Mialo byc o mojej podrozy
samolotem z dziewczynkami, o pobycie w Polsce i o zapaleniu pluc Ofelci, czyli
dlaczego bylam nieobecna, ale bedzie o czyms zupelnie innym J
Dzis po poludniu, wyskoczylam na
spacer z mala, gdyz przez chwilke, niebo sie przejasnilo i przestalo padac.
Wybralam sie na kilku kilometrowy marsz wokol jeziora, Ofelcia zadowolona bo
pobedzie na dworze, moje uda i pupa tez beda zadowolone bo poruszaja sie i
spala troche pociazowego tluszczu. Tak wiec wskoczylam w legingsy, puchowke i
sportowe buty. Wlosy zwiazalam w kitke, i pomimo sportowego stylu, postanowilam
sie choc troche pomalowac. No a jesli spotkam kogos znajomego ? Nie
koniecznie musi byc widac ze mam zarwane nocki od ponad trzech miesiecy. Po za
tym puder brazujacy nadaje twarzy wyrazistosci J No i tak sobie maszerujac
szybciutko, doszlam az pod liceum , ktore znajduje sie niedalego mojego domu.
Wlasnie nastapil koniec lekcji, i grono mlodych ludzi wyleglo na ulice. Zarowno
dziewczyny jak i chlopcy, nie wygladali na swoje 16 czy 17 lat. Wyfarbowane
wlosy, buty na wysokim obcasie, mocne makijaze. Wcale sie nie dziwie, ze faceci
daja sie nabrac i wierza, gdy smarkule uparcie im wmawiaja ze maja 25 lat.
Chlopcy, w wiekszosci modnie ubrani, z bujnymi czuprynami na glowach i w obcislych
jeansach, wygladali na troszke mlodszych (a moze to po prostu efekt tradziku ?)
Zblizajac sie do szkoly, zwolnilam tempo marszu. Chcialam popatrzec na tych rozesmianych
ludzi, delektowac sie ich mlodoscia. Dopadla mnie nostalgia, i wrocily
wspomnienia z okresu gdy ja tez mialam te nascie lat. Z czasow moich pierwszych
wyjazdow, pierwszyc przyjazni, pierwszej milosci.
Gdy w 1999 roku, przyjechalam do
Paryza w okresie wakacyjnym, zamieszkalam w « models appartament »
bylo nas piec mlodych, nastoletnich dziewczyn, kazda z innego konca swiata.
Przez trzy miesiace, mieszkalysmy razem, jadlysmy razem, smialysmy sie razem.
Dzis po latach, nadal mam kontakt z niektorymi z nich. Pierwsza, mimo wyjatkowo
rozrywkowego i imprezowego charakteru, lubiaca zabawe, ekscesy i uzywki, dzis
jest szczesliwa mama dwoch chlopcow. Zyje w Stanach, prowadzi biologiczna
uprawe warzyw i owocow, i pisze bloga o zyciu ekomamy J Druga, zakonczyla
prace modelki wyjatkowo szybko, gdyz wdala sie w bardzo toksyczny zwiazek, z
ktorego na szczescie udalo sie jej wyrwac. Pamiatka po nieudanej relacji damsko
meskiej i latach terroru psychicznego jest jej nastoletni syn, dla ktorego
postanowila zyc ponownie. Dzis jest pilotem helikopterow, i prowadzi swoja
wlasna szkole. Trzecia, ktora byla topowa modelka koncowki lat
dziewiedziesiatych, miala przed soba swietlana przyszlosc. Oprocz pieknej
urody, natura obdarzyla ja nieprzecietna inteligencja. Studiowala na Sorbonie,
i miala wielkie wizje na przyszlosc. Niestety swiat modelingu zawrocil jej w
glowie, i zycie nocne Paryza pochlonelo ja bez reszty. Kilka lat temu,
spotkalam ja w jednym z tutejszych klubow. Szara, zmarnowana, zmeczona zyciem,
bez pomyslu na jutro. Od znajomego PRa, dowiedzialam sie, ze zarabia na zycie
spotykajac sie z dojrzalymi mezczyznami. Czwarta, ostatnia z nich, byla
osiemnastoletnia mezatka. Jej ukochany byl bardzo zamoznym, i zdecydowanie
starszym mezczyzna. Ciagle klotnie telefoniczne, sprawialy ze czula sie bardzo
zle, i z dnia na dzien pograzala sie w depresji. Spotkalam ja dokladnie 6 lat
pozniej na pokazie Ralpha Laurena w Hong Kongu. Byla fizycznym, psychicznym i
emocjonalnym wrakiem czlowieka. Podczas przerw w przygotowaniach do pokazu,
wciagala kokaine w toalecie. Nigdy wiecej jej nie spotkalam.
Bylysmy kolezankami,
przyjaciolkami, osobami bliskimi. Mialysmy nascie lat, wspolne zainteresowania,
wspaniale plany na przyszlosc, wielkie marzenia i ogromne checi. Bylysmy
radosne i mlode, tak jak te dzieciaki ktore obserwowalam dzis pod szkola. Kazda
z nas poszla w swoja strone. Kazda podjela inne decyzje zyciowe, ktore
nastepnie wplynely na cale nasze zycie. A teraz « kosci zostaly rzucone »
My juz wybralysmy kierunek, ktorym podazamy, ale przed tmi nastolatkami, zycie
i swiat stoja otworem. Oby go nie zmarnowaly. A na razie niech kozystaja, niech
sie bawia, niech czuja ze zyja, aby za kilkanascie lat siegnac wstecz do swoich
wspomnien i powiedziec « warto bylo »
Być u progu - piękna sprawa. O ważności podejmowanych teraz decyzji dowiedzą sie pewnie za kilka lat, kiedy będą w miejscu, w którym teraz jesteś. Taka kolej rzeczy, od lat. Fajny blog, dobrze sie go czyta :). Pozdrawiam cieplo i zapraszam 'do mnie':)
OdpowiedzUsuńLepiej żałować, ze się coś zrobiło, niż żałować, ze się nie zrobiło nic. Więc nawet tej wciągniętej koki nie ma co żałować. Najgorsze jest życie bez doświadczeń.
OdpowiedzUsuń:)
Bardzo mądrze i ładnie napisane!
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że wzruszylam się bardzo tym postem. Ładnie napisane. Wsponienia,nostalgia, powrót do przeszłości, którz nie ma takich momentów w życiu. A im człowiek starszy , tym częściej wraca do wspomnień i tym częściej myśli o przemijaniu.
OdpowiedzUsuńNo wiec chyba sie starzeje, bo sama zaczynam wspominac mlodosc i nachodza mnie rozne mysli, gdy codziennie mijam osiedlowe liceum. I nie umiem odmowic sobie wewnetrznych uwag i przekonania o swojej wiedzy i zyciowej madrosci, gdy widze tych wszystkich nastolatkow... Bo co oni wiedza o zyciu? :)
OdpowiedzUsuńTak jak napisala Dorota - lepiej miec, czego zalowac, stad sie bierze doswiadczenie i pozniejsze wspomnienia. Wazne, by dokonywac madrych wyborow i czasem jednak posluchac innych, bo moga wiedziec lepiej.
Dobrze, ze w końcu znów cos napisalas. �� Lubię twojego bloga. Post ciekawy i skłaniający do refleksji i przemyśleń. Fajnie się czyta.
OdpowiedzUsuńA ja żałuję kilku rzeczy w zyciu. I teraz kiedy wracam myslami i wspomnieniami do przeszlosci , wiem , ze juz nigdy bym tak nie postapila. Zaluje, ze podejmowalam zle decyzje i wstydze sie nieraz sama przed soba, za swoja glupote. :( Czy to mi dalo jakas nauczke i doswiadczenie. Moze i tak, ale do konca nie jestem o tym przekonana. Przekonam sie przy najblizszej okazji, kiedy znow życie bedzie zwodzić mnie na manowce. :(
OdpowiedzUsuńTe sentymenty to chyba przez ta jesienna pogode :) no i czas lynie, a ja zamiast coraz mlodsza, to jestem coraz starsza. Ostatnio siostrzenica meza, ktora ma 9 lat, ocenila, ze tak staro nie wygladam bo na jakies 40 :))))
OdpowiedzUsuń