O wyjezdzie Martina do Dubaju, wiedzialam juz od kilku
miesiecy. Co roku, w roznych miejscach swiata, odbywaja sie tzw
« partner’s meeting » w ktorych uczestniczy moj maz. Trwaja one
zawsze dwa dni (czwartek i piatek), i bardzo czesto razem z Lilianka, jedziemy
na te spotkania, podczas gdy Martin jest zajety roznymi rdv, my kozystmy z
hotelu, i przedluzamy nasz pobyt na weekend, spedzajac sobote i niedziele, na
zwiedzaniu miasta, w ktorym odbywa sie zlot. Tak wiec bylismy juz w
Amsterdamie, Rzymie, Bonn, Koloni, czy Brukseli. Jednak nie planowalam wyjazdu
do Dubaju, z kilku powodow. Po pierwsze, bylam juz w tym miescie trzykrotnie
(zawodowo), po drugie nie chcialo mi sie leciec szesc godzin samolotem tylko na
weekend. Gdy jednak w Grudniu, okazalo sie ze jestem w ciazy, a termin porodu
wypada dokladnie w samym srodku wakacji, stwierdzilismy, ze nasza ostatnia
szansa na zagraniczny urlop bedzie wlasnie kwiecien. Tak wiec zdecydowalismy
sie poleciec do Dubaju cala rodzinka, i spedzic tam ponad dziesiec dni.
Jakos nieszczegolnie cieszylam sie na ten wyjazd, gdyz Dubaj
jaki znalam i widzialam, kojarzy mi sie tylko i wylacznie, z miastem
nastawionym na biznes i prace, bezdusznym i antypatycznym. Nie posiadajacym
zadnych ciekawych miejsc, z wyjatkiem gigantycznych centrow handlowych…….
Po pierwsze, pomimo iz mieszkam ponad 14 lat we Francji, mam
nadal tylko polskie obywatelstwo (bez zbednych krytyk i komentarzy prosze J
) tak wiec, aby wujechac do Emiratow Arabskich, potrzebuje wize. Jest to jednak
drobna, lecz kosztowna przyjemnosc, ktora zalatwia mi hotel. Tak wiec napisalam
do dwoch hoteli w ktorych mielismy sie zatrzymac. Pierwszym byl biznesowy,
pieciogwiazdkowy, polozony w centrum Hotel Shangri-La, w ktorym Martin mial
konferencje, a drugim Hotel Le Royal Meridien, jeden z luksusowych hoteli
wypoczynkowych, polozony przy samej plazy, znajdujacej sie w okolicy Dubai
Marina. Oba hotele proponowaly, gratisowe wizy dla swoich klientow, wyslalam
wiec maile i czekalam na odpowidzi. Przyszly juz po kilku dniach – negatywne !
Nie moga mi wyrobic jednej dlugiej wizy, gdyz zostaje w dwoch roznych
miejscach, a dwie rozne wizy nie sa akceptowane przez urzad imigracyjny.
Koniec, kropka ! Po chwili nerwow, postanowilam wiec zalatwic sobie wize
przez linie lotnicze Emirates Airlines. Weszlam na ich strone, zlozylam
odpowiednie podanie, przeslalam kopie paszportu, zdjecie i oplacilam 86 dolarow
za wizowa usluge. Super sprawa juz zalatwiona. W ciagu 3 do 4 dni, mialam
otrzymac emailem wize. Jednak 24 godziny pozniej zamiast wizy, otrzymalam
emaila odmownego !!! Zrobilo mi sie slabo…. Byl srodek tygodnia, godzina 7
rano, wlasnie wstalam a tu taka piekna wiadomosc. No i jeszcze na domiar
wszystkiego bylam w Lodzi. Zaczelam wiec wykonywac mnostwo telefonow, do urzedu
imigracyjnego we Francji i Londynie, do Ambasady i Konsulatu we Francji i
Polsce, do lini lotniczych, do hoteli w Dubaju….. Wszystko na nic…. Nikt nie
wiedzial dlaczego odmowili mi wizy. Martin poprosil, abym sie nie przejmowala,
za kilka dni mialam wracac do Paryza, wiec bedziemy dalej sie zastanawiac i
kombinowac….. Cztery dni pozniej, siedzac na lotnisku w Warszawie, i czekajac
na moj samolot, otrzymalam emaila z urzedu imigracyjnego Emiratow Arabskich,
ktory informowal mnie, ze od dnia 21 Maraca 2014, nie obowiazuja wizy dla
Polakow, na wjazd do Emiratow !!! Napisali rowniez, ze prawdopodobnie
otzymam rowniez emaila, z odmowa podania wizowego, ale to automatyczne
odpowiedzi, wiec zeby sie nie stresowac ! Nie stresowac ! Ludzie ja
prawie dostalam ataku serca i niemal urodzilam w piatym miesiacu z nerwow, a
oni mi pisza nie stresowac !!!! Ok, najwazniejsze, ze problem wizy z glowy…..
