Juz jest piatek, i niektorzy z Was
wlasnie rozpoczynaja weekend, inni musza jeszcze poczekac kilka godzin. Tutaj w
Paryzu, zadkoscia jest zakonczenie pracy przed osiemnasta, dlatego nam do
weekendu zostal jeszcze momencik.
Czesto pytacie sie mnie, jak
tutaj sie zyje, jak mieszka jak prowadzi dom. Coz, nie jestem Francuska, wiec
moze nie bede w stanie odpowiedziec na te pytania w stu procentach. Moj maz jest "tubylcem", dziewiecdziesiat piec procent moich znajomych i przyjaciol,
rowniez sa miejscowi. A jedyne obcokrajowe wyjatki, juz dostosowaly sie do
tutejszego trybu zycia, i sposobu funkcjonowania.
Jutro na kolacje przychodza do
nas bliscy znajomi, z ktorymi nie widzielismy sie od bardzo dawna. Osobiscie
uwielbiam podejmowac gosci, i robie to zawsze.... po francusku. I nie tylko mam tu tu na
mysli gastronomii, i specjaly ktore przygotowywuje na proszone obiady i
kolacje (choc sporadycznie sa to dania typowo polskie), lecz spsob w jaki sie to wszystko odbywa. Ci czytelnicy, ktorzy mnie znaja i mieli okazje stolowac sie u mnie, wiedza jak wielka uwage poswiecam dekoracji, aranzacji i calej atmosferze. Ten jeden wieczor w tygodniu po prostu musi byc idealny...
Przebieg posilkow we Francji,
jest zawsze bardzo podobny i ma charakter prawie ceremonialny. Paryska pora obiadowa to
godzina 12.00 lub 13.00. Na kolacje zaprasza sie najwczesniej na godzine 19.00 Podejmowanie zaproszonych gosci rozpoczyna sie zawsze, ale to zawsze, i jeszcze raz
zawsze aperitifem. To typowa francuska tradycja, polegajaca na konsumpcji
alkoholu i drobnych przekasek, przed podaniem do stolu posilku. Aperitif jest moim
ulubionym momentem, jak i faworytem wielu Francuzow, ktorzy przeciagaja go w
nieskonczonosc. Podzas aperitifu, podawany jest np szampan, mocniejsze trunki
jak whisky, czy lekkie koktajle typu kir (biale wytrawne wino z kropla soku np malinowego lub czarnej porzeczki). Goscie zostaja poczestowani malutkimi
przekaskami. W zaleznosci od domu, typu kolacji i poziomu domownikow, przekaski
te moga byc chrupkami ale rowniez blinami z kawiorem. Ja osobiscie czesto szykuje
malutkie verinki, o ktorych juz kiedys pisalam. Lubie rowniez podawac
oryginalne krakersy, posmarowane pastami lub tapenadami. Latem, gdy przyjecie
odbywa sie w ogrodzie, zawsze serwuje swierze warzywa, jak marchewki, ogorki
czy rzodkiewki, pokrojone w patyczki i podane z bialym sosem na bazie jogurtu.
Sztuka aperitifu jest to, aby rozbudzic apetyt gosci, ale nie dopuscic
aby sie najedli.
Po zakonczonym aperitifie, gdy wszyscy
goscie majac dobry humor spowodowany szampanem i mila rozmowa, siadaja do stolu.
Posilek rozpoczyna sie od
zaserwowania entrée, czyli przystwaki lub pierwszego dania jesli ktos woli. W
wiekszosci domow, jest to jedna przystawka, lecz zdarza sie, ze moga byc
zaserwowane dwie, jedna na cieplo, a druga na zimno. Do przystawki, zawsze
podane jest swieze pieczywo. Najczesciej jest to pokrojona i ulozona w
koszyczku bagietka, ale moze rowniez byc chrupiacy chleb. Francuzi, kochaja jesc pieczywo
do posilkow, niemilosiernie brudzac i sypiac wszedzie do okola. Zima, przystwaki czesciej serwowane sa na cieplo. Kazdy z gosci, dostaje
swoja porcje na talerzu.
Po skonczeniu przystawki, podawana jest danie glowne.
