Dobra, co ja się będę
tłumaczyć, i tak mnie zlinczujecie, a niektóre z Was, już to zrobiły...
Przyznam się
śmiało, i bez bicia, że bardzo zaniedbałam, opuściłam i brzydko mówiąc olałam,
bloga i Was moi czytelnicy. I macie całkowite prawo, wyrazić swoje niezadowolenie,
ale... po prostu musiałam, nie miałam innego wyjścia...
Przez
ostatnie miesiące, bardzo ciężko pracowałam, po kilka godzin dziennie,
kilkadziesiąt w tygodniu, w dzień i w nocy, co nie byłoby, absolutnie żadnym
wysiłkiem ani ewenementem, w skali światowej, tylko, że oprócz tego, miałam
uwieszoną na szyi/nodze/rękach, mała Ofelcię, która zachowuje się jak Bonobo,
i nie chce opuścić swojej mamy nawet na
sekundę. A popołudniami Liliankę, wracającą z przedszkola, więc nie zawsze było
różowo.
Gdy, moje niemal
syzyfowe prace, prawie dobiegły końca, i nareszcie mogłam zająć się blogiem to
:
- całkowicie
rozłożyła mnie angina ropna, do tego stopnia, że musiałam, odwołać wyjazd do
Polski, i nie było mnie na chrzcinach, u mojej malutkiej siostrzenicy
- następnie, nastąpił
problem z internetem i kablówką, który sprowadził się do tego, że przez
tydzień, byliśmy odcięci od świata! O zgrozo!!!
- później, cała
rodzinka w komplecie, rozłożyła się z jelitówką!!!
- w ramach
wypoczynku, którego bardzo potrzebowałam, Martin zabrał nas na 10 dni, na
wakacje
- po powrocie, w
ubiegłym tygodniu, Ofelcia, uderzyła mnie w oko, uszkodziła rogówkę, dostałam zakażenie
i wylądowałam w szpitalu, wyglądając, jak potwor z jakiegoś kiepskiego horroru.
Dopiero od trzech dni widzę troszkę lepiej, ale antybiotyki, kremy i maści, mam
stosować przez jeszcze tydzień
No dobrze, gdy już
skończyłam się użalać nad swoim losem, to teraz przejdę do konkretów.
Już niedługo, myślę,
że może za dwa miesiące, ujrzycie na moim blogu, efekty mojej ciężkiej pracy, i
wtedy na pewno mi wybaczycie. Odchylę tylko rąbek tajemnicy, i powiem, że jest
to przedsięwzięcie polsko – francuskie.
Tak więc, witam Was
ponownie, i zapraszam do czytania mojego bloga, na którym już w tym tygodniu
znajdziecie, mnóstwo nowych i ciekawych (mam nadzieję) postów!
Pozdrawiam Was
gorąco!!!
Witaj ponownie - cieszę się, że jesteś i że wszystko ok :)
OdpowiedzUsuńJestem tu od niedawna. Fakt smutno było bez postów, ale jako matka i blogerka świetnie rozumiem sytuacje! Życzę dużo zdrowia i z niecierpliwością czekam na kolejne post. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńw momencie kiedy odkryłam Twój blog nastąpiła stagnacja u Ciebie i teraz niesamowicie ciesze się, że wróciłaś do pisania! Twój blog przeczytałam od końca - czyli od początku -to mogłaby być świetna fabuła na książke ;)
OdpowiedzUsuńżyczę dużo zdrówka!!!
Witamy z powrotem wśród żywych :)
OdpowiedzUsuńOby to pasmo nieszczęść skończyło się raz a dobrze !
nareszcie :-) " umieram z ciekawości " :-)
OdpowiedzUsuńSuper ze jestes ;) Nie musisz przepraszac, wiadomo ze masz swoje zycie w ktorym jak mozna przeczytac duzo sie dzialo :) Czekam na nowe wpisy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się,że wróciłaś!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nowy post i życzę zdrowia!
super e Jestes....Podrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam z niecierpliwością na nowe wpisy!
OdpowiedzUsuńOch jak dobrze Cię rozumiem!.... Byle wszyscy zdrowi byli a damy radę!!! i czekam bardzo na efekty pracy!!!!??
OdpowiedzUsuńNajważniejsze żeby wrócić do zdrowia, a wtedy i praca będzie bardziej efektywna. Nie ma co się przejmować i tłumaczyć tym bardziej, że powody były poważne. Powodzenia! Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńszkodniki za nie długo zajmą się sobą :) jeszcze tylko troszeczkę ..ale wiem jak to męczy jak właściwie jesteś z tzw. przysłowiową "kulą u nogi" co to nie ma zamiaru puścić nawet jak idziesz "siku"
OdpowiedzUsuńzmartwiłam się oj zmartwiłam
grypa minie angina przejdzie ale oczy to już nie żarty
życzę Tobie kochanie zdrówka i prawdziwego odpoczynku :)
i z ogromną radością czekam na efekty twojej pracy na pewno będzie super
pozdrawiam monika