Sezon wiosna – lato 2015, Paryż uważa za otwarty, mimo iż jak na razie
pogoda nam tu nie dopisuje. Jednak w stolicy pojawia się coraz więcej wszędobylskich
turystów, którzy oczywiście, poruszają się metrem w godzinach szczytu, i
bezczelnie zajmują stoliki w knajpkach, w porze lunchu. Czy wy też wybieracie
się wkrótce do stolicy Francji? Jeśli tak, to pozwólcie, że podzielę się z Wami
moimi wnioskami, dotyczącymi przebywania w mieście nad Sekwaną, i udzielę Wam,
kilku wskazówek, aby Paryżanie, nie pożarli Was żywcem.
Ilustracja Kiraz |
10 zasad, jak poradzić sobie w Paryżu
1 Ubierzcie się jak paryżanin, załóżcie obcisłe spodnie, skórzane kurtki, i
okulary słoneczne. Na nogi Conversy, a do ręki iphone! Z turystycznej walizki,
wyjmijcie kurtkę ortalionową, przeciwdeszczową, bluzę polarową, i adidasy. To
dobre ciuchy, na wycieczkę po górach, a nie zwiedzanie stolicy!
2 Przybieżcie „paryski wyraz twarzy”, czyli zamiast być radosnym, i
głupkowato szczerzącym zęby osobnikiem, miejcie naburmuszona i niezadowolona
minę. Pod żadnym pozorem nie uśmiechajcie się do otaczających Was paryżan, bo
zostanie to uznane za atak na ich osobę. Paryżanka, pomyśli że macie obsesje na
jej punkcie, a paryżanin uzna Was za wariata.
3 Szybko, szybko i jeszcze szybciej. Musicie się spieszyć, zawsze i
wszędzie. Pierwsi przepychajcie się do wyjścia, maszerując na ulicy
wyprzedzajcie turystów, powoli włóczących nogami, i koniecznie biegnijcie na
peron, aby złapać odjeżdżające metro, mimo iż następne będzie za niecałe 3
minuty, a Luwr otwarty jest do 20. Bądźcie ludźmi zajętymi i zabieganymi! Wam
się śpieszy!
4 Jedzcie posiłki w wyznaczonych do tego porach. Przerwa na lunch to 12-14,
i ani minuty później. A kolacja, zaczyna się najwcześniej, o 19, więc jeśli udacie
się do lokalu o 18 z chęcią zamówienia krwistego (paryżanie jedzą prawie surowe
mięso) steku, to wyjdziecie na głupca.
5 Nie palicie papierosów? To już Wasz problem, musicie się szybko nauczyć.
Paryżanie kochają, „cigarette social», czyli towarzyskiego papierosa. Odkąd w
życie weszła ustawa, o zakazie palenia w miejscach pracy, restauracjach, pubach
itp, wejścia do tych wszystkich miejsc oblegane są przez osoby, uzależnione
mniej lub bardziej od nikotyny. Wyjście na „fajkę” stało się nawet idealnym
momentem na poderwanie paryżanki! Tak, więc do dzieła Panowie.
6 Przywieźliście ze sobą przewodnik po stolicy i mapę miasta? Natychmiast
ją wyrzućcie do kosza. Prawdziwy paryżanin, nie jest na bakier z technologią.
Mieszkańcy miasta, dumni posiadacze iphonów, maja aplikację na wszystko.
Rozkład metra i autobusów, najbliższe stacje Velibów (rower miejski) aktualne
wystawy w muzeach, i najnowsze filmy w kinach, nie stanowią dla nich sekretu.
7 Poruszajcie się po mieście metrem, na nogach, lub bardzo po parysku,
Velibem. To tutejszy rower miejski, który paryżanie pokochali od pierwszego użycia,
i nie potrafią się z nim rozstać. Możecie, być jeszcze bardziej trendy, i kupić
składaną hulajnogę. Nic bardziej paryskiego, niż śmiganie po stolicy, na dwóch
kołach.
8 Przy ładnej pogodzie, wybierzcie się na lunch do…. Parku! W piekarni,
kupcie bagietkę z szynką, i skonsumujcie ją, siedząc na zielonej trawie. Po
wyjściu z parku, Wasze byty będą ubrudzone kurzem z tysiąca małych kamyków,
którymi wysypywane są alejki. Nie czyście ich, gdyż jest to również pewien
znak, symbol, a nawet status społeczny. Popatrzcie, jestem paryżaninem, a mimo
to mam czas na przerwę na świeżym powietrzu!
9 Nauczcie się mówić Dzień Dobry, Do widzenia i Przepraszam. Paryżanie,
mimo iż opryskliwi, czasami niesympatyczni, to jednak w większości kulturalni
ludzie. Rozmowa z ekspedientką w sklepie, nie zaczyna się od „Macie te buty w rozmiarze
39?” tylko od Bonjour Madame!
10 I pamiętajcie, aby wszystkim wokół życzyć miłego dnia, miłego
popołudnia, miłego wieczoru, a od piątku rano, już możecie mówić miłego
weekendu, z wielkim uśmiechem na twarzy (jedyny moment, gdzie można się
uśmiechać, i nie zostać uznanym za wariata) Paryżanie, przywiązują do tego
wielką uwagę, i uwielbiają tego typu zwroty i kurtuazję.
Z ironią napisane, ale wiele w tym prawdy. Dobrze, że już wróciłaś.
OdpowiedzUsuńsuper wpis :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz! W Paryżu byłam trzy dni z wycieczką szkolną, jak na wyjazd zorganizowany było fajnie, bo mielismy mnóstwo czasu dla siebie więc mogłam pochodzić i poprzyglądać się ludziom. Miasto zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. Oczywiście podchodzę z dystansem do tego, co napisałaś. Ja jednak wybieram uśmiech na co dzień, naturalność bez sztucznej ściany a naburmuszenie zostawiłam gdzieś daleko.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że wróciłaś!
Już za chwilę wybieram się znów do Paryża :-) muszę przyznać, że kurtuazja paryżan bardzo mi odpowiada. A szczególnie to wszechobecne ugrzecznienie w sklepach, rstauracji, czy punktach usłgowych. Oni wzajemnie są zawsze uśmiechnięci i mili dla siebie. Nawet w metrze sie usmiechają :-) A na wstępie spotkania nie jęczą, tak jak Polacy jak to jest im źle i nie meldują o wszystkich dolegliwościach zdrowotnych,m zamiast powiedzieć coś miłego.
OdpowiedzUsuńHihi, usmialam sie czytajac ten post :) Swietnie podsumowalas Paryzan i ich mentalnosc :D
OdpowiedzUsuńfajnie że jesteś bardzo lubię Twoje pisanie :)
OdpowiedzUsuńmoja miłość do Paryża sentyment itd. - nie zachwieje naburmuszony i ZADUFANY w sobie PRAWDZIWY paryżanin :)
kapitalnie ich opisałaś :)
buziaki et alors le bonne weekend :) (nie wiem czy dobrze napisałam tak dawno pisałam :( ... )
Kolejny raz potwierdza się to o czym czytałam w wielu książkach o Paryżu. Moja córka jest nim zafascynowana, ja chętnie bym pojechała, ale chyba nie zaprzyjaźniłabym się z mieszkańcami. Wolę wyluzowanych i szczęśliwych Włochów:)))
OdpowiedzUsuńBon soir! ależ miałam nosa żeby akurat teraz odwiedzić ponownie tego oto szanownego bloga! co do rad.... no cóż, trafiłam kiedyś na dziesięć dni pod dach paryskich studentów, aklimatyzacja natychmiastowa. biegłyśmy żeby zdążyć bo się z nimi umówiłyśmy, biegliśmy razem, bo ostatnie metro, wszelkie zwroty grzecznościowe (raz nawet w trakcie alko gry musiałam pić karniaka bo powiedziałam MERCI, a była umowa, że tylko język uniwersalny angielski, tak mi to weszło w krew), mapę miałyśmy głęboko w malutkiej, zdecydowanie miejskiej torebce.. no a co drugi posiłek w ogrodach luksemburskich. Ach, czuję się taka paryska :D
OdpowiedzUsuńach, i bym zapomniała, oczywiście, nauczyłam się palić jak złe. ale przeszło mi po powrocie do domu :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie wróciłam z przedłużonego weekendu w Paryżu :) Wszystko się zgadza, o czym mówisz! Ale te ścisłe pory posiłków uważam za nieznośne - Francuzi, a szczególnie Paryżanie, znacznie ułatwiliby sobie życie, gdyby jedli o wszystkich porach dnia. Mniej by było frustracji z powodu zajętych stolików w resto, albo konieczności dosiadania się do stolika, przy którym ktoś już je, ale zostało ostatnie wolne miejsce w restauracji (osobiście mnie to nie spotkało, ale słyszałam tu i ówdzie, że tak właśnie robią kelnerzy - dostawiają Cie do kogoś, jak już nie ma miejsca).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło z Alzacji!
a mnie się tam wszystko podoba w tym Paryżu. :) i nawet ci przesadnie ugrzecznieni paryżanie. przeszkadza mi tylko to , ze te restauracje są tak jakos idiotycznie otwarte. dzięki za tego posta. super jest . nareszcie wróciłas :)
OdpowiedzUsuńo raju jak razi "przybiezcie" przeciez to sie odmienia z przybrac Przepraszam ale nie przeczytalam calego tekstu a to mnie urazilo. Sprawdzaj zanim wypuscisz, sporo literowek tez jest w tekscie o Cannes.
OdpowiedzUsuń