Ktore rowniez serwowane jest kazdemu gosciowi z osobna na talerzu. We Francji
(zalezy od regionu, ale rowniez od rodzaju dania serwowanego) a juz na pewno w
Paryzu, nie ma zwyczaju podawania na stol polmiskow, aby kazdy sobie nakladal,
tak jak robi sie to w Polsce. Nie wynika to bynajmniej ze skapstwa, gdyz zawsze
proponowane sa dokladki, lecz z tutejszych standardow. Osobiscie przyznam, ze
preferuje taki typ posilku, poniewaz doskonale wiem, jaka ilosc spozywam. Pod
glownym daniu, przychodzi czas na sery! Tutaj jest odwrotnie. Sery nie sa
wydzielane dla kazdego, lecz podawane razem na wielkim talerzu lub tacy. Czesto
dekorowane winogronami, rodzynkami czy orzechami, posiadaja swoj odrebny noz,
sluzacy do ich krojenia. Gdy degustacja serow zostaja zakonczona, nadchodzi
czas na deser. I tu juz wszystko zalezy od inwencji Pani Domu. Deser moze byc
serwowany indywidualnie na talerzykach, lub na jednym polmisku. Moze bych
podany w pucharkach, szklaneczkach, lub w szkalnej misie. Nastepnie, Pan Domu
proponuje, kawe i herbate swoim gosciom. A gdy juz ostatni lyk zostanie dopity,
nadchodzi czas na „digestif”, rodzaj mocnego alkoholu np z gruszki, ktory
pomaga trawic tak obfita kolacje.
Francuzi do posilku spozywaja czerwone lub biale wino, w zaleznosci od
serwowanych dan. Latem popularne sa schlodzone i orzezwiajace wina rozowe. Jako
napoj niealkoholowy, serwuje sie wode mineralna. Jesli Francuzi pragna
zaszalec, to wtedy proponuja wode mineralna gazowana. Napoje gazowane, smakowe
czy innego rodzaju soki, sa calkowice wykluczone z menu. Nawet male dzieci nauczone sa, ze do posilku
pije sie wode. Moja rodzina i ja, pijemy napoje gazowane bardzo sporadycznie, a
juz napewno nie podczas obiadu czy kolacji.
Dodam jeszcze, ze „typowe dania francuskie”, ktore kazdy obcokrajowiec
pragnie sprobowac, bardzo rzadko goszcza na tutejszych stolach. Zabie udka czy
slimaki, wcale ale to wcale nie stanowia typowego menu we Francji.
Jesli Ofelcia, do jutra nie poczuje sie lepiej bedziemy zmuszeni anulaowac
nasza kolacje. Jesli jednak do spotkania dojdzie, to w przyszlym tygodniu,
podziele sie z Wami kilkoma tutejszymi przepisami.
Zycze wszystkim udanego weekendu!
Ależ mam apetyty na francuski posiłek po Twoim poście :). Udanej kolacji życzę.
OdpowiedzUsuńZnalazlam Twoj blog szukajac fajnych przepisow na" paryski lunch", raz w miesiacu mamy "babskie spotkania". Teraz moja kolej, organizowalam juz lunch toskanski, prowansalski,wloski, teraz przyszedl czas na paryski.. wiec Twoj wpis bardzo mi sie przyda (nie bylam jeszcze w Paryzu, ciagle na mojej Bucket List), mam nadzieje, ze corcia bedzie zdrowa I spotkanie dojdzie do skutku, moze przepisy pojawia sie do poniedzialku? Pozdrawiam z zimnej Kanady!!!
OdpowiedzUsuńNiech malutka zdrowieje
OdpowiedzUsuńbo chęć zrobienia przyjaciołom francuskiej kolacji jest ogromna :)
gdy w wieku 14 lat czyli 30 lat temu byłam pierwszy raz we Francji na właśnie takich kolekcjach nie mogłam się nadziwić!!
Dzisiaj bardzo często zaczynamy jak oni :)))
całuski z nad Jeziornego :)
Dla mnie czesto i apéro i entrée sa juz wystarczajace aby stwierdzic, ze dalej to juz przesadzam z jedzeniem - moze nie znam umiarkowania? no nic, zycze wypalonej kolacji i milego weekendu!
OdpowiedzUsuńWe wtorek piłam pyszny kir u kolezanki. Białe wino z likierem z czarnej porzeczki. Produkty przywiezione przez jej córkę i zięcia z Francji. Napój był doskonały.:) A francuski obyczaj celebrowania posiłków jak dla mnie jest super. Przynajmniej gdy obiad trwa 4 godziny można sobie o wszystkim pogadać.:) i zintegrować sie z gośćmi i gospodarzami.:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam francuskie klimaty. Bardzo podoba mi się pomysł na ten zwyczaj zwany aperitifem.A u nas ? juz na wejscie stoły się muszą uginać bo jak nie, to marne przyjęcie.
OdpowiedzUsuń