wtorek, 1 września 2015

Wrześniowe zmiany

Muzyka cichutko brzęczy z głośników, gorąca kawa latte już w kubku, Lilianka w przedszkolu, Ofelcia w żłobku, zakupy w Carrefourze zrobione (czekam tylko na dowóz), więc nareszcie w spokoju mogę odpalić komputer i zabrać się do pisania…. Ach, jak strasznie mi tego brakowało!!!

Pierwszy Września, magiczna data, dzieci wracają do przedszkoli, żłobków i szkół, a my rodzice, chcąc nie chcąc do pracy.  Lilianka, wystrojona w sukienkę w motylki i różowy sweterek, szczęśliwa pobiegła do przedszkola, aby spotkać się po wakacjach z koleżankami i kolegami. Ofelcia, uradowana, uciekała na czworaka po całej sali zabaw w żłobku, nie chcąc mi nawet dać buziaka na pożegnanie. Cóż, ja dziś w porze lunchu, mam spotkanie z moim szefem, aby…. No właśnie, aby uporządkować srawy związane z moją aktualną pracą, i urlopem wychowawczym, który właśnie dobiegł końca. Mam nadzieję, że zarówno ta rozmowa, jak i kolejne dyskusje z HR mojej firmy, zakończą się pomyślnie, i będę mogła poświęcić więcej czasu na pisanie mojego bloga, i kto wie, może nawet czegoś więcej…..Jednak jakoś nie wykazuje wielkiej radości i energii, jak moje córeczki…



Ostatnie miesiące minęły błyskawicznie, i tak naprawdę wszystko toczyło się wokół wakacyjnych podróży, dzieciaków, i oczywiście mojej książki. Zasypujecie mnie emailami, na które niestety nie miałam czasu odpowiedzieć, ale obiecuję, że się poprawię, i w tym tygodniu, każdy z Was otrzyma odpowiedź.

Wielu z Was, przesyła mi fantastyczne wiadomości, które sprawiają, że robi mi się ciepło, powiedziałabym nawet gorąco na sercu. Jestem bardzo Wam wdzięczna, za tak miłe emaile, dotyczące mnie i mojej „twórczości” Każda taka wiadomość, jest dowodem na to, że warto było napisać „Mój Paryż, moja miłość”

Pytacie się również, jak czuje się w roli autorki. Przyznam się szczerze, że chyba nadal nie zdałam sobie sprawy z tego, że to właśnie ja napisałam książkę. Zrealizowało się moje marzenie, które gdzieś tam w głębi mojej duszy, przeleżało kilka lat, i cichutko kiełkowało. Gdy książka, ukazała się w stacjonarnych księgarniach, ja już byłam w Paryżu, więc niestety nie miałam okazji, ujrzeć jej na sklepowej półce. Może, podczas mojego kolejnego, grudniowego pobytu w kraju, będę miała taką szansę.

Jestem bardzo zadowolona, z reakcji czytelników, gdyż przyznam się szczerze, już po napisaniu, miałam ogromne obawy, i byłam przerażona publikacją. Mój strach przed krytyką był całkowicie uzasadniony, gdyż, jako absolutna nowicjuszka, w tej dziedzinie, nie znam się absolutnie, na pisaniu książek. Jednak czytając przychylne recenzje, na licznych blogach i portalach internetowych, strach prysł jak, bańka mydlana. Bardzo, więc dziękuje, za komplementy autorom wszystkich recenzji i komentarzy. A pozostałych czytelników, zachęcam do publikowania swoich opinii, gdyż jest to najlepsza metoda na promocję mojej książki. (hihihihi)

Blog, zaczął się cieszyć coraz większym sukcesem, książka się spodobała, a ja otrzymałam kilka propozycji współpracy, jako autorka, z portalami internetowymi! Yupi! Bardzo się, więc cieszę, i już niedługo dowiecie, się gdzie jeszcze można mnie poczytać.

Jestem również, bardzo zainteresowana, Waszymi opiniami, dotyczącymi bloga, więc, aby mi pomóc poproszę Was, abyście pomogli mi, i podpowiedzieli, o czym powinnam pisać, jakie tematy najbardziej Was interesują. Moi stali czytelnicy, wiedzą już, że nazwa bloga Mama w Paryżu, nie oznacza, iż jest to blog parentingowy, ani podróżniczy, lecz blog w którym poruszane jest sto tysięcy różnych tematów. Francuscy przyjaciele, podpowiadają, aby umieszczała dla Was więcej tutejszych adresów, i zalała, Was masą zdjęć. Co Wy na to?

Tymczasem, skoncentruje się, na tematach najbliższych postów, życzę Wam miłego Rozoczęcia Roku Szkolnego, i przyjemnego powrotu do pracy (jeśli jest to oczywiście możliwe po wakacjach!!!)

Do jutra! I liczę na Was i Waszą pomoc!!!!

14 komentarzy:

  1. Pisz więcej, więcej, więcej :) Więcej wszystkiego paryskiego, francuskiego. Ja najbardziej lubię teksty o stylu życia, bycia, a z przyczyn czysto praktycznych chłonę wszystko, co dotyczy dzieci. Gdzie z nimi chodzisz, gdzie warto, co należy zobaczyć, z jakich atrakcji korzystać. Czekam na drugą część wpisu, (miała być ;) ) co robić z dzieckiem w Paryżu. I na relację z Disneylandu :)

    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się , ze wróciłaś i zaczniesz znów pisać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Fajnie, ze znowu sie odezwalas:-) Bardzo lubie jak piszesz i wydaje mi sie, ze tematyka Twojego bloga jest dosc szeroka, poniewaz dotyczy wszystkiego co zwiazane z kobieta: modeling, macierzynstwo, uroda. Ale rowniez z szeroko pojetymi przyjemnosciami: restauracje, wyjscia, podroze. Niesamowicie przyjemnie sie Ciebie czyta i zawsze z ciekawoscia odkrywam kazdy wpis. Mysle, ze za duzo wpisow o Paryzu to nie jest najlepszy pomysl. Sporo sie tego pojawilo i chetnie zobacze nowe, ale "zalewanie" nas adresami to sredni pomysl. Ale opisom wystaw, ciekawych galerii czy filmow nie mowie nie:-)

    Osobiscie lubie gdy odwolujesz sie do Twoich przezyc i spostrzezen, do Twojej codziennosci. Pozdrawiam Asia

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla Mnie...Twòj blog jest super ale wlasnie brakuje zdjec....)Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Książkę również kupiłam, ale jeszcze czytanie jest przede mną:) Myślę, że wiele osób chciałoby się dowiedzieć czego np wystrzegać się w Paryżu, jakich miejsc. Gdzie bezpiecznie można nocować, gdzie można smacznie zjeść i wszystko co polecasz. Trochę takiego przewodnika doświadczonej osoby:) Ja ogólnie lubię czytać o życiu w innych krajach, więc wszystko mnie interesuje. Popieram zdjęcia w 100%:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. książka jest fantastyczna, a tematy, o których wspominasz są między innymi właśnie w tej książce :) Paulina opisuje 3 interwencje z pomocą policji oraz miejsca, gdzie należy uważać oraz miejsca, gdzie można zjeść smacznie :)

      Usuń
    2. Napisz proszę o żywieniu dzieci w żłobkach i przedszkolach. W Polsce to koszmar, w żłobku u naszego dziecka słodzą wszystko równo jak leci. Mało tego, opiekunki łącznie z panią dyrektor są zdziwione jak poprosiliśmy o podawanie wody gotowanej zamiast przesłodzonej herbaty. Jogurty tylko smakowe, a nie naturalne. Ciekawi mnie jak to wygląda we Francji. Czy rodzice mają coś do powiedzenia w kwestii żywienia dziecka w przedszkolu czy żłobku. Kto tam układa jadłospis ? No i wszystko co dotyczy zycia codziennego we Francji 😊

      Usuń
    3. w książce Paulina zawarła nawet przyklady jadlospisu z przedszkola - przyznam szczerze, ze kilka przykladów zaklimatyzowały się w moim codziennych posilkach :)

      Usuń
  6. No to czas na lekturę:) Ale wiesz może Ci co książki nie mają poczytaliby chętnie na blogu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zachęcam to "skosztowania" i celebrowania książki :)

      Usuń
  7. Paulinko - według mnie nie potrzebujesz od nas czytelniczek żadnych wskazówek - piszesz od serca i o tym co jest na bieżąco - o życiu o rozterkach ... o radosciach i kłopotach - własnych spostrzeżeniach ... to chyba właśnie ma być taki blog a nie gdzie zjeść i co wypić jaka dzielnica jest cool itp według mnie powinno być jak jest -ale to tylko moje zdanie miłego "odpoczynku" w końcyu dzieciaki są poza domkiem hihihi

    OdpowiedzUsuń
  8. Wielkie dzięki dziewczyny, skorzystam ze wszystkich podpowiedzi!

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam mój ulubiny blog i zastanawiam się dlaczego jeszcze, do licha, nie zakupiłam Twojej książki. W tym tygodniu postaram się poprawić.

    Dziękuję za wszystkie wpisy :-)

    Ania

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka wreszcie trafiła w moje ręce, teraz już brakuje tylko deszczowych wieczorów i gorącej czekolady! A propos, może napisałabyś o Twoich zmaganiach z (po)ciążowymi kilogramami, paryskie mamy na pewno maja na to swoje sprawdzone sposoby. Serdecznie pozdrawiam! Ania

    OdpowiedzUsuń