Powiedzcie mi, jak to jest, że człowiek, a zwłaszcza kobieta, nigdy, ale to
po prostu nigdy nie jest w pełni usatysfakcjonowana i zadowolona ? Czy
kiedyś, któregoś poranka, patrząc na siebie w lustrze, stwierdzimy, ale ze mnie
laska, mam jędrny tyłek, płaski brzuch, sterczące piersi i cerę jak u
niemowlaka. Nie, my na siebie patrzymy, i co widzimy? Grube uda, fałdy na
brzuchu, obwisłą skórę na ramionach. Idąc do pracy, stawiamy sobie cel,
założenie, że dzisiaj zrobimy to, i to, i tamto. Później się okazuje, że
oczywiście postawiliśmy poprzeczkę bardzo wysoko, i udało na m się wykonać
tylko 80%, zamierzonego celu. Tylko czy aż? No właśnie, szklanka znowu do
polowy pusta. Wracając do domu metrem, autobusem, czy tramwajem, patrzysz na
kobiety, które Cię otaczają i stwierdzasz, że jedna ma fajniejsze buty, druga
wystrzałowy płaszcz, a trzecia czapkę z pomponem z lisa, tak bardzo modną w tym
sezonie. A Ty? Co z tego, że twoja najnowsza kurtka, którą masz na sobie, to
ostatni krzyk, mody, prezentowany w każdym kobiecym czasopiśmie. Gdy już jesteś
w domu, to okazuje się, że naczynia leżą w zlewie, zabawki są rozniesione po
całym domu, a na podłodze strasznie nasypane. No tak, u Twojej przyjaciółki, to
jest tak czyściutko i posprzątane, że aż lśni! A u Ciebie, prawdziwy Woodstock!
I gdy po raz kolejny, przypalisz warzywa na patelni, albo rozgotujesz makaron,
to znów pomyślisz jak bardzo dobrze gotuje Twoja sąsiadka, której się to nigdy
nie zdarza…
Czy, zastanawialiście się kiedyś, jak to jest, że wszyscy otaczający Was dokoła
ludzie wszystko robią lepiej, potrafią lepiej, wyglądają lepiej, po prostu są
lepsi??? A Wy, jesteście takimi wielkimi
nieudacznikami? A może, po prostu, tak jak ja nie potraficie dostrzec tego, co
macie? Nie potraficie docenić własnych sukcesów i osiągnięć? Nie potraficie
cieszyć się sobą. Nie widzicie, jak piękne jest Wasze życie. Czy tak jak ja,
gnacie ciągle do przodu, starając się być „człowiekiem doskonałym”? Tylko, nawet,
jeśli osiągnięcie, zamierzone cele w 100%, to i tak znajdzie się coś, z czego
nie będziecie zadowoleni…
Bo tak na prawdę, wczoraj doszłam do wniosku, że nikt nie jest doskonały. W
związku z tym, ja również doskonałą nie będę, choćbym nie wiem jak bardzo się
starała.
Dlatego od dzisiaj zaczęłam (a przynajmniej staram się) w pełni akceptować
siebie, taką, jaką jestem. Za sprawą mojego trenera, wyrzuciłam wagę przez okno
(w realu zniosłam do piwnicy) Zjadłam normalny! obiad, w którego skład
wchodziło mięso, a nie zupę warzywną. Jeansy, które były przyciasne przed drugą
ciążą schowałam na dno szafy, a jeansy, w które się bez problemu wbijałam przed
pierwszą ciążą spakowałam na wydanie. Umówiłam się do dermatologa, fryzjerki i
kosmetyczki, aby zaradzić cos z moją cerą i włosami. A dziś rano poszłam do
sklepu, i bezczelnie kupiłam trzy obcisłe sukienki i bluzkę. Projekt, nad
którym pracuje, i który pożera mi cały czas wolny, i który nie pozwala spać po
nocach, poszedł dziś w odstawkę, bo przecież nic, na siłę. I nie ma fizycznej
możliwości, abym wykonała go w terminie, który wymyśliłam. Dziś wieczorem, gdy
położę spać dziewczynki, zamiast wstawić kolejne pranie i suszenie, i zająć się
porządkowaniem domu, po moim trzyletnim tornadzie, i sześciomiesięcznej wichurze,
po prostu…. Naleje wody do wanny, włączę muzykę, wypiję wino i będę
najzwyczajniej w świecie akceptować siebie, taką, jaka jestem. W związku z tym,
na kolacje są kanapki!
Niezapomnijcie, że do 10 lutego, trwa głosowanie, w konkursie Blog Roku.
Dlatego, jeśli lubicie czytać moje herezje wypisywane na blogu, to zapraszam do głosowania, na mnie i mojego bloga, w kategorii Tekst Roku. Sms do wysłania są tylko z polskich numerów, a wiem, że znaczna część z Was mieszka za granicą. Więc jeśli chcecie oddać głos na mojego bloga, nie pozostaje Wam nic innego niż przekonać rodzinę w Polsce :) Wszystkim Wam bardzo dziękuje!!!
Sms kosztuje 1,23 zł, a pieniądze z głosowania, przeznaczone są na wsparcie
Kanapki są całkiem ok. Miłego wieczoru. - Iza
OdpowiedzUsuńPodpisuję się po ostatnimi słowami Twojego wpisu. Miłego wypoczynku :)
OdpowiedzUsuńIdeały nie istnieją Mamo w Paryżu, więc nie ma się co katować. Ja juz to zrozumiałam. Pozdrawiam i melduje ze glos oddany na twój tekst oczywiście
OdpowiedzUsuńŚwięta prawda :) Najważniejsze to akceptować siebie taką jaka się jest, widzieć nie tylko swoje wady, ale przede wszystkim zalety :) Myśleć pozytywnie to podstawa! :)
OdpowiedzUsuńZa każdym razem gdy spojrzę na mój daleki od ideału nos, zanim zacznę narzekać na kształt dziękuję, że działa prawidłowo i mogę rozróżniać zapachy. Moje krzywe nogi, które niosą mnie codziennie na przystanek też spełniają swoją rolę. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPo tym co napisałaś jeszcze bardziej Cię lubię... bo może nie jesteś idealna, ale cudowna, normalna, szczera... chociaż trochę martwi mnie ta niska samoocena... Jestem starszą koleżanką, mam pełno różnych wad fizycznych (nos, uszy, za grube kolana i od czasu do czasu pryszcza mimo, że mama mówiła, że jak dorosnę to mieć ich nie będę :)), ale jedno robię od zawsze i TY musisz się tego nauczyć - zawsze patrząc w lustro strzelam sobie uśmiech i tekst - Jesteś BOSKA!!! Zdarza mi się w windzie tak skupić na sobie i moim odbiciu, że zapominam wcisnąć guzik... Ale co tam to pomaga. Jesteś the BEST - motto dla Ciebie i każdej z nas, zagonionej, zmęczonej i przypalającej warzywa na patelni... :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGlos oddany. Pozdrawiam Dominika
OdpowiedzUsuńMamo w Paryzu, ja mam pytanie z troche innej beczki. A mianowicie jak Twoj szef zareagowal na Twoj urlop macierzynski i powrot do pracy. Chcielibysmy miec dziecko ale obawiam sie troche degradacji moich warunkow w pracy. Wiem, ze we francuskim systemie pracownik jest bardzo chroniony a ja bardzo cenie moja prace i relacje interpersonalne sa naprawde swietne. Zadna z kolezanek bedac w ciazy czy po porodzie nie mialy najmniejszego problemy w pracy, ale one zdecydowaly sie na powrot zaledwie dwa no gora trzy miesiace po porodzie. ja natomiast nie chcialabym wracac przed rokiem. Jak Tobie sie to udalo? I czy w pracy cos sie zmienilo? Pozdrawiam. Beata
OdpowiedzUsuńPrzy pierwszej córeczce, była to całkowita porażka; pracowałam w małej firmie, i mój szef dowiadując się o mojej ciązy prawie mnie zabił. I na prawdę nie przesadzam, doprowadził mnie do strasznego stanu psychicznego i fizycznego, więc moja lekarka wysłała mnie na zwolnienie. Do pracy już w tej firmie nie wróciłam. Aktualnie, pracuje dla bardzo dużej firmy ubezpieczeniowo inwestycyjnej. Mój główny przełożony, i również dyrektor cłego oddzału przyjęli tą wiadomość bez problemu. Już na początku macieżyńskiego, mówiłam,że pójdę na wychowawczy. Jedyne o co mnie prosili, to aby wcześniej ich powiadomić. Nie miałam żadnych problemow. Z szefem byłam na lunchu w ubiegłym tygodniu, i z moją małą córeczką.Im większa firma, tym lepiej przyjmą Twoje urlopy. Problem mam z CAFem, gdyż od września, nie wypłacili mi nadal wychowawczego, więc aktualnie, kłócę się i przepycham z nimi.... Dobrą "wymówką" jest, to że nie masz miejsca w żłobku, a nie chcesz niani. łatwiej to zrozumieją niż fakt, że chcesz siedzieć z dzieciakiem w domu :)))
UsuńPozdrawiam i życzę powodzenia!!!
oj tak, dużo w tym prawdy, nikt nie jest doskonały, każdy z nas ma swoje wady i zalety, ale .... oby cudze niedoskonałości nie raniły nas i nie krzywdziły, od takich ludzi, z ich ,,niedokonałościami'' trzymać się z daleka.....
OdpowiedzUsuńDużo prawdy w tym co piszesz. Dziś zastosuje się do twoich rad i na kolację będą kanapki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń