
OdpowiedzUsuńHej! Fajnie, ze znowu sie odezwalas:-) Bardzo lubie jak piszesz i wydaje mi sie, ze tematyka Twojego bloga jest dosc szeroka, poniewaz dotyczy wszystkiego co zwiazane z kobieta: modeling, macierzynstwo, uroda. Ale rowniez z szeroko pojetymi przyjemnosciami: restauracje, wyjscia, podroze. Niesamowicie przyjemnie sie Ciebie czyta i zawsze z ciekawoscia odkrywam kazdy wpis. Mysle, ze za duzo wpisow o Paryzu to nie jest najlepszy pomysl. Sporo sie tego pojawilo i chetnie zobacze nowe, ale "zalewanie" nas adresami to sredni pomysl. Ale opisom wystaw, ciekawych galerii czy filmow nie mowie nie:-)
OdpowiedzUsuńOsobiscie lubie gdy odwolujesz sie do Twoich przezyc i spostrzezen, do Twojej codziennosci. Pozdrawiam Asia
Dla Mnie...Twòj blog jest super ale wlasnie brakuje zdjec....)Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKsiążkę również kupiłam, ale jeszcze czytanie jest przede mną:) Myślę, że wiele osób chciałoby się dowiedzieć czego np wystrzegać się w Paryżu, jakich miejsc. Gdzie bezpiecznie można nocować, gdzie można smacznie zjeść i wszystko co polecasz. Trochę takiego przewodnika doświadczonej osoby:) Ja ogólnie lubię czytać o życiu w innych krajach, więc wszystko mnie interesuje. Popieram zdjęcia w 100%:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńksiążka jest fantastyczna, a tematy, o których wspominasz są między innymi właśnie w tej książce :) Paulina opisuje 3 interwencje z pomocą policji oraz miejsca, gdzie należy uważać oraz miejsca, gdzie można zjeść smacznie :)
UsuńNapisz proszę o żywieniu dzieci w żłobkach i przedszkolach. W Polsce to koszmar, w żłobku u naszego dziecka słodzą wszystko równo jak leci. Mało tego, opiekunki łącznie z panią dyrektor są zdziwione jak poprosiliśmy o podawanie wody gotowanej zamiast przesłodzonej herbaty. Jogurty tylko smakowe, a nie naturalne. Ciekawi mnie jak to wygląda we Francji. Czy rodzice mają coś do powiedzenia w kwestii żywienia dziecka w przedszkolu czy żłobku. Kto tam układa jadłospis ? No i wszystko co dotyczy zycia codziennego we Francji 😊
Usuńw książce Paulina zawarła nawet przyklady jadlospisu z przedszkola - przyznam szczerze, ze kilka przykladów zaklimatyzowały się w moim codziennych posilkach :)
UsuńNo to czas na lekturę:) Ale wiesz może Ci co książki nie mają poczytaliby chętnie na blogu;)
OdpowiedzUsuńzachęcam to "skosztowania" i celebrowania książki :)
UsuńPaulinko - według mnie nie potrzebujesz od nas czytelniczek żadnych wskazówek - piszesz od serca i o tym co jest na bieżąco - o życiu o rozterkach ... o radosciach i kłopotach - własnych spostrzeżeniach ... to chyba właśnie ma być taki blog a nie gdzie zjeść i co wypić jaka dzielnica jest cool itp według mnie powinno być jak jest -ale to tylko moje zdanie miłego "odpoczynku" w końcyu dzieciaki są poza domkiem hihihi
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki dziewczyny, skorzystam ze wszystkich podpowiedzi!
OdpowiedzUsuńCzytam mój ulubiny blog i zastanawiam się dlaczego jeszcze, do licha, nie zakupiłam Twojej książki. W tym tygodniu postaram się poprawić.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie wpisy :-)
Ania
Książka wreszcie trafiła w moje ręce, teraz już brakuje tylko deszczowych wieczorów i gorącej czekolady! A propos, może napisałabyś o Twoich zmaganiach z (po)ciążowymi kilogramami, paryskie mamy na pewno maja na to swoje sprawdzone sposoby. Serdecznie pozdrawiam! Ania
OdpowiedzUsuń