Mozemy przejsc do dalszego etapu podrozy….
24 godziny przed odlotem chcialam odprawic siebie i Lilianke
internetowo, i ewentualnie « zalatwic » sobie up grade. Niestety
przez komputer sie nie dalo, wiec zadzwonilam na infolinie do Emirates Airlines. Mily i uprzejmy Pan,
swietnie mowiacy po francusku, z mocnym hinduskim akcentem, poinformowal mnie,
ze up grade dla mnie bedzie kosztowal tylko 1300 euro ! sic ! A dla
Lilianki 900 ! sic bis !!!! Zapytalam sie czy nie mozna gratisowo,
jesli beda wolne miejsca w klasie biznes, kazal mi negocjowac na lotnisku.
Martin (ktory lecial klasa biznes, razem z 6 innymi koegami z pracy) byl
nastawiony bardzo pozytywnie. Stwierdzil, ze jezeli jest ich siedmiu lecacych z
Paryza w klasie biznes, a ponad 60 lecacych Liniami Emirates z calego swiata
(co bylo do sprawdzenia, gdyz wszystko rezerwowala firma) a ja jestem w ciazy i
z malym dzieckiem, to na pewno, przeniasa mnie do klasy biznes. Nawet nasz
dobry przyjaciel, ktory pracuje dla AirFrance, powiedziel, ze jest ogromne
prawdopodobienstwo, jesli tylko beda wolne miejsca. Tak wiec w srode rano, na
lotnisku, udalismy sie do okienka odpraw biznesowych, a poniewaz swiat jest
maly, natknelismy sie na dwoch kolegow, z pracy. Poszlismy wiec odprawiac sie
razem, im nas wiecej, tym lepsza sila przebicia J Pani przy okienku byla
mila i uprzejma,i absolutnie nic nie mogla zrobic, zawolala wiec swoja
kierowniczke, ktora wziela moje bilety i paszporty i gdzies sobie poszla. Po
chwili pojawil sie sam dyrektor (zobaczcie jaka jestem wazna ! J)
i na nic zdaly sie tlumaczenia, ze 7 osob, ze ponad 60 (przyznal, ze wie bo
sprawdzil) ze cala firma, ze wszyscy w biznes. Jeden z kolegow Martina,
powiedzial nawet, ze ze wzgledow czysto komercyjnych, aby zachecic ich firme,
powinni mnie przeniesc do klasy biznes, ale wszystko bylo na nic. Nieugiety
dyrektor, ze sztucznym, przyklejonym usmiechem do twarzy, krecil glowa na znak swojej
dezaporobaty….. Tak wiec razem z Lilianka, zostalysmy odprawione w klasie eko….
Martin, chcial sie ze mna zamienic, ale…… stewardesy w samolocie nie pozwolily !!!!
Co prawie wywolalo wojne na pokladzie, do ktorej wtracil sie nawet big, big,
big boss, krzyczac firmy ze to skandal ipt. Ze jestem w ciazy, i ze to moj maz,
bla bla bla. Na co Pani o malowniczym imieniu Berta (i tak tez wygladala)
poprosila o zaswiadzczenie lekarskie, ktore zaswiadcza o terminie porodu, i
mozliwosci lotu (na szczescie takie mialam !) No nie ! To juz bylo
absolutne przegiecie, brak sympatii, wyrozumialosci i przyklad, ze « podlosc
ludzka nie zna granic » Tak wiec Martin lecial w biznes, wkurzony na caly
swiat, a ja z Lilianka w eco, calkiem zadowolone, bo po mimo wyjatkowo
niesympatycznej obslugi, mialysmy swoje ekrany, i przez szesc godzin
ogladalysmy filmy i bajki. Jedzenie bylo nawet niezle, i Lilka dostala jeszcze
pudelko z mnostwem gadzetow, cukierkow i ciastek, wiec byla bardzo szczesliwa.
A jak zbaczyla w telewizji « Kraine Lodu » to juz calkowicie
zapomniala o swoim tacie J
Tak wiec lot minal nam bardzo szybko, i musze przyznac, ze
odprawa i odbior bagazu w Dubaju jeszcze szybciej. Szofer, a wlasciwie 3
szoferow ktorzy mieli odebrac nas i kolegow Martina z lotniska, nie pojawili
sie na miejscu. Postanowilismy wiec wziac taksowki. Podjezdzajac pod hotel,
Martin wyjal z portfela karte platnicza, a Pani w chuscie, ktora byla naszym
kierowca (tylko taksowki rodzinne, lub dla kobiet, prowadzone sa przez kobiety)
z milym usmiechem powiedziala, ze nie ma czytnika kart, a my oczywiscie nie
mielismy dirhamow… Pod hotelem stali koledzy Martina, ktorzy wlasnie robili
zrzutke, aby oplacic swoje taksowki, bo oczywiscie Swiat Biznesu nie mial wiecej
niz 5 euro w kieszeni. Ja przeszukalam cala torebke, znalazlam banknot 10 euro
i 5 euro w drobnych. Pani niechetnie wziela od nas pieniadze, ale coz, to nie
moja wina ze nie chciala od nas wziac karty. A czytnik miala bo widzialam,
tylko pewnie, nie chciala ponosic dodatkowych kosztow zwiazanych z zaganiczna
karta…..
Po tylu przejsciach i przygodach, weszlismy do holu pieknego
hotelu Shangri La, i zostalismy mile przyjeci przez tamtejszy personnel….. Ja
udalam sie z Lilianka, do naszego pokoju, i tu czekala na nas mila
niespodzianka. Gdyz hotel, udzielil nam up grade, mielismy wiec apartament z kuchnia, w
ktorym bylo mnostwo miejsca. Martin udal sie na pierwszy meeting powitalny, a
ja i Mala, wykapalysmy sie w wielkiej wannie, i zamowilysmy przepyszna kolacje
do pokoju………….. Wakacje czas zaczac !!!!
Welcome to Dubai Ms &Mr Crepy – widnialo na powitalnym
pudelku z czekoladkami i koszu z owocami !
No, teraz to juz musi byc tylko lepiej !!!
Przykre przygody....ale wakacje chyba udane?czekam na 2 czesc
OdpowiedzUsuńNo to nieżle wam się rozpoczęły wakacje.A myślałam , że tylko w Posce są niekiedy niezyczliwi urzędnicy i pracownicy obsługi. A tu patrzcie. Cudze chwalicie swego nie znacie.:)
OdpowiedzUsuńCzy to wasz pokój taki zajebisty ?
OdpowiedzUsuńTak! Mielismy naprawde szczescie, gdyz z normalnego pokoju przeniesli nas do pokoju o podwyzszonym standardzie ;)
Usuńza duzo szumu robisz kobieto wokol siebie, zupelnie niepotrzebnie...
OdpowiedzUsuńAnonimie trzeba umieć rozróżnić pewne rzeczy dotyczące informacji o obsłudze klientów, od szumu wokół siebie. Więcej dystansu do siebie i innych i mniej zazdrości, bo chyba o to ci chodziło.To nie szum wokół siebie , tylko informacje dla innych. Przecież to proste. Ja to przynajmniej tak odebralam czytając tego posta. I wcale nie pomyśłałam o tym w ten sposób jak ty.
UsuńWidze, ze tez uwielbiasz podroze :) A Dubaj jest fantastyczny. :) Fajnie to opisalas. :)
OdpowiedzUsuńPrzed kazdym wyjazdem raczej nie trudno znalezc informacje o tym czy do danego kraju obowiazuje wiza, czy juz zniesiono itp.na stronach ambasad. Nie jest to mega trudne do sprawdzenia i warto o tym pomyslec zanim zaczniemy zawracac glowe innym. Po drugie czy ciaza za kazdym razem powinna byc rownoznaczna z tym, ze standard powinien byc danej osobie podwyzszony? Nie rozumiem zupelnie tutaj narzekania, ze trzeba za to placic.
OdpowiedzUsuńA byłaś / byłeś kiedyś w ciąży i miałaś dodatkowo małe dziecko? Myślę że wtedy zrozumiesz potrzebę wyższego standardu. Pewnie że można składać się w kostkę tylko po co?
UsuńDlaczego niektórzy krytykując innych nie mają odwagi się podpisać tylko pisza posty anonimowo ? Akurat na stronie ambasady nie ma tych wiadomości,przynajmniej 2 tygodnie temu nie było, bo zadałam sobie trud i sprawdziłam. Ale w ogóle to przeczytaj dokładnie i ze zrozumieniem co Mama w Paryzu napisała opisując historię z wizami. W ciąży tez już byłam trzy razy , bo mam trójke małych dzieci i wiem jak wyglądają podróze z dziećmi i w ciąży. Więc ktoś , kto nie doświadczył pewnych sytuacji nie powinien zabierac głosu i krytykować innych.Fajnie jest się mądrzyć jako osoba anonimowa. A każda normalna matka chciałaby dla swojego dziecka lepszego standardu na tyle godzin podróży.
Usuń