No cóż, moja mała pięciomiesięczna córeczka ma pecha, w kwestii chorób.
Jako trzy miesięczny maluszek, dostała zapalenia płuc, a dwa tygodnie temu,
mimo codziennie serwowanych probiotyków, złapała jelitówke. Tak, więc ani ona,
ani my, nie spaliśmy przez ostatnie tygodnie. Gdy w ubiegłą środę, całkowicie wyzdrowiała,
spodziewaliśmy się, że wszystko wróci do normy, i ponownie zacznie przesypiać
całe noce. Niestety nasze maleństwo, wybudzało się z płaczem za każdym razem,
gdy gubiła smoczek, co potrafiło się jej przydarzyć siedem razy w ciągu naszej
sześciogodzinnej nocy. Nie muszę, więc Wam tłumaczyć, w jakim stanie byliśmy na
następny dzień. Ja jednak nie dałam za wygraną, i po intensywnych
poszukiwaniach w necie, książkach i poradnikach tutejszych młodych mam,
postanowiłam nauczyć spać córeczkę bez smoczka. Czwartkowa noc była tragiczna,
piątkowa była porażka, w sobotę już było lepiej a z niedzieli na poniedziałek było
po prostu cudownie. Ofelcia, ponownie zaczęła przesypiać po 10-11 godzin, bez
budzenia się …. Ach jak cudownie.
Gdy w sobotę, pochwaliłam się znajomym, ze odzwyczajam małą od smoczka w
nocy, patrzyli się na mnie jak na dziwoląga. Dzisiaj rano, Panie w żłobku
kiwały głowami niedowierzeniem, a znajoma mama, której synek chodzi z Lilką do
przedszkola nie mogła się nadziwić. No tak, Ci, którzy mieszkają w Polsce, nie
są wstanie zrozumieć sensu mojej wypowiedzi, ani nie rozumieją, dlaczego wszyscy
dokoła wydają się być zaskoczeni. Otóż we Francji, tym wolnym i liberalnym
kraju, na zachodzie, gdzie wydawałoby się, ludzie są do przodu i na czasie,
nikogo, ale to absolutnie nikogo nie dziwi czterolatek chodzący po ulicy ze
smoczkiem, czy sześciolatek, który pije mleko z butelki ze smoczkiem. Tutaj
należy to standardów jak chrupiąca bagietka na śniadanie, czy obiad serwowany o
dwunastej. Tak, więc w przedszkolu, w grupie mojej córeczki, która ma trzy i
pół roku, większość dzieciaków nadal paraduje ze smoczkami i przytulanką dudu,
z którą się nigdy, ale to nigdy nie rozstaja. (Historia dudu zasługuje na
osobny wpis !!!) Lilka pozbyła się smoczka
mając trzy lata, w dniu swoich urodzin, wcześniej od drugiego do trzeciego roku
życia, miała prawo korzystać ze smoczka tylko i wyłącznie do spania. Moja
córeczka należy do wyjątków. Również fakt, że zaczęła korzystać z toalety, jako
dwulatka, był całkowicie niebywały wśród tutejszych dzieciaków, które pozbywają
się pieluszek dopiero idąc do przedszkola. Nie uważam bynajmniej, aby to moje
dziecko było wybitne, w porównaniu do francuskich dzieciaków, myślę, że
problemy ze smoczkami i pieluchami wynikają przede wszystkim z lenistwa i
niekonsekwencji rodziców. Bo przecież łatwiej jest w nocy wstać i błyskawicznie
« zakorkować » dziecko smoczkiem, niż stać nad łóżeczkiem i głaskać
maleństwo starając się je uspokoić. Zgadzam się z wychowaniem i metodami
wychowawczymi po francusku, ale niektóre z nich to jednak absolutna porażka.
Nie będę się cieszyła za wcześnie, ale myślę, ze jesteśmy na dobrej drodze
do pożegnania się ze smoczkiem przynajmniej w nocy. Jeszcze troszkę się pomęczymy,
ale pózniej będzie nam już tylko łatwiej…
Myślę, że kiedyś opublikuję całego posta, a nawet kilka, dotyczącego
wychowania po francusku, które mimo wielu wad, ma całe mnóstwo zalet, wartych
bliższego przyjrzenia się
Gratuluje.... u nas nigdy w domu nie było smoczka wpierw ja nie chciałam jej go dać a potem jak już poddałam się a może to trochę uspokoi moje dziecko właśnie przy zasypaniu gdy miała miesiąc to odrzucała smoka... wiec nie znam tego problemu ale za to młada dojada w nocy i jak na razie przespałam od 10 miesięcy tylko 3 noce a było już na dobrej drodze do przesypiania nocek ale ząbkowanie przewróciło w jej życiorysie i z jednego zrobiły się mi się dwa karmienia to dopiero jest masakra... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńa cóż to za sposób znalazłaś na odstawienie smoczka, że już po tak krótkim czasie widać efekty? ja co prawda jeszcze mam trochę czasu na tego typu lekcje, ale lepiej wiedzieć wcześniej niż później się męczyc :)
OdpowiedzUsuńodstawić to duże słowo... po prostu, w nocy za każdym razem jak córeczka się budzi to zamiast dawać jej smoczka, stoję nad łóżeczkiem, głaszcze po główce, tulę, daje buziaczki i szepczę jej do ucha aż sie uspokoi i sama zasnie bez smoka. Pierwsze noce to była masakra, ale teraz jest w miarę ok. Starszej ćóreczce tłumaczyłam, że z okazji jej urodzin przyjdzie wrózka, animatorka dziecięca, która wzamain za smoczka da jej prezenty, i że ona jest duża i już smoka ie potrzebuje. Jak pseudo wróżka sie pojawiła to mała sama pobiegła oddać jej smoczka, pierwsze dwa czy trzy dni i noce był dość trudne, ale nie poddaliśmy sie i sie udało ... życzę powodzenia.... bo to wcale nie łatwa sprawa....
Usuńmoj synek skonczyl niedawno dwa latka i wcale nie przeszkadza nam ze ma smoczek. czekam cierpliwie az sam zrezygnuje. wedlug mnie wszystko jest dla dzieci, jezeli nie teraz bedzie mial smoczka to kiedy? w nocy nigdy nie budzil sie z placzem w poszukiwaniu smoczka, gdy go znalazl dobrze, gdy go nie bylo tez dobrze. prosi o smoczka jedynie gdy jest zmeczony, rytmiczne ssanie go uspokaja i przygotowuje do snu. w ciagu dnia sam go gubi albo odklada do pudeleczka. mysle ze celowe "oduczanie" nie ma sensu! pozdrawiam Anita
UsuńAch! Ależ Ci zazdroszczę! Nie smoczków naturalnie, tylko życia w Paryżu. Szczerze i z całego serca. Tutaj nawet francuskojęzycznych książek brak...
OdpowiedzUsuńwielokrotnie widziałam jak w Paryżu mama zachęcała nawet duże dzieci do ssania palca, co kraj to obyczaj :)
OdpowiedzUsuńprawda! często się spotyka na ulicach, siedmio a nawet ośmiolatki, które nadal ssią palca. uważam, że jest to całkowicie nie namiejscu - Alicja
Usuńale genialny ten z volume'm!!!:D My sobie ostatnio ogarnęliśmy strażnika smoczka z lullalove i pilnuje go teraz guf. Mojej koleżance z Australii, która tam urodziła wysłaliśmy gryzaka klonowego żółwika, i położna też się dziwowała i odradzała a one są bezpieczne bardzo i na dodatek lekkie. pozdr!
OdpowiedzUsuń