Miało być zupełnie
o czym innym, ale w związku z ostatnim przeglądem wiosenno – letnim w mojej
szafie, będzie dziś troszeczkę o modzie. A dokładniej, co znajduje się w
garderobie każdej, stylowej i chcącej być na topie paryżanki. Jakie sekrety kryją paryskie szafy, od zawsze, a jakie od niedawna.
Paryska moda, jak
zresztą moda w każdym kraju i na każdym kontynencie, dzieli się na dwie
kategorie. Pierwszą z nich, są ubrania i akcesoria klasyczne, ponad czasowe,
które uważane są za niezbędne. Drugą kategorią, są ciuchy zdecydowanie bardziej
trendy, które są hitami, jednego lub dwóch sezonów, aby odejść ostatecznie w
zapomnienie. Każda paryżanka, która pragnie być zarówno ponadczasowa i zachować
standardy, lecz jednocześnie nowoczesna i na topie, posiada przynajmniej kilka
z wymienionych przeze mnie pozycji.
Kiraz |
Klasyka paryskiej
szafy
Jeansy – ostatnio
coraz częściej nazywane „denim”, przez paryżan, którzy chcą błysnąć w
towarzystwie. To klasyka i podstawa w każdej szafie, chyba nie tylko
paryskiej. Najbardziej popularne, są
oczywiście jeansy typu slim. Przez kilka ubiegłych sezonów, a nawet lat,
paryżanki wielbiły się w slimach z niską talią, jednak od ubiegłej zimy, coraz
częściej można spotkać, wysokie cięcie, które ma to do siebie, że nigdy nie
pokażemy nagiego brzucha. Idealna opcja, dla dziewczyn powyżej trzydziestki,
które okres pircingów w pępku, mają już dawno za sobą
La veste –
marynarka, założona do jeansów, lub denimów, według Waszego uznania, nadaje
paryżance natychmiastowego szyku i wdzięku. W wersji dziennej z balerinkami, w
wersji wieczorowej z pantoflami na niebotycznie wysokim obcasie. Marynarka,
zimą powinna być czarna, latem może zahaczać o kolory lekko pastelowe. Ostatnie
trendy, nakazują, w klasycznej marynarce, wywinąć/podciągnąć rękawy.
Le Perfecto –
wersja rock & roll marynarki, czyli skórzana kurtka, w modnym kroju, która według
paryżanek, nadaje się na każdą okazję, do pracy, na spotkanie towarzyskie czy
na wieczorne przyjęcia.
Le trench –
płaszcz, najlepiej jeśli będzie to znany, wyspiarski klasyk „w kratę”, wtedy
paryżanka, paradując po stolicy w deszczu, będzie się czuła „so british”!
Les talons noirs –
jak szaleć, to na całego! Czarne szpilki, gdzie obcas, musi być wysoki, aby „wyciągnąć”
całą sylwetkę, a nie ją skrócić. Oczywiście, buty te nie są noszone, na co
dzień, lecz na wieczór, wyjścia z przyjaciółmi czy ukochanym, oraz na specjalne
okazje. Paryżanki, jak większość kobiet na świecie, zakochały się w „czerwonych
podeszwach”, i są w stanie odkładać nawet cały rok, aby kupić wymarzoną parę.
Ballerines – Jeśli
sama Audrey Hepburn i Brigitte Bardot
założyły na nogi, te płaskie czółenka, to paryżanka też musi. I chwała im za to! Od wielu
lat, balerinki zawładnęły francuskim rynkiem mody, i oczywiście paryską szafą.
Płaskie, miękkie, i koniecznie skórzane, odmieniające się we wszystkich
możliwych barwach i kolorach, stanowią kwintesencję, codziennej paryżanki,
która oprócz dobrego wyglądu, uwielbia wygodę.
Le sac à main – czyli torba, koniecznie skórzana, i
koniecznie firmowa. Paryżanki dla torebek tracą głowy i mnóstwo pieniędzy.
Paryżanka, wychodzi z założenia, i ja osobiście, całkowicie się z tym zgadzam,
że to torebka „ubiera” całą stylizację modową. Jest jak kropka nad i, o której
nie należy zapomnieć.
Les lunettes de
soleil - okulary słoneczne, im większe, tym lepsze. Muszą być na czasie, zgodne
z obowiązującymi trendami, i zawsze znajdować się pod ręką paryżanki. W stolicy
Francji, okulary słoneczne nosi się, bez względu na porę roku czy dnia. Widok
paryżanki, paradującej w modnych okularach na nosie, podczas gdy na niebie nie
ma nawet jednego promienia słońca, jest czymś zupełnie normalnym
Sezonowe trendy
paryskiej szafy
Baskets – czyli po
parysku, buty sportowe, ale nie jakieś tam, tylko ostatni model, firmy która
jest na topie. Przez długi okres dominowały Conversy (paryżanie rodzaju
męskiego nadal ją faworyzują) Jednak, ostatnio uległo to zmianie, i do serca
paryżanek zakradła się amerykańska marka New Balance. Jeśli chcesz być modny w
najbliższym sezonie, to koniecznie zakup, przynajmniej jedną parę.
Leggings – czyli ani
to rajtuzy, ani spodnie, i nie zawsze wiadomo do czego to nosić, jednak od
kilku sezonów, jest to jeden z ważnych elementów paryskiej garderoby
Koszula jeansowa –
która, bije rekordy popularności wśród mieszkanek stolicy. Noszona do połowy
odpięta, na obcisły top, ale również zapięta na ostatni guzik, pod samą szyję.
Les tropeziennes –
to nic innego niż skórzane, przypominające rzymskie, sandały, pochodzące z
miejscowości Saint Tropez, które od kilku sezonów, w upalne dni, można ujrzeć
na stopach wszystkich paryżanek. Bardzo wygodne, bardzo praktyczne, i bardzo
trendy.
T-shirt Moustache
– czyli zwykły, bawełniany podkoszulek, różnokolorowy, który zawładnął miastem
nad Sekwaną i nie tylko. Wykreowany przez tutejszą markę, charakteryzuje się
postaciami znanych i sławnych osobistości, które mają na twarzy „dorysowane
wąsy
Różowy Flaming –
nie ważne co, nie ważne gdzie, ważne aby był. Element i hit sezonu wiosna –
lato 2015, to ptak, którego podobiznę można znaleźć wszędzie. Popularne są złote łańcuchy (który złota
nigdy nie widziały) z przywieszką flaminga, podkoszulki z jego emblematem,
barwne skarpetki z jego podobizną, czy plażowe torby z jego nadrukiem.
Po długim
zastanowieniu się, już nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Na pewno,
zapomniałam o czymś, ale liczę, że Wy mi o tym przypomnicie w komentarzach.
Cóż, nie jestem blogerką modową, więc mam prawo.
Uffff :) no to nic tylko znów powinnam iść na zakupy :) Ale tak poważnie , to paryżanki wyglądają bardzo dobrze, ostatnio przez kilkanaście dni obserwowałam paryskie ulice i faktycznie są bardzo trendy. Chociaż Polkom tez niczego nie brakuje. Gorzej z polskimi mężczyznami. Francuzi wyglądają przy naszych przeciętnych facetach o niebo lepiej. Może napisz też posta o ubieraniu się Polaków i Francuzów. Niech nasi się chociaż trochę wystajluja :) i bardziej o siebie zadbają.
OdpowiedzUsuńFajny tekst;) mi jeszcze na myśl przychodzi kapelusz i jakaś apaszka;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie za rzadko piszesz, moja Droga :) Uwielbiam Twoje puenty i lekkie pióro. O paryskim stylu nie wspominając ;)))
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis, wydaje mi sie ze dużo z rzeczy ktore wymienilas jest modnyc tez w polsce i globalnie jakdenim/dzinsowe koszule czy New balance'y :) tylko chyba flaminga nie zauważyłam jeszcze na ulicach :)
OdpowiedzUsuńwydaje mi się, żę w Paryżu warto mieć cos w stylu vintage, lub typowo retro "po babci" to zawsze było modne - w połączeniu z czymś z najnowszych trendów
OdpowiedzUsuńSuper tekst. Pisz trochę częściej o modzie i może faktycznie napisz cos o modzie dla facetów. Bo mój chłopak nie potrafi sobie poradzic z modą. :-) więc może trochę go chociaż ty przekonasz. :-)
OdpowiedzUsuńA mala czarna? i apaszka/ chusta (tutaj nazywana foulard)? Chyba wlasnie o tych must have zapomnialas Paulino:) Super wpis! Natalia
OdpowiedzUsuńSuper wpis!!! To dzięki Tobie odkryłam Eleven Paris ;-) A teraz z rozpiski widzę,że brakuje mi flaminga ;-) Od siebie dodam jakiś szal.Zawsze się przyda,jako element garderoby,lub poprpstu aby się ochronić przed chłodem. Chusta LV?szal burberry , Gucci? Czy może coś ponadczasowego gladkiego z tartanu?
OdpowiedzUsuńA w tym sezonie to chyba chic jest mieć frędzle w stylu boho ;-)
OdpowiedzUsuńDodałabym jeszcze białą koszulę i coś co zdobi szyję - apaszki, szaliki:)
OdpowiedzUsuńTen styl, o którym piszesz jest mi bardzo bliski:)
Dla mnie flaming był również zaskoczeniem :)
OdpowiedzUsuńCristina też coś ostatnio wspominała o frędzlach, za to karciła za leggingy ;)
Bardzo fajny tekst, podaję dalej